Treść artykułu

Nasze dzieci w sieci – Barbara Zarzecka

– Nasze dzieci żyją równocześnie w dwóch światach. Tym fizycznym i tym wirtualnym. Offline i online. Oba są dla nich naturalne i oba są ważne. W obu potrzebują naszej troski – tak mówił minister cyfryzacji Marek Zagórski w trakcie prezentacji badania „Rodzice Nastolatków 3.0” wykonanego w zeszłym roku przez Państwowy Instytut Badawczy NASK.

– Prezentowane badania pokazują, że nasza świadomość i nasza wiedza na te tematy nie do końca pokrywają się z rzeczywistością. Nie doszacowujemy czasu, jaki nasze dzieci spędzają w sieci. Nie mamy też pełnej świadomości, kiedy to się dzieje. Wydaje nam się, że wiemy, co dzieci robią w Internecie, ale tego nie kontrolujemy – dodał szef MC. Problem, o którym mówił minister, dotyczy nie tylko uczniów pełnosprawnych, osoby z dysfunkcją wzroku równie często, jeśli nie częściej, zamykają się w wirtualnym świecie. A my, rodzice i pedagodzy, nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.

Wyniki raportu NASK powinny dać nam do myślenia. Prawie wszyscy uczniowie zadeklarowali codzienne, kilkugodzinne korzystanie z sieci. Wynosi ono około 4 godzin i 12 minut (w poprzedniej edycji badania średnia wynosiła około 3 godzin i 40 minut). Tymczasem rodzice uważają, że ich pociechy „siedzą w Internecie” przeciętnie ok. 2,5 godziny na dobę. Również cyberprzemoc jest powszechniejsza, niż wydaje się dorosłym. Tylko 15,8% rodziców wie, że ich dziecko doświadczyło przemocy słownej w Internecie. Tymczasem aż 48,8% nastolatków twierdzi, że było ofiarą tego rodzaju agresji. – Porównanie odpowiedzi dorosłych i ich dzieci pokazuje, że rodzice mają złudne poczucie kontroli – powiedziała Anna Borkowska, psycholog z Akademii NASK.– Co więcej, duża część młodych ludzi porusza się w wirtualnym świecie samodzielnie i też samodzielnie zmaga się z cyfrowymi zagrożeniami. Zdecydowana większość rodziców nie dowiaduje się o niebezpiecznych sytuacjach, których doświadczają ich dzieci w Internecie – dodała ekspertka.

Jakie to sytuacje? Jak się przed nimi chronić? Co zrobić, by nasze dziecko odnalazło się w nowoczesnym świecie, ale jednocześnie – by było bezpieczne?

Jest na to paragraf
W polskim prawie nie ma definicji cyberprzemocy (zwanej również cyberbullyingiem). Brak również przepisów, które by wprost regulowały to zjawisko. Nie oznacza to jednak, że cyberprzestępcy są bezkarni. By ich ukarać, można wykorzystać istniejące regulacje – zarówno przepisy prawa karnego, jak i kodeksu cywilnego. Najczęściej w przypadkach cyberprzemocy łamane są następujące paragrafy z art.: 190 KK (groźba karalna), 191 KK (zmuszenie do określonego działania), 191a KK (naruszenie intymności seksualnej, publikacja wizerunku nagiej osoby bez jej zgody), 212 KK (zniesławienie), 216 KK (zniewaga), 267 KK (bezprawne uzyskanie informacji, włamywanie się do sieci teleinformatycznych), 268 KK (utrudnianie zapoznania się z informacją), 268a KK (niszczenie danych informatycznych), 269 KK (uszkodzenie danych informatycznych), 269a KK (zakłócanie systemu komputerowego), art. 287 KK (oszustwo komputerowe), 107 Kodeksu wykroczeń (dokuczenia lub złośliwe wprowadzenie w błąd).

Wśród rodzajów cyberprzemocy prym wiedzie agresja słowna, o której opiekunowie często nie wiedzą lub ją bagatelizują. Raport NASK pokazuje, że 84% rodziców uważa, że ich dzieci nie doświadczyły przemocy słownej w Internecie. Natomiast wskazania nastolatków sugerują, że tylko 51,2% z nich jej nie doznała. Co czwarty młody człowiek był wyzywany online (26,8%), a co piąty ośmieszany w Internecie (19,5%).

