Treść artykułu

Anna Miętus prezentuje niebezpieczną sytuację, gdy hulajnoga leży na chodniku i zaczepia się o nią osoba niewidoma

Hulajnoga, nie hulaj dusza

Niedbale porzucone na chodnikach hulajnogi mogą stanowić zagrożenie dla osób z niepełnosprawnością narządu wzroku. Ostatnio głośny był przypadek pani Katarzyny, która przewróciła się przez taki pojazd i złamała rękę. Z tego powodu Fundacja Vis Maior zorganizowała konferencję.

Wydarzenie odbyło się 13 kwietnia br. Otworzyła je Jolanta Kramarz, prezes fundacji, która opowiedziała o działalności instytucji. – Staramy się, aby osoby niewidome mogły żyć aktywnie i aby środowisko osób niewidomych było przyjazne – mówiła.

(Nie)bezpieczeństwo na drodze

Z racji tego, że konferencja rozpoczęła się przed siedzibą fundacji, był to dobry moment, by zaprezentować, jak porusza się osoba z niepełnosprawnością narządu wzroku w przestrzeni publicznej. Anna Miętus pokazała, że nawet prawidłowo zaparkowana hulajnoga może stanowić zagrożenie dla osoby poruszającej się z białą laską. Gdy zaś jest źle zaparkowana – może dojść do naprawdę groźnego wypadku.

Tak było w przypadku pani Katarzyny, która potknęła się o hulajnogę. Pojazd stał, zajmując ponad pół szerokości chodnika, przez co nie dało się go bezpiecznie ominąć. Kobieta upadła tak niefortunnie, że złamała rękę. Uraz był naprawdę poważny – złamaniu uległy dwie kości. Dodatkowo, ręka źle się zrastała, więc konieczna była operacja. Mimo że do wypadku doszło 4 kwietnia, pani Katarzyna do tej pory jest na rehabilitacji, ponieważ ręka jest niesprawna. W dalszym ciągu nie może jej używać, w międzyczasie straciła również możliwość zarobku, ponieważ z uwagi na obecny stan zdrowia musiała odrzucić ofertę pracy. Kobieta apelowała o bardziej dostępną przestrzeń dla osób niewidomych, aby nikomu więcej nie przytrafił się podobny wypadek.

Niewidomi liderzy – widocznie aktywni

O zwiększenie dostępności w przestrzeni publicznej walczyły także osoby biorące udział w projekcie „Niewidomi liderzy – widocznie aktywni”. O inauguracji inicjatywy pisaliśmy na stronie: https://pzn.org.pl/niewidomi-liderzy-widocznie-aktywni/. Liderzy zajęli się sprawami dostępności w swoich okolicach. Dorota Ziętal, uczestniczka projektu, opowiedziała o swojej działalności. Zauważyła, że w Łomiankach, w których mieszka, duży problem dla osób niewidomych stanowią ścieżki rowerowe (brak nawierzchni odróżniającej je od chodnika, trasy biegną raz z lewej, raz z prawej strony, co może dezorientować osoby poruszające się z białą laską i doprowadzać do niebezpiecznych zdarzeń). Pani Dorota wzięła też udział w sesji rady miasta, podczas której zaprezentowała, że osoba z niepełnosprawnością narządu wzroku może wykonywać obowiązki biurowe niemal w tym samym stopniu co widząca. Więcej o projekcie można przeczytać na stronie fundacji: https://fundacjavismaior.pl/?p=2501.

A co na to prawo?

W spotkaniu uczestniczył również Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich. – Na początku hulajnogi funkcjonowały w pustce prawnej, nie figurowały w prawie. Sytuacja uległa zmianie dwa lata temu, kiedy zaczęto je traktować jak pojazdy – mówił. Oznacza to więc, że jeżeli hulajnoga jest źle zaparkowana, policja lub straż miejska mogą ją odholować, tak jak źle zaparkowany samochód. Jednakże, z racji utrudnionego dostępu do danych użytkownika konkretnego pojazdu, mandatem zostaje obciążony operator. Obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają też samorządom na regulowanie zasad funkcjonowania wypożyczalni takiego sprzętu.

W Warszawie jedynym krokiem, jaki podjęto, jest umowa, na mocy której operatorzy zobowiązali się co rano umieszczać zebrane wcześniej hulajnogi w wyznaczonych, bezpiecznych miejscach. Niestety później, przez cały dzień, panuje pełna dowolność w pozostawianiu tych pojazdów. Ustalono też, że pojazdy nie mogą wjeżdżać w niektóre miejsca, np. do Łazienek Królewskich. Mimo to wciąż brakuje większych regulacji w tym zakresie.

Przypadek paryski

Na konferencji wspomniano też o ciekawym przypadku: władze Paryża podjęły radykalną decyzję o całkowitym zakazie wynajmu hulajnóg elektrycznych. Decyzja zapadła po referendum, gdzie za wprowadzeniem takiego zakazu było aż 89% głosujących. Uczestnicy wydarzenia zastanawiali się, jak wyniki takiego sondażu wyglądałyby w Polsce.

tekst i fot. DU/Centrum Komunikacji PZN