Włącz myślenie
Pandemia szaleje w najlepsze, a wraz z nią fake newsy. Zalew informacji na temat przyczyn, leczenia, objawów niejednemu miesza w głowie. No bo jak to w końcu jest: katar czy gorączka? Mydło czy alkohol? Dezinformacja okazuje się drugim po chorobie najpoważniejszym problemem w walce z koronawirusem.
Koronawirus, powodujący chorobę COVID-19, to jeden z grupy koronawirusów znanych od lat 60. Występują one u zwierząt i ludzi, wywołując głównie choroby układu oddechowego, choć zdarzają się też problemy z układem pokarmowym i nerwowym. Do 2019 r. wyodrębniono sześć ich rodzajów, a dwa z nich były przyczyną epidemii: SARS w 2002 r. i MERS w 2012 r. Skoro więc znamy tę grupę wirusów, to w czym problem?
Po pierwsze COVID-19 jest nowy. Choć pewne objawy i przebieg choroby są podobne do wcześniejszych jej odmian, to jednak nadal niewiele o niej wiemy. Po drugie, SARS i MERS, choć również wywołały epidemię, były mniej zaraźliwe. Dla porównania: SARS zaraziło się około 8 tys. ludzi, a MERS 2,5 tys., gdy aktualną „koronę” liczymy już w milionach. Po trzecie, jak do tej pory nie znaleziono ani skutecznego leku, ani szczepionki na żadną z tych chorób.
Nie brzmi to optymistycznie, dlatego w tej chwili wysiłki lekarzy, naukowców, badaczy i analityków skierowane są na badanie nowego wirusa i próby pokonania go. W tej pracy niestety bardzo przeszkadzają fałszywe informacje, które płyną szerokim strumieniem z różnych stron świata. Poczynając od teorii spiskowych dotyczących przyczyn choroby, poprzez informacje na temat jej objawów (których już wymieniono kilkanaście!, ale jak na razie potwierdzono oficjalnie tylko kilka), a na statystykach zachorowalności kończąc.
Szkodliwe wiadomości
W przypadku każdej choroby ważne jest, by postępować zgodnie z zaleceniami lekarza, a w przypadku pandemii również władz państwa. Niestety, w czasach Internetu wielu ludzi posiłkuje się wiedzą z popularnych portali, forów internetowych czy wirtualnych łańcuszków. W przypadku koronawirusa takie postępowanie może być szczególnie szkodliwe, ponieważ mitów wokół niego narosło wiele. Swego czasu na przykład poszła w obieg informacja jakoby pryskanie ciała alkoholem miało zapobiegać chorobie. Zapewne oparta ona była na zaleceniach dotyczących dezynfekcji rąk środkami na bazie alkoholu, niemniej jednak osoba, która uwierzyła w skuteczność tej „metody”, mogła sobie narobić niezłych kłopotów, a nawet zrobić poważną krzywdę.
Innym fake newsem, który narobił sporo zamieszania, było otoczeniem kordonem sanitarnym Warszawy zaraz na początku epidemii. Informacja ta była tak rozpowszechniona i wywołała taką panikę, że premier musiał wydać oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
Przykłady można mnożyć, a co najgorsze, część z nich może mieć naprawdę opłakane skutki. Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, jakie daje przekonanie, że wystarczy spożywać witaminę C/czosnek/lukrecję/ciepłą wodę, może doprowadzić do braku ostrożności i podejmowania zachowań ryzykownych. Z drugiej strony, lęk podsycany zdjęciami masowych grobów we Włoszech (których część wykonano przy okazji katastrofy pewnego kutra w 2013 roku!) czy informacjami, że zabraknie żywności w sklepach, prowadzi do silnego stresu, a co za tym idzie, osłabienia organizmu i obniżenia odporności.
Jak więc się bronić?
Weryfikujmy informacje! Nawet najbardziej popularnym portalom informacyjnym zdarza się przekazywanie niesprawdzonych wiadomości. Bez względu więc na poglądy, sympatie czy antypatie jedyne godne zaufania źródła, to te oficjalne. Na stronie gov.pl znajduje się zakładka, w której znajdziemy wszystkie aktualne informacje o koronawirusie oraz odpowiedzi na ważne pytania: https://www.gov.pl/web/koronawirus. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którzy będą mówić, że rząd ukrywa przed nami prawdę, ale może spiskowanie pozostawmy paranoikom, a my spróbujmy podejść do sprawy ze zdrowym rozsądkiem. Drugim źródłem może być strona WHO, na której zbierane są informacje z całego świata: https://www.who.int/. Statystyki, na bieżąco aktualizowane, możemy znaleźć na: https://coronavirus.jhu.edu/, czyli stronie Uniwersytetu Johna Hopkinsa.
Z fake newsami rozprawiają się też portale internetowe takie, jak Defence24: https://www.cyberdefence24.pl/krotki-przewodnik-po-aktualnych-fake-newsach-o-koronawirusie czy fakenews.pl: https://fakenews.pl/. Na tym ostatnim, oprócz popularnych mitów dotyczących koronawirusa, znajdziemy też artykuły o tym, jak i po co w ogóle tworzone są fałszywe informacje.
Czytajmy całe artykuły, a nie tylko nagłówki. Nagłówki mają przyciągnąć uwagę, są specjalnie tak tworzone, by wzbudzić ciekawość. Bardzo często jednak treść zamieszczonego niżej artykułu nijak się ma do jego tytułu, a wręcz zadaje mu kłam. Dlatego nigdy nie opierajmy się na takiej wiedzy! Niedawno widziałam na popularnym portalu nagłówek: Tak naprawdę pandemii nie ma – to tylko wielki spisek! Gdybym nie kliknęła w treść artykułu, zapewne nie dowiedziałabym się, że mówi on o tym, że jest to jedna z wielu rozsyłanych świadomie przez pewne organizacje teorii, która ma na celu dezinformację. Pamiętajmy, że żyjemy w świecie, w którym informacja jest walutą!
Dawkujmy sobie wiedzę. Nie jest zdrowe codzienne przekopywanie Internetu i czytanie wszystkich jak leci newsów o koronie. Część z nich to po prostu śmieci, część wywoła w nas niepotrzebny lęk i stres, a efekt końcowy i tak niczego nie zmienia, bo nawet najtęższe na świecie głowy nadal jeszcze pewnych rzeczy nie wiedzą. Zamiast więc czytać kolejny artykuł o COVID-19, sięgnijmy po dobrą książkę. Zadbajmy o swoją psychikę i dajmy sobie odetchnąć.