Sposobów na wyrządzenie krzywdy przy użyciu nowoczesnych technologii jest niestety o wiele więcej. To choćby stalking (nękanie), grooming (uwodzenie) czy sextortion, czyli wykorzystanie materiałów o charakterze erotycznym do wyłudzenia np. pieniędzy lub zgody na seks (ofiara zgadza się na warunki szantażysty, bo nie chce, aby doszło do publikacji przesłanego zdjęcia).

Pilnuj e-portfela
Dziecięcą naiwność wykorzystują też złodzieje internetowi, którzy prześcigają się w pomysłach na wyłudzenia i oszustwa finansowe. Wysyłają SMS-y z rzekomą wygraną, wiadomości z fałszywymi linkami, podszywają się pod znane firmy. Dzieci same też wchodzą na podejrzane witryny, gdzie może czaić się wirus czy oprogramowanie szpiegowskie, które bez wiedzy użytkownika instaluje się na jego komputerze i jest wykorzystywane do przeglądania danych, przechwytywania haseł, numerów kart kredytowych i kont bankowych.

Trzeba też uważać na zupełnie legalne (ale dość podstępne) chwyty marketingowe. Dzieci ulegają im czasem zupełnie nieświadomie, klikając coś bez czytania, albo czytając bez zrozumienia. Zgadzają się na przykład na bezpłatny miesiąc próbny, a później zapominają o rezygnacji z usługi i opłaty są już naliczane.

Podobno całkiem pokaźne przychody dla producentów generują również… darmowe gry. Nie wszyscy dorośli wiedzą, że często bezpłatna jest tylko podstawowa wersja. Natomiast by mieć dodatki: np. lepszą broń, zbroję, moc, a nawet możliwość kontynuowania gry po dojściu do etapu określonego przez producenta, dziecko musi wpłacić realne pieniądze. I choć większość młodych graczy nie ma dostępu do kart płatniczych, to jednak bez przeszkód może wydać większe kwoty za pośrednictwem SMS-ów.

W publikacji „Dzieci w świecie gier komputerowych. Poradnik nie tylko dla rodziców” opisana jest historia pewnego brytyjskiego nastolatka, którego rodzice otrzymali rachunek opiewający na kwotę niemal dwóch tysięcy funtów (ok. 10 tys. zł) za mikrotransakcje dokonane przez ich syna w grze Zombies vs Ninjas. Po interwencji firma Apple zgodziła się zwrócić całą sumę rodzicom chłopca, ale jest to rzadka praktyka.

Nieodpowiednie treści
Młodzi ludzie, poszukujący wrażeń, sami mogą wyrządzić sobie krzywdę, oglądając coś, co może negatywnie wpłynąć na ich rozwój, pozostawić trwały ślad w psychice. Jak powtarza często młodzież – można zobaczyć coś, czego nie da się „odzobaczyć”.

Według raportu z badań „Problematyczne używanie Internetu przez młodzież” opublikowanego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę ponad połowa (54,4%) młodych ludzi miała kontakt z niebezpiecznymi treściami w Internecie. Niemal co trzeci (31,8%) widział w sieci rzeczywiste sceny okrucieństwa i przemocy, zaś co czwarty – treści dotyczące sposobów samookaleczania (26,1%), materiały pornograficzne (25,2%) lub zachęcające do obrażania innych czy dyskryminujące (23,9%). Nieco mniej osób napotkało na treści propagujące zaburzenia odżywiania (19%), prezentujące sposoby popełnienia samobójstwa (15,8%) czy materiały zachęcające do używania narkotyków (8,0%).

Oczywiście wiemy wszyscy, że zły wpływ na młodego człowieka mogą wywierać również gry komputerowe. Mimo to rodzice pod wpływem mody na dany tytuł czasem sami kupią dziecku grę, nie zdając sobie sprawy, że zawiera ona nieodpowiednie treści. Tymczasem trzeba wiedzieć, że gry komputerowe oznaczone są według systemu PEGI (Pan-European Game Information). Jest to ogólnoeuropejski system klasyfikacji gier stworzony przez producentów. Wskazuje on następujące kategorie wiekowe: 3, 7, 12, 16 i 18 lat. Dzięki temu na opakowaniu gry oraz na stronie www.pegi.info możemy sprawdzić, czy dana gra jest już dozwolona dla naszego dziecka. Dodatkowo mamy symbole informujące o szkodliwych treściach występujących w grze, np. takich jak przemoc, wulgaryzmy, narkotyki, seks czy hazard.

