Treść artykułu

Widzowie w kinie czekają na emisję filmu

Świat obrazu utkany ze słów

Jak świat filmu przedstawić osobom niewidomym? Jak ze słów tworzyć obrazy tego, co widać na ekranie? O tym wszystkim opowiada Justyna Mańkowska, wiceprezes Fundacji Katarynka.

Joanna Rodzewicz: Czy może Pani na początku zdradzić, czym jest dobra audiodeskrypcja?
Justyna Mańkowska: My, audiodeskryptorzy, świat obrazu tkamy ze słów. Budujemy go tak, jak twórcy tworzą swoje filmowe opowieści. Bardzo bliski jest mi sposób tworzenia audiodeskrypcji w taki sposób, że przygotowuje się pewnego rodzaju słuchowisko filmowe, ale nie zawsze jest to możliwe. Jeśli odbiorca mówi, że audiodeskrypcja brzmi trochę jak słuchowisko, to znak, że udało się zaprosić widza do świata filmowego. Będzie on mógł po seansie dzielić się emocjami z innymi.

To bardzo ciekawe podejście. Jak zatem wygląda proces przygotowywania audiodeskrypcji?

Na samym początku oglądam cały film na dużym ekranie. Potem zabieram się już za konkretną pracę. Dodam, że jeśli jest możliwość pozyskania scenariusza, to jest on bardzo przydatny w trakcie przygotowywania tekstu. Jeśli robię audiodeskrypcję do jakiegoś filmu, który został stworzony na podstawie książki, to wcześniej czytam tę publikację, a później posiłkuję się nią.

Przygotowany opis musi zmieścić się w sekundach między dialogami. Wiele opisów wcześniej zrobionych należy umiejętnie skrócić. Muszę przyznać, że jest to sztuka selekcji, co wybrać, aby zmieścić się w czasie.

Następnie konsultujemy przygotowany tekst z odbiorcą audiodeskrypcji, osobą niewidomą, która go czyta i precyzuje językowo, a także daje nam różne wskazówki. Sprawdza, czy treść brzmi dobrze, czy dobrze się jej słucha, a także weryfikuje, czy wszystko jest zrozumiałe. Kolejny etap to nagranie audiodeskrypcji w studiu. Lektor czyta zapis zgodnie z linią czasu fabuły, tzw.timecodem.

Gdy film jest obcojęzyczny, to przed rozpoczęciem pracy nad audiodeskrypcją trzeba nagrać voice-over, czyli polską wersję lektorską. W takiej sytuacji mamy już kilka warstw dźwiękowych − oryginalną ścieżkę dźwiękową, polski voice-over i audiodeskrypcję. Warto na to zwrócić uwagę i ułatwić śledzenie audiodeskrypcji. Voice-over to zazwyczaj głos męski, a wtedy audiodeskrypcja jest najczęściej czytana przez kobietę.

Poruszyła Pani ważne kwestie. A kto zgłasza się do fundacji z prośbą o przygotowanie audiodeskrypcji? Otwarty laptop, na nim ścieżka dźwiękowa, obok słuchawki i mikrofon

Zgłaszają się do nas producenci, którzy mają dofinasowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Współpracujemy już na stałe z zaprzyjaźnionymi producentami. Część z nich wierzy, że audiodeskrypcja jest ważna i potrzebna. To nas bardzo cieszy. Proces stworzenia audiodeskrypcji do filmu fabularnego trwa ok. trzy tygodnie, a czasami potrzeba trochę więcej czasu. Ostatnio robiliśmy audiodeskrypcję do filmu „Chleb i sól”, o którym teraz się wiele mówi. Liczymy na to, że w marcu będziemy mogli go pokazać w trakcie dostępnego seansu w kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

Czy w Polsce istnieje obowiązek przygotowania audiodeskrypcji do filmu, który trafia do kin?

Nie jest to regulowane ustawowo, natomiast jest obowiązek, który nakłada Polski Instytut Sztuki Filmowej na produkcje finansowane z tego źródła. Producenci coraz częściej tworzą audiodeskrypcję i napisy do nowych produkcji. Potem jednak gotowe dostosowania niekoniecznie trafiają na kopie dystrybucyjne rozsyłane do kin. Tu już nie ma tego obowiązku. To jest jeden z powodów, dlaczego audiodeskrypcja nie jest powszechna.

Na szczęście trwają teraz prace nad nowelizacją ustawy o kinematografii. Dlatego pokładamy duże nadzieje w tym, że zostanie wprowadzony obowiązek dystrybucji filmu z dostosowaniami.

Jakie filmy wybiera Pani do emisji na dostępnych seansach organizowanych przez fundację?

Na pokazy w kinie wybieramy takie filmy, które mają już gotowe dostosowania przygotowane przez producentów. Od osób, z którymi współpracujemy, dowiadujemy się, jakie produkcje wchodzą do kin z audiodeskrypcją. Zależy nam, aby były to filmy ważne, np. takie które wygrywają nagrody na festiwalach albo takie, które cieszą się dużą popularnością wśród publiczności.

