Treść artykułu

Na stacji metra w Barcelonie siedzą pasażerowie na ławkach. Widać peron metra.

Barcelona – miasto dostępne dla wszystkich

Barcelona to nie tylko wspaniała drużyna piłkarska, z Robertem Lewandowskim w składzie, nie tylko olśniewająca Sagrada Familia czy wypełniona turystami i sprzedawcami ulicznymi la Rambla. To przede wszystkim miasto dostępne dla wszystkich – także tych, którzy mają problem ze wzrokiem.

Barcelona przeszła długą drogę – od miasta niedostępnego, wykluczającego, do miasta, które pod względem dostępności może być wzorem dla innych w Europie i na świecie. Katalończycy włożyli mnóstwo wysiłku w to, żeby zlikwidować bariery architektoniczne i stworzyć przestrzeń przyjazną dla osób z niepełnosprawnościami.

Legendarny stadion, zabytki i słynna dostępność

Stadion Camp Nou – to tu swoje mecze rozgrywała do zeszłego roku Barcelona. Pierwszy z nich zresztą z Legią Warszawa w 1957 r., zakończony remisem – jeden do jednego. Kiedy kilka lat temu jechałem do Barcelony, to właśnie po to, żeby zobaczyć to miejsce. Murawę, na której wówczas biegali tacy piłkarze, jak Andrés Iniesta czy Leo Messi. Camp Nou jest oczywiście oblegane przez turystów. W klubowym sklepiku można kupić koszulki, długopisy, a nawet poduszki w barwach Blaugrany. Bez problemu zrobią wam też zdjęcie czy zaoferują plakat z ulubionym piłkarzem. Lecz Barcelona zachwyca wielu nie tylko za sprawą Camp Nou oraz innych popularnych miejsc, ale też dlatego, że jest miastem dostępnym dla osób z niepełnosprawnościami.

Mówi się, że 89% zasobów transportu publicznego Barcelony jest dostosowanych do pasażerów z różnymi niepełnosprawnościami. Co więcej, nie ma tu wysokich krawężników, są za to ścieżki dotykowe. W każdym budynku użyteczności publicznej musi być – i jest – podjazd oraz winda. Można tu poczuć się dobrze i bezpiecznie, niezależnie od tego z jaką niepełnosprawnością zmagamy się na co dzień.

Słynna dostępność Barcelony nie wzięła się znikąd. W czasach dyktatury generała Francisco Franco było to miasto pełne barier architektonicznych, schodów, wysokich krawężników itd. Sytuacja zaczęła zmieniać się wraz z upadkiem dyktatury. A kiedy Katalończycy dowiedzieli się, że będą gospodarzami Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1992 r. postanowili unowocześnić swoje miasto, aby było przyjazne dla wszystkich. Ruszyły inwestycje, zgodne z zasadami projektowania uniwersalnego, czyli takiego planowania przestrzeni w mieście, aby nie wykluczała ona osób starszych, które mają trudności z poruszaniem się, wózkowiczów czy ludzi z niepełnosprawnością wzroku. Budowano windy, podjazdy dla wózków, poszerzono wejścia, wprowadzono specjalne oznaczenia itp. Temat dostępności zaczął być obecny w debatach publicznych. W efekcie barcelończycy osiągnęli wielki sukces. Miałem okazję przekonać się o tym osobiście, gdy kilka lat temu byłem w tym pięknym mieście.

Wsparcie na stacji metra

Najlepszym dowodem na poważne podejście Barcelony do problemu bezpieczeństwa osób z niepełnosprawnościami była sytuacja, jaka spotkała mnie na stacji metra.

Weszliśmy tam razem z partnerką, i – jako, że miałem obawy związane z poruszaniem się tym środkiem transportu – postanowiliśmy poprosić o pomoc w specjalnie oznaczonym punkcie informacji. Nacisnąłem specjalny przycisk i zgłosiła się pani, która z ogromną cierpliwością wysłuchała mojej łamanej hiszpańszczyzny. Prawdę powiedziawszy, niewiele pamiętam z tego języka, bo ostatni raz posługiwałem się nim na lekcjach w liceum. Dziewczyna jednak nie rezygnowała i tak długo dopytywała, czego potrzebuję. że w końcu udało nam się ustalić, iż przydałaby mi się dodatkowa pomoc ze strony asystenta. Powiedziała tylko: „OK. Zaczekaj spokojnie na stacji. Już ktoś do ciebie idzie”.

I rzeczywiście: 10 min później pojawił się odpowiednio przeszkolony człowiek, który ustalił jakiego konkretnie wsparcia potrzebuję, pomógł mi wsiąść do wagonu, dojechał ze mną do stacji docelowej i upewnił się, że czuję się bezpiecznie. Po wszystkim podpisałem kwit, mówiący o tym, że skorzystałem z asysty.

Pomoc, która przychodzi natychmiast

Warto zauważyć różnicę pomiędzy zachowaniem katalońskiej obsługi a zachowaniami, jakie zwykle mają miejsce w Polsce i wielu innych krajach w Europie. W naszym kraju, jak dobrze wiecie, każdą chęć skorzystania z pomocy w podróży trzeba zgłosić 48 godz. wcześniej. Nie ma tu miejsca na spontaniczne wypady czy jakieś nagłe sytuacje, które mogą przecież zdarzyć się każdemu. Dodatkowo do pomocy osobom z niepełnosprawnościami, np. na stacji kolejowej, są u nas delegowani albo pracownicy kolei, albo słabo przeszkoleni asystenci.

W Barcelonie nikomu nie przeszkadzało też, że towarzyszy mi osoba widząca i teoretycznie ona mogłaby mi pomóc. Nie miało także znaczenia, że jestem cudzoziemcem. Nikt nie pytał, czy aby na pewno jestem uprawniony do skorzystania z pomocy. Liczyło się tylko to, że o pomoc poprosiłem i udzielono mi jej niezwłocznie.

Byłoby wspaniale, gdyby większość z naszych miast brała z Barcelony przykład i starała się jej dorównać – jak najszybciej!

Filip Zagończyk

Fot. Unsplash