Treść artykułu

Wasze sprawy: Świadomość własnych granic

Czy myślałeś kiedyś, jak wyglądałoby twoje życie bez jakichkolwiek granic? Jak wpłynęłoby to na ciebie i twoją rodzinę? Gdyby nie było granic (np. terytorialnych), co stałoby się z twoim domem, z pokojem, w którym śpisz i się uczysz? Masz już tę wizję przed oczami? Czy ten świat bez granic jest dla ciebie komfortowy i spokojny? Myślę, że bardzo szybko wkradłby się do niego chaos i poczucie braku bezpieczeństwa.

Tak samo jest z granicami osobistymi. O ile nie jest dobrze nie wpuszczać nikogo do swojego życia, o tyle dobrze jest mieć świadomość i kontrolę nad tym, jak blisko i kogo chcę do niego zaprosić. Czy chciałbyś, aby każdy bez pytania wchodził do twojego domu, używał twoich rzeczy? Pewnie nie, i na pewno zrodziłoby to w tobie frustrację, być może nawet bunt czy agresję. To bardzo naturalna reakcja. Niestety choć nie chcemy, by ktoś bez pytania wkraczał na nasze terytorium, wiele osób nie szanuje granic osobistych. Jest to przestrzeń oddzielająca nas od świata i innych ludzi. Służy nam głównie do określenia siebie, do ochrony własnych wartości i potrzeb przed natarczywym wpływem innych osób. Jest naszym parasolem pomaga nam być sobą i zachować dobrostan psychiczny.

Granice osobiste dzielą się na sferę fizyczną, psychiczną i emocjonalną. Kiedy ktoś narusza nasze granice fizyczne, wkracza w naszą sferę cielesną, np. skraca dystans podczas rozmowy (pochodzi zbyt blisko), klepie po ramieniu, dotyka bez pozwolenia, czy też wykorzystuje seksualnie. Granice psychiczne i emocjonalne są naruszane wtedy, gdy ktoś bez zgody drugiej osoby sprawdza jej prywatne wiadomości, stosuje wobec niej agresję słowną, często niebezpośrednią (np. drwiąc czy oceniając w obraźliwy sposób), zadając niedyskretne pytania czy ujawniając jej tajemnice. Często jest to też wymuszanie na kimś jakichś działań. To także opowiadanie i obciążanie swoimi problemami, oczekiwanie wsparcia i partnerstwa, mimo że druga osoba nie jest w stanie takiego bagażu przyjąć. Osobie, której granice są wtedy naruszane, zwykle trudno to rozpoznać. Obecnie przekraczanie granic dotyczy także działalności w sferze online – na portalach społecznościowych, komunikatorach, blogach itp. 

Dlaczego na to pozwalamy?

Często pomimo uczucia dyskomfortu i świadomości, że to, co ktoś robi, jest krzywdzące, zdarza się, że nie reagujemy. Czasami może pojawić się niepewność, zastanawiamy się, czy przypadkiem ocena całej sytuacji jest odpowiednia, czy też może przesadzona. Każdy z nas jest jednak inny, jako ludzie mamy inne potrzeby, doświadczenia i relacje, a to, co dla jednej osoby będzie przesadą, dla drugiej może okazać się potrzebą ochrony siebie. Jeśli człowiek czuje, że jakaś relacja czy zachowanie innej osoby jest dla niego szkodliwe, ma do tego prawo i ma prawo bezpośrednio o tym mówić. Wielokrotna zgoda na przekraczanie granic wynika z  obawy, że jeśli ktoś wyrazi swoje zdanie i nie pozwoli drugiej osobie na pewne zachowania względem siebie, zostanie odrzucony czy negatywnie oceniony. Może pojawić się także strach przed reakcją drugiej osoby co jeśli się zdenerwuje lub obrazi? Warto jednak zadać sobie pytanie, co jest dla nas w takim razie ważniejsze – czy to, że ktoś odbierze nas negatywnie, czy nasze własne dobro. Każdy z nas ma prawo określić własne potrzeby, wyznaczyć przestrzeń, w której obowiązują własne zasady. Ich ustanawianie i przestrzeganie chroni nas przed doświadczaniem przemocy.

Alert – ktoś przekracza moje granice

O ile wielu ludzi potrafi z łatwością ocenić, że przekroczone zostały granice fizyczne, o tyle wielu nie jest w stanie świadomie stwierdzić, że naruszono ich granice psychiczne czy emocjonalne. Co może świadczyć o tym, że tak się jednak stało? Na przykład jeśli relacja z drugą osobą wywołuje w tobie dyskomfort. Albo kiedy czujesz się nieszczęśliwy, wykorzystany, skrzywdzony, a także rozczarowany tym, że zgadzasz się na rzeczy, których tak naprawdę nie masz ochoty robić. Pojawia się poczucie przytłaczającego obowiązku, trudność z odmową, problemy ze szczerą relacją z drugim człowiekiem. Dobrze jest więc obserwować siebie i swoje emocje, a w momencie, gdy zapali się ta „czerwona lampka”, odpowiednio zareagować. Jednak aby zadbać o swoje granice, trzeba dowiedzieć się, gdzie one w ogóle leżą? Czy inne osoby je zauważają i szanują? Komu możesz pozwolić przejść bliżej, a komu nie chcesz dać wstępu w swoją strefę bezpieczeństwa? Być może jest tak, że chciałbyś wpuścić kogoś bliżej i tego potrzebujesz, a pewna sztywność cię od tego oddala? Może są takie miejsca, które chcesz zostawić tylko dla siebie – to też jest ok. Nie spiesz się, zastanów się dokładnie nad osobami i konkretnymi sytuacjami w twoim życiu, tym, jak się wtedy czułeś. To będzie pomocne do ustalenia własnych granic. 

Zadbaj o własną przestrzeń

Po analizie tego, co dla ciebie dobre, a co przekracza twoją bezpieczną strefę, warto zadziałać, by zadbać o samego siebie. Po pierwsze, daj innym jasno znać, jakie zachowanie jest dla ciebie w porządku, a jakie nie – często zdarza się, że ludzie nie wiedzą, że przekraczają czyjeś granice, a pewne zachowania uważają za nawykowe i naturalne. Nie bój się reakcji i oceny drugiej strony, nie możesz brać odpowiedzialności za czyjeś zachowanie. Jeśli coś ci przeszkadza i komunikujesz to w jasny i spokojny sposób, to masz do tego prawo.  Nie wiesz, jak przyjmie to druga strona, ale w tym momencie ważny jesteś ty. Jeśli czujesz, że sytuacja cię przytłacza, poszukaj pomocy u osoby, której ufasz. Możesz powiedzieć o swoim problemie pedagogowi czy psychologowi szkolnemu, razem na pewno wymyślicie rozwiązanie. Przemyśl też, w jaki sposób funkcjonujesz w Internecie. Bardzo łatwo jest przekroczyć swoje granice, chociażby wstawiając nie do końca przemyślane zdjęcie, na którym oprócz siebie pokazujesz też światu część twojego życia, czy zamieszczając komentarz mówiący o czymś, co wolałbyś zachować dla jakiejś konkretnej grupy osób. Warto pamiętać, że „co raz wrzucone do sieci, nie ginie”, a innym osobom jest przecież o wiele łatwiej przekraczać granice wirtualnej osoby niż człowieka, z którym mieliby kontakt oko w oko i musieliby zmierzyć się na żywo z jego emocjami i konsekwencjami swoich działań. 

Anna Okrutna-Skowroń