Treść artykułu

zbliżenie na drobne, niebiesko-fioletowe kwiaty rosnące na łące

Ogródki, które uratują świat

Jeżeli nasuwają się pytania: jak w zrównoważony sposób gospodarować zasobami przyrodniczymi Ziemi, jak chronić różnorodność biologiczną czy też jak zapobiec niekorzystnym zmianom i anomaliom klimatycznym – to odpowiedzi należy szukać w ogródkach działkowych. Wiem, brzmi to patetycznie. Ogródki te, jeśli przyjrzymy się bliżej, wyjaśnią, jak wobec rosnącej populacji ludzi i zwiększającej się presji na ekosystem uratować naszą cywilizację czy też świat.

Teza mówiąca o tym, że ogródki działkowe, pozornie zwyczajne, znajdujące się praktycznie w każdym mieście i miejscowości, są jednymi z miejsc, które zawierają odpowiedzi na fundamentalne dla ludzkości pytania, jest zatem prawdziwa. Nie byłoby też błędem, jeżeli przypasowalibyśmy ogródki do którejś z teorii mówiącej o tajemniczej energii promieniującej z punktów rozmieszczonych w różnych zakątkach kuli ziemskiej. Zostawmy jednak na boku pseudonaukowe domniemania. Kluczową ekosystemową rolę ogródków działkowych da się przecież wykazać na gruncie nauk przyrodniczych.

Klimat

Wiele osób wątpi w zmiany klimatyczne: „Klimat się ociepla? A ostatnia zima była śnieżna i długa”, „Grozi nam susza? Popatrzcie na powodzie, leje tak, że woda nie ma się gdzie pomieścić”, „Podczas erupcji jeden wulkan emituje więcej pyłów i dwutlenku węgla niż dziesiątki tysięcy samochodów przez lata” – te i podobne zdania można usłyszeć w dyskusjach lub przeczytać na forach internetowych.

Mówiąc w ten sposób, odwraca się uwagę od sprawy kluczowej. Zmiany klimatu są faktem: w Polsce coraz rzadziej mamy do czynienia z przejściowymi porami roku. Nie ma więc chociażby przedwiośnia, podczas którego woda z topniejącego śniegu mogłaby powoli wsiąkać, zasilając wody gruntowe. Obecnie po zimie zazwyczaj następuje krótka wiosna, która bardzo szybko przechodzi w porę upalną i suchą.

Niezaprzeczalnie przyczyniamy się do zmian. Jeżeli nawet nasz udział jest mniejszy niż przyczyny naturalne, to łagodzenie tego procesu – niezależnie od jego źródeł – jest niezbędne. Klimat Ziemi w przeszłości przeobrażał się wielokrotnie, jeszcze przed pojawieniem się ludzi, zawsze jednak zmiany te przekształcały oblicze świata na długi czas. Zbyt długi dla wielu gatunków, które na ich skutek wymarły.

Niezależnie od tego, jaki udział w zmianach klimatycznych sobie przypiszemy (a nawet niezależnie od tego, czy zaprzeczymy ich istnieniu), aby nasza cywilizacja mogła przetrwać, niezbędne jest wdrożenie zrównoważonego gospodarowania zasobami przyrodniczymi, a także tworzenie buforów ochronnych, które złagodzą drastyczne skutki tych zmian.

Jeżeli w upalny dzień wejdziemy na teren ogródków działkowych, od razu po przekroczeniu bramy wyczujemy wyraźny spadek temperatury i większą wilgotność powietrza. Pomiary wykazują, że o ile w słoneczny dzień temperatura przy powierzchni pokrytej asfaltem lub betonem może przekraczać 50 st. C, o tyle w przypadku powierzchni pokrytej zielenią temperatura w upały jest dużo, dużo niższa – nawet o 20 st. C. Ogródki działkowe, dzięki warstwowości zieleni, są więc znacznie skuteczniejsze niż np. trawniki.

Woda

Jeżeli ogródki działkowe i ich zbawienną dla ekosystemu rolę można by uznać za fakt, to zagospodarowanie rozmaitych innych terenów, np. wielu nowych osiedli, można określić mianem niebezpiecznych dla środowiska. Zostawmy na chwilę inne aspekty i przyjrzyjmy się wodzie oraz jej retencji.

Tereny pokryte zielenią nie wymagają systemów pozwalających na szybkie odprowadzenie nadmiaru wody deszczowej. Dzieje się tak dlatego, że pojęcie „nadmiaru” nie ma tu zastosowania. W przeciwieństwie do zaasfaltowanych lub wyłożonych kostką powierzchni, z których woda natychmiast ma spływać do studzienek burzowych, ogródki przyjmują wodę, która powoli wsiąka w ziemię i jest absorbowana przez korzenie roślin. Dzięki temu duża część zasila wody gruntowe, a także zbiorniki wód podziemnych.

Zarówno odprowadzanie wody, jak i najszybsze pozbywanie się jej należą do wielkich błędów. Owszem, ilość wody w ekosystemie ziemskim, jako całości, nie zmienia się. Zmianie natomiast ulega jej dystrybucja. Pozbywając się zbyt szybko wody, przyczyniamy się do osuszenia rejonu. Tymczasem wiele regionów Polski znajduje się na granicy stepowienia, którą wyznacza 500 mm rocznego opadu. Tyle, a czasem nawet mniej opadów w ciągu roku spada na niektóre obszary centralnej Polski. Jeżeli będzie ich jeszcze mniej, dla wielu roślin stanie się zbyt sucho, by przetrwać.