W poszukiwaniu wrażeń
Niestety, te nieodpowiednie treści przyciągają dzieci i młodzież jak magnes. Modne wśród młodych ludzi stało się w ostatnich latach oglądanie patostreamów. To transmisje na żywo, w których pokazywane są bardzo kontrowersyjne, łamiące normy społeczne zachowania. Ich autorzy nie znają żadnych granic w eksponowaniu obrazów pełnych agresji i wulgarności. Transmitowane są tu bijatyki, libacje alkoholowe, zażywanie narkotyków, dręczenie ludzi i zwierząt, itp. Patostreamy trwają często wiele godzin, ale tworzone są też krótkie fragmenty nagrań (tzw. shoty). Autorzy patotreści nie prowadzą swojej działalności tylko dla sławy. Nadają, ponieważ przynosi im to konkretne (podobno całkiem niezłe) korzyści finansowe. Widzowie wpłacają datki, tzw. donejty, i komentują, często rozniecając kolejne „dymy”, czyli mocniejsze sceny.

Patotreści to częsty temat rozmów czy żartów wśród młodzieży, niektórzy oglądają je więc, by być na bieżąco, inni trafiają na nie przypadkiem, „To jest na YouTube i to samo wyskakuje” – mówią.

Psychologowie są zgodni, że filmy tego typu zostawiają trwały ślad w życiu dzieci, szczególnie tych młodszych: oprócz tego, że zachęcają do zachowań szkodliwych dla zdrowia i niebezpiecznych kontaktów, generują takie emocje, jak: niepokój, lęk, nienawiść, wpływają na obniżenie nastroju lub nadmiernie pobudzają, a nawet uzależniają. Wpływają na desensytyzację (znieczulenie) na bodźce, które pojawiają się w patotreściach, tj. przemoc, agresję, seksualizację. Mechanizmy wpływu nadawców szkodliwych treści na zachowania dzieci i młodzieży pokazuje chociażby przykład Popka (członka popularnego zespołu Gang Albanii). Zarówno w sieci, jak i w mediach szeroko komentowane były dwa przypadki: chłopca, który inspirowany zabiegiem skaryfikacji rapera dał sobie na twarzy wykonać podobne nacięcia, oraz dziewczyny, która zafascynowana tatuażem gałek ocznych Popka poddała się podobnemu zabiegowi i straciła wzrok.
Zjawisko patostreamów szerzej opisane zostało w publikacji „Patotreści w internecie. Raport o problemie” przygotowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę we współpracy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich: https://www.rpo.gov.pl/sites/default/files/Raport%20z%20badań%20nastolatków%20nt.%20patotreści.pdf

Ostatnio często słyszymy także o tzw. challenge’ach, czyli wyzwaniach. Aby zostać uczestnikiem tej zabawy należy zrealizować zadanie, do którego zostało się nominowanym i udowodnić to poprzez relację fotograficzną lub nagranie wideo. Pomysłów na challenge jest mnóstwo, od zupełnie niewinnych typu opublikowanie zdjęcia z dzieciństwa, przeczytanie kilku książek w określonym czasie, po niebezpieczne wyzwania zagrażające zdrowiu, a nawet życiu uczestników. Niektóre – jak np. zjedzenie łyżeczki jakiejś przyprawy – bazują na niewiedzy dziecka (uczestnik zabawy nie wie, że może się to skończyć tragicznie); inne – jak np. robienie sobie selfie w niebezpiecznych miejscach – właśnie na śmiertelnym zagrożeniu się opierają.

Na podstawie takich wyzwań tworzone są również gry internetowe. W Polsce głośno było szczególnie o dwóch: Momo oraz Niebieskim Wielorybie. Obie polegały na wykonywaniu zadań zleconych przez tajemniczego opiekuna. Często zagrażały one życiu lub zdrowiu. Dzieci musiały między innymi oglądać filmy pełne przemocy czy dokonywać aktów autoagresji. Niebieski Wieloryb to gra, której finałem miało być samobójstwo uczestnika. Z kolei przerażająca lalka Momo szantażowała uczestników i zmuszała do wykonywania zadań, grożąc upublicznieniem ich danych oraz wyrządzeniem krzywdy członkom rodziny. Ostatnio policja przestrzega przed kolejną tego typu grą zatytułowaną Straszny Goofy.