Widzowie patrzą na film w sali kinowejJak organizowane są pokazy Fundacji Katarynka?

Pokazy są otwarte dla wszystkich. Wydarzenia są płatne. Nie chcemy, aby odbiorcy mieli poczucie, że kultura jest za darmo, jednak bilety są tanie. Dlatego na wizytę w kinie może sobie pozwolić każdy. Dzięki temu mamy tak różnorodną grupę odbiorców. Są to osoby z niepełnosprawnością narządu wzroku, ich asystenci, przyjaciele, osoby z niepełnosprawnością słuchu oraz ruchu. Dbamy również o to, żeby pokazy filmowe odbywały się w dostępnej przestrzeni architektonicznej.

Osoby niewidome wypożyczają słuchawki i mogą słuchać ścieżki z audiodeskrypcją, a głuche czy słabosłyszące korzystają z napisów na filmie. Z kolei te poruszające się na wózkach mają komfort oglądania filmu z ostatnich, górnych rzędów. Na jeden z ostatnich filmów, „Niebezpieczni gentlemani”, do kina przyszło blisko 250 osób. Jak widać, nasze pokazy cieszą się sporym zainteresowaniem. Organizujemy je raz w miesiącu w kinie Nowe Horyzonty. Mam nadzieję, że już niedługo będzie ich we Wrocławiu jeszcze więcej.

Proszę powiedzieć, jakie filmy są zamieszczone na platformie Adapter prowadzonej przez Pani fundację?

Filmy, które są na naszej platformie www.adapter.pl pozyskujemy dzięki licencji, czyli płacimy za każdy film, który ukazuje się w tym miejscu. Dla nas ważne jest to, aby były one z legalnego źródła, a co za tym idzie – pokazywane legalnie. Co więcej, płacimy za wykorzystanie licencji dystrybutorowi. Do tych produkcji najczęściej tworzymy audiodeskrypcję.

Platforma jest bezpłatna, łatwo się z niej korzysta, a co najważniejsze – nie wymaga logowania. Cel, który nam przyświeca, to pokazywać klasyki i kultowe filmy osobom, które nie widzą i nie słyszą, czyli mają ograniczony dostęp do tych materiałów. W naszych wirtualnych zbiorach mamy: animacje, bajki, dramaty czy komedie. Możemy pochwalić się filmami zarówno polskimi, jak i zagranicznymi. Największym zainteresowaniem odbiorców cieszą się klasyki, np. „Pan Tadeusz”, „Potop”. Ale mamy też filmy, takie jak „La la land” czy animację „Katedra” Tomasza Bagińskiego.

W jaką stronę zmierza audiodeskrypcja?

Dziś odbiorcy oczekują od audiodeskrypcji jakości. Mam poczucie, że jest ona tworzona w Polsce na bardzo wysokim poziomie, w porównaniu z np. angielskojęzycznymi produkcjami. Powstaje z dużą dbałością i przywiązaniem do języka. Oczywiście nie zawsze tak jest, np. w sytuacji tworzenia audiodeskrypcji do różnych programów telewizyjnych, które czasem jej prawie nie wymagają. Wtedy jest ona szczątkowa.

Chciałabym, żeby audiodeskrypcja była swego rodzaju słuchowiskiem filmowym. Wydaje mi się, że przez lata przyswoiliśmy sobie bardzo dobrze zasady tworzenia standardowej audiodeskrypcji i obecnie możemy się z nich trochę wyzwolić. Teraz czuję większą wolność i namawiam do tego samego audiodeskryptorów. Oczywiście kluczowe jest to, że język z jednej strony powinien być kreatywny i estetyczny, z drugiej zaś precyzyjny, żeby w głowach większości odbiorców pojawił się podobny obraz. Z tych właśnie względów ważna jest współpraca z konsultantem niewidomym, który nas nakieruje. Istotne jest też stosowanie precyzyjnych określeń, po to, żeby zawęzić pole wyobraźni. Czyli, aby nie było takiego rozstrzału w tym, że jeden odbiorca wyobrazi sobie np. małą krytą strzechą chatkę, a drugi wielką rezydencję, bo my użyjemy określenia „budynek” albo „dom”.

Wiadome jest to, że każdy z nas inaczej pisze i zwraca uwagę na różne elementy. Audiodeskrypcje zawsze będą się różnić, gdyż audiodeskryptor dokonuje pewnej interpretacji. Każdy z nas ma inną wrażliwość, inny zasób językowy ale musimy pamiętać o tym, aby jak najwyraźniej rysować słowem obraz w głowie niewidomego odbiorcy.

Wierzę, że zmieni się ustawa o kinematografii, a wtedy pokazy dostępne z audiodeskrypcją i napisami będą czymś codziennym w polskich kinach. Obecnie musimy działać w tym zakresie.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Joanna Rodzewicz