Treść artykułu

Mama. Babcia. Artystka – Jadwiga Stańczakowa

Ociemniała poetka, pisarka, dziennikarka. Przyjaźniła się z tak znanymi polskimi artystami, jak Miron Białoszewski czy Władysław Broniewski. Redaktor naczelna „Pochodni” w latach 50. Kim była Jadwiga Stańczakowa?

16 styczna br. w Tyflogalerii PZN miało miejsce niesamowite spotkanie. Anna Sobolewska i Justyna Sobolewska, czyli kolejno córka i wnuczka Jadwigi Stańczakowej, przybliżyły postać pisarki i zaprezentowały nową wersję książki „Ślepak”, autobiografię artystki.

– Pierwsze wydanie dzieła ukazało się 40 lat temu i wtedy nie miało takiego odbioru, jakie powinno mieć. Z czasem jednak stało się białym krukiem. Bardzo dużo osób przychodziło do mnie i pytało o wznowienie. Na szczęście się udało i dziś możemy oglądać drugie wydanie „Ślepaka” – opowiadała Justyna Sobolewska.

W cieniu wojny

Następnie kobiety przybliżyły życie Stańczakowej, które od początku nie było usłane różami. Jadwiga, z racji tego, że urodziła się w żydowskiej rodzinie, często spotykała się z antysemityzmem, przez który nie mogła iść na wymarzony kierunek studiów. Jednak, jak zaznaczyła Anna Sobolewska, najtragiczniejszym momentem było porzucenie własnego domu i pójście do getta. Mimo to pisarka nie poddała się i za wszelką cenę chciała wydostać siebie i rodziców. Na szczęście udało im się przeżyć.

Jadwiga w czasie wojny dowiedziała się, że ma zwyrodnienie siatkówki i dlatego powinna dobrze się odżywiać. Ale jak tego dokonać, gdy wokół wszystko było zniszczone i brakowało podstawowych produktów? Moment, w którym traciła wzrok, był dla niej traumatyczny. – Nie należała już do świata widzących, ale nie znała też świata niewidomych – mówi jej wnuczka Justyna. Jak potem dodaje: – Mimo wszystko jest to najsilniejsza kobieta, jaką znałam. A ukształtowały ją właśnie te wszystkie wydarzenia i przeżycia, których doświadczyła.

W artystycznym gronie

W latach 50. Stańczakowa przeprowadziła się do Warszawy i tam wstąpiła do Polskiego Związku Niewidomych. Gdy Stanisław Madej, ówczesny prezes, przedstawił ją jako „niewidomą koleżankę”, przeżyła szok. Ale zaakceptowała to i swoją niepełnosprawność. Zaczęła uczyć się brajla, choć doskonale posługiwała się także zwykłą maszyną do pisania. To właśnie na niej – już jako osoba pozbawiona wzroku – przepisywała wiersze swojego długoletniego przyjaciela – Mirona Białoszewskiego. To on zaproponował taki tytuł jej autobiografii.

– „Ślepak” to tytuł mocny, kontrowersyjny. Przecież słowo to jest nacechowane bardzo negatywnie. Ale taki miał być – zauważa Justyna Sobolewska. Jadwiga Stańczakowa była niemal prekursorką pisania o niepełnosprawności, ale też i o depresji, z którą borykała się wiele lat, praktycznie do końca życia.

W swojej książce pisarka próbowała opisać różnorodność widzenia świata, postrzeganie go i doświadczanie pozostałymi – oprócz wzroku – zmysłami. Jej język jest bardzo plastyczny, zdania krótkie, a całość ujęta w miniaturowe formy. Opowiada o smutnych, traumatycznych wydarzeniach, ale dzięki krótkim rozdziałom i specyficznemu budowaniu narracji zawsze stara się znaleźć w nich jasną stronę. Nawet prozaiczne, codzienne czynności albo problemy, jak np. zgubienie drogi i pomylenie autobusów traktowała jako przygodę – taki obraz artystki wyłania się ze „Ślepaka”.

Spotkanie zostało ubarwione fragmentami książki przeczytanymi przez córkę i wnuczkę Stańczakowej oraz ich anegdotami z jej udziałem. Dziękujemy za tak ciekawe wydarzenie oraz zachęcamy do zapoznania się z twórczością pisarki.

Tekst i fot. DU/Centrum Komunikacji PZN