Eksperci alarmują, że polscy uczniowie próbują również nowej internetowej zabawy, wirtualnego „odlotu”. To e-narkotyki, czyli odurzenie dźwiękiem. – Jest równie groźne jak dopalacze czy inne substancje odurzające – mówi Jagoda Władoń z Monaru, specjalistka terapii uzależnień. – E-narkotyki to pakiety skonfigurowanych dźwięków, które powodują reakcję taką, jak po pewnych grupach narkotyków, np. amfetaminie – wyjaśnia Jagoda Władoń, dodając, że rodzice powinni w takich przypadkach zwracać uwagę na zmiany w zachowaniu dziecka. – Jeżeli nagle po seansie ze słuchawkami dziecko jest wyjątkowo pobudzone, oblizuje usta albo odwrotnie – jest wycofane, apatyczne – możemy przypuszczać, że może to być konsekwencja e-narkotyków – mówi ekspertka.

Sieć czy sidła?
W obecnych czasach dzieci funkcjonują online już od bardzo wczesnego etapu swojego życia. Ponad 60% maluchów w wieku od 6 miesięcy do 6,5 lat używa urządzeń mobilnych takich jak tablet czy smartfon, w tym 25% codziennie. W wieku szkolnym codziennie gra już ponad połowa dzieci.

Może więc być tak, że granie lub serfowanie po Internecie to główna aktywność naszego dziecka. Komunikowanie się ze znajomymi, słuchanie muzyki, oglądanie zabawnych filmików lub czytanie dowcipnych memów na poprawę humoru to niby nic złego. Problem zaczyna się jednak wtedy, kiedy bez komputera/telefonu nie ma zabawy. Gdy pojawia się rozdrażnienie, dziecko nie potrafi znaleźć sobie miejsca, kiedy dochodzi do poważnych spięć, a w ich tle jest korzystanie z Internetu, powinna nam się zapalić czerwona lampka – alarmują eksperci.

Być może dziś uzależnienie dziecka łatwiej przeoczyć, ponieważ młodzi ludzie zamienili komputer na telefon. Nie przesiadują więc godzinami w jednym miejscu, wykonują swoje codzienne czynności, tyle że będąc jednocześnie w sieci. Ponieważ telefon jest cały czas pod ręką, trudno oprzeć się pokusie, by podczas obiadu czy przed zaśnięciem nie zerknąć na Fejsa, nie zagrać kilku rundek w ulubioną grę, nie obejrzeć kolejnego odcinka serialu, itp. A stąd już blisko do fonoholizmu. W badaniu „Nastolatki 3.0” 56% respondentów, przyznała, że powinna mniej korzystać z telefonu komórkowego, a 42%, że ten czas jest na ogół dłuższy, niż planowali. Wypowiedzi blisko jednej trzeciej badanych wskazują na ryzyko silnego uzależnienia od smartfonów, co w zestawieniu z rosnącym czasem korzystania z Internetu może prognozować pogłębianie się problemu.

Niektóre kraje zdecydowały się wspomóc walkę z fonoholizmem, organizując kilkutygodniowe letnie obozy bez smartfonów i Internetu dla młodzieży oraz młodych dorosłych.

Co z naszymi dziećmi?
Niestety nie ma zbyt wielu materiałów na temat zagrożeń lub uzależnień dotyczących korzystania z nowych technologii przez uczniów niewidomych i słabowidzących. Największy, do jakiego dotarłam, to raport z realizacji projektu badawczego „Ocena wiedzy, postaw i zagrożeń związanych z używaniem nowych mediów oraz hazardu u gimnazjalistów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych z niepełnosprawnością wzrokową z placówek specjalnych”. Badanie było wykonane w latach 2015-2016 przez Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Przeprowadzono je wśród młodzieży z niepełnosprawnością wzroku w placówkach szkolno-wychowawczych na terenie całego kraju, tj. w Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Bydgoszczy, Chorzowie, Warszawie, Lublinie, Owińskach.

Z raportu wynika to, co przecież wiemy, że zachowania naszych podopiecznych są podobne do zachowań uczniów dobrze widzących. U młodych ludzi z niepełnosprawnością wzrokową również zaobserwowano, że mają problem z korzystaniem z Internetu. Najczęściej było to: porządkowanie ściągniętych z Internetu plików i materiałów w czasie wolnym od nauki (62,7%), przekraczali czas przeznaczony na korzystanie z Internetu (54%) oraz odczuwali potrzebę coraz dłuższego serfowania w sieci (49,3%).