Powierzchnie takie jak ogródki działkowe są niezbędne dla przyjmowania zwyżek wody opadowej i jej retencjonowania. Dla prawidłowej gospodarki staje się ona coraz cenniejsza.

Pożądana dzikość

Świat potrzebuje dzikości, a ogródki działkowe są jej oazami. Czasem dzikość utożsamiamy z bioróżnorodnością. Moim zdaniem pierwszy termin jest pojęciem szerszym, a bioróżnorodność jest jednym z jej elementów – i to bardzo ważnym ogniwem.

Bioróżnorodność, poza ogromem piękna i rozmaitością gatunków, jest tym, co nas żywi. Bez wspomnianej mnogości gatunków, a także bogactwa ich zasobów genowych niemożliwe byłoby prowadzenie gospodarki rolnej, która jest w stanie wyżywić całą ludzkość. Większość bowiem wielkopowierzchniowych upraw podstawowych roślin żywiących świat, w tym kluczowych (w tym zakresie) zbóż, to genetycznie identyczne klony. Pomimo  uodparniania ich na różne sposoby, poprzez swoją identyczność są narażone na jakiś czynnik, który, jeżeli by zaistniał (np. patogeniczny grzyb, masowa gradacja owadów, wspomniane zmiany klimatyczne), zniszczyłby większość naszych upraw, skazując nas na głód.

Co więcej, bioróżnorodność i różnorodność genetyczna są potrzebne nie tylko na wypadek zagrożenia, lecz także potrzebujemy ich regularnie i planowo. Aby utrzymać wysokie plony i zapobiec wyradzaniu się masowo uprawianych roślin, konieczne jest zasilanie ich genami innych populacji. A żeby to zrobić, muszą gdzieś być do dyspozycji. W tym celu nieustannie poszukuje się przydatnych dla rolnictwa populacji dzikich, a także bada się stare odmiany roślin, które zachowały się na uboczu masowego rolnictwa – w naturalnych bankach genów, takich jak np. ogródki działkowe.

Makolągwa i zaskroniec

Formę gospodarowania zasobami przyrody w obrębie ogródków działkowych przyrównałbym do dawnej, ekstensywnej gospodarki ludzkiej. Takiej chociażby, jak dawne pasterstwo.

Owszem, wypasanie zmieniło nie tylko pewne przestrzenie, lecz także krajobraz. Jednocześnie jednak, nie ingerując zbyt mocno w przyrodę, dawne pasterstwo stworzyło nowe siedliska, takie jak np. bogate florystycznie łąki. Przestrzenie te stały się zarówno terenami łowieckimi dla wielu gatunków ptaków drapieżnych – orlików czy gadożerów, jak i niezbędnymi siedliskami dla rozmaitych gatunków motyli, susłów (perełkowanych i moręgowanych), dzikich chomików europejskich i wielu, wielu innych.

Wskaźnik różnorodności biologicznej ogródków działkowych, o czym wielokrotnie przekonałem się podczas prowadzenia obserwacji i inwentaryzacji przyrodniczych, jest kilkudziesięciokrotnie większy niż w przypadku zieleni osiedlowej. Nawet jeżeli chodzi o parki (nie ujmując im roli, jaką odgrywają, chociażby jako tereny zieleni przeznaczone do rekreacji publicznej), w wielu przypadkach znajdziemy tam znacznie mniej gatunków zwierząt niż na terenie ogródków. Wiele parków utrzymywanych jest bowiem w sposób zdecydowanie niezgodny z priorytetami przyrodniczymi – trawniki koszone są zbyt często, a ubogie gatunkowo zbiorowiska traw, urozmaicone przez nieliczne inne gatunki, takie jak rdesty czy babki, nie mają nawet możliwości wydania nasion. Brak jest też, kluczowej dla wielu gatunków zwierząt, warstwy krzewów, a jeżeli nawet są obecne, utrzymuje się je w formie rachitycznej, przerzedzonej i tak zredukowanej, że nie zagnieździ się w nich żaden ptak.

Ogródki działkowe są tego przeciwieństwem. Kompost to nie tylko wykorzystanie materii organicznej, ale także miejsce odpowiednie na inkubator dla młodych zaskrońców, które wykluwają się z jaj ogrzewanych przez butwiejące rośliny. Gęstwina porzeczek, malin, agrestu i leszczyn to idealne miejsca na założenie gniazda przez pokrzewkę czarnołbistą, cierniówkę albo makolągwę – te gatunki nie zagnieżdżą się w budkach lęgowych ani w koronach drzew, gdyż potrzebują przyjaznej im gęstwiny krzewów.

Ogródki działkowe, zwłaszcza jeżeli na ich terenie znajduje się nieduże chociaż oczko wodne, często są jedyną na całą okolicę ostoją płazów, których populacje mogą nie tylko rozmnażać się, ale także spędzać sezon wegetacyjny i zimować w ich obrębie. Duże zróżnicowanie siedliskowe na niewielkiej powierzchni ogródków oraz obecność miejsc gęstych, zarośniętych i niedostępnych są tu kluczowe.

 

Na pytanie, czy ogródki działkowe mogą uratować świat – a także nauczyć nas, jak to robić, przenosząc uzyskaną naukę na inne obszary i sfery naszej działalności, odpowiadam więc zdecydowanie twierdząco.

Fot. P. Barszcz