Młodzież z niepełnosprawnością wzroku podejmowała różne zachowania ryzykowne w Internecie, a najczęściej było to używanie nielegalnych plików i oprogramowania oraz oglądanie treści związanych z seksem. Uczniowie z placówek szkolno-wychowawczych więcej czasu przeznaczali na korzystanie z telefonu komórkowego w porównaniu z grupą uczniów pełnosprawnych. Nieznacznie częściej doświadczali przejawów cyberbullyingu w sieci, a istotnie rzadziej byli jego sprawcami. Nie są to jednak jakieś znaczące różnice. I choć od badania minęło kilka lat, nie sądzę, by dużo się w tej kwestii zmieniło.

Jak zgłaszać nielegalne treści?
W jaki sposób w takim razie chronić nasze dziecko przed tymi zagrożeniami? Zabronić korzystania z komputera, zabrać komórkę? Nie, niestety od pewnego wieku, nasze dziecko musi uczyć się funkcjonować w wirtualnej rzeczywistości. Oczywiście to my, rodzice i opiekunowie, powinniśmy być jego przewodnikami w tym świecie. Potrzebne są więc wspólne podróże po sieci, przy okazji których rozmowy o bezpieczeństwie pojawiają się naturalnie. Dobrze też wdrożyć prewencję, czyli np. włączyć dziecku blokady numerów premium, zainstalować dobry program antywirusowy, ściągnąć aplikację YouTubeKids zamiast zwykłej, włączyć filtr rodzinny w urządzeniach obsługiwanych przez naszą pociechę.

I dużo rozmawiać. Można tu wspomóc się książkami o bezpieczeństwie, np. „Dzieci w sieci, czyli dobre maniery w Internecie” Zofii Staniszewskiej, czy animacjami takimi jak „Dzieciaka i Loco przygody w sieci”, które rzucają światło na problemy takie jak cyberprzemoc, spam, wirusy, łańcuszki i uzależnienia. W każdej historii bohaterowie wpadają w inne tarapaty, ale zawsze znajdują dobre wyjście z zaistniałej sytuacji. Z bajek tych płynie nauka, zarówno dla dziecka jak i rodzica, który nie nadąża za zmianami w otaczającym go cyfrowym świecie. Czasem może to ułatwić rozmowę, musimy się bowiem liczyć z tym, że nie zawsze dziecko wyzna nam wprost, że coś się wydarzyło. Niemal co trzeci poszkodowany w sieci uczeń nie podejmuje żadnego działania, nawet rozmowy z bliskimi czy innymi osobami, które mogłyby udzielić mu wsparcia.

Jeśli jednak opowie nam o sytuacji, w której zostało popełnione cyberprzestępstwo, powinniśmy działać szybko. Oczywiście w przypadku gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka, należy niezwłocznie skontaktować się z Policją. Jeśli sprawa nie jest aż tak poważna, możemy to zgłosić do organizacji, które zajmują się tego typu sprawami (kontakt poniżej). Ważne jest, aby nie kasować dowodów, zachować je w postaci „zrzutów ekranu” lub wydruków. Należy również poinformować o zdarzeniu administratora forum, czatu czy strony (także, jeżeli jest się świadkiem cyberprzemocy). Zdarza się, że cyberagresor jest kolegą ze szkolnej ławki, wtedy sprawę często można rozwiązać z pomocą wychowawcy lub szkolnego pedagoga.

Jeśli zdecydujemy się na podjęcie kroków prawnych, należy mieć świadomość, że droga ta może okazać się skomplikowana i kosztowna. Sprawy cywilne trwają zwykle bardzo długo i są dość kosztowne. Często brakuje współpracy ze strony administratorów sieci, co utrudnia ustalenie sprawcy, bo rodzice jako osoby fizyczne, ze względu na Ustawę o ochronie danych osobowych, mają ograniczoną możliwość uzyskania informacji o cyberagresorze. Szczegółowy opis działań prawnych, jakie można podjąć w sytuacji różnych form cyberprzemocy, wraz ze wzorami pism procesowych dostępne są w poradniku „Jak reagować na cyberprzemoc? Poradnik dla szkół”, opublikowanym m.in. na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej pod adresem: https://bezpiecznaszkola.men.gov.pl/tematy/dbamy-o-dobry-klimat-szkoly/materialy-3/

Lepiej zapobiegać niż leczyć
Pamiętajmy też, że nasze uczciwe i niewinne dziecko może również zostać cyberprzestępcą, pisząc obraźliwe komentarze, czy naruszając prawa autorskie. I o tym również trzeba młodym ludziom przypominać. Ucząc ich od małego szacunku do drugiego człowieka i sposobu prowadzenia kulturalnej dyskusji. Ale też powtarzając, np. podczas odrabiania lekcji, że nie mogą tak po prostu skopiować treści z Internetu czy wkleić sobie dowolnego zdjęcia do swojej pracy. Że treści dostępne w Internecie mają swojego autora, który nie zawsze zgadza się na to, by ktoś z nich korzystał.

Rozmowa na pewno jest potrzebna, ale może nie wystarczyć. Żeby w pełni zrozumieć nasze dorastające dziecko i umieć przewidzieć pewne sytuacje, trzeba mieć wiedzę na temat jego świata. Podstawowe pojęcia związane z nowoczesnymi technologiami zostały objaśnione w poradnikach przygotowanych w ramach kampanii „Nie zagub dziecka w sieci” (https://www.gov.pl/web/niezagubdzieckawsieci/do-poczytania). Powinien je przeczytać każdy rodzic, by być dobrym przewodnikiem w świecie nowych technologii.

– Wyobrażacie sobie, że zostawiacie dziecko samo na stadionie piłkarskim, na dworcu, lotnisku, koncercie. W tłumie nieznajomych osób. Nie do pomyślenia, prawda? Tymczasem każda minuta w Internecie jest właśnie takim wejściem w tłum. Tłum przede wszystkim obcych ludzi. W różnym wieku. O różnych zamiarach – mówił minister cyfryzacji. – Zagrożenia, przed którymi staracie się uchronić swoje dzieci, nie znikają po zamknięciu drzwi do domu. Wchodzą do niego przez smartfon, tablet, komputer. Wasze dziecko może Wam zaginąć w swoim własnym pokoju. Musicie o tym pamiętać. Musicie postarać się poznać te zagrożenia i nauczyć się im zapobiegać – dodał Zagórski.

Gdzie szukać pomocy i informacji?

  • Tel. 800 100 100; http://800100100.pl/ – bezpłatna i anonimowa pomoc telefoniczna i online dla rodziców i nauczycieli, którzy potrzebują wsparcia w zakresie m.in. bezpieczeństwa online, cyberprzemocy i innych zagrożeń związanych z nowymi technologiami komunikacyjnymi. Linia czynna jest od poniedziałku do piątku w godzinach 12.00–15.00.
  • Tel. 116 111; http://www.116111.pl/ – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. prowadzony przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje), działający codziennie w godzinach 12.00–2.00, pomoc online dostępna na 116111.pl/napisz. Można tam uzyskać pomocne informacje, jak rozwiązać problem, a także otrzymać wsparcie psychologiczne.
  • Tel. 800 12 12 12 – Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka. Bezpłatna działająca całodobowo telefoniczna linia interwencyjna dla dzieci i młodzieży.
  • Dyżurnet – punkt kontaktowy do zgłaszania nielegalnych treści w Internecie. Eksperci Dyżurnetu pomagają w zwalczaniu naruszeń w sieci, prowadzą działania informacyjne i edukacyjne kierowane do różnych grup użytkowników. Dyżurnet.pl przyjmuje anonimowe zgłoszenia za pomocą: formularza na stronie: dyzurnet.pl; e-maila: dyzurnet@dyzurnet.pl; infolinii: 801 615 005 lub aplikacji mobilnej: dyzurnet.pl
  • Sprawy witryn internetowych, których autorzy stosują nieuczciwe praktyki handlowe (np. wyłudzenia SMS Premium, piramidy finansowe) można zgłaszać do Federacji Konsumentów (http://www.federacja-konsumentow.org.pl lub za pomocą bezpłatnej Infolinii Konsumenckiej: 800 007 707).
  • Akademia NASK akademia.nask.pl – strona Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), na której można znaleźć informacje na temat akcji edukacyjnych dla dzieci i młodzieży, programów dla nauczycieli, ciekawe artykuły i publikacje z zakresu bezpieczeństwa w Internecie.
  • Program Saferinternet http://www.saferinternet.pl/ – polska strona programu Komisji Europejskiej „Safer Internet” poświęcona bezpiecznemu korzystaniu z nowych technologii i Internetu przez dzieci i młodzież.
  • Sieciaki.pl http://www.sieciaki.pl/ – serwis dla najmłodszych użytkowników Internetu. Zawiera m.in. informacje o zagrożeniach w sieci, zasady zachowania i porady, a także katalog bezpiecznych stron internetowych dla dzieci.