Treść artykułu

dziewczynka w długiej sukience i kapeluszu stoi na środku łąki, patrzy w stronę słońca

Kawałek natury w miejskiej dżungli

Nawet w wielkich miastach człowiek pragnie obcować z dziką przyrodą. Wszechobecna zieleń potrafi niesamowicie uspokajać nasze oczy, a woń traw i kwiatów koi skołatane nerwy. Choć w miejscach, w których jest gęsto od ludzi, samochodów i tramwajów trudno wyobrazić sobie przestrzeń dla natury, pewne rozwiązania mogą całkiem nieźle pasować. Jedną z takich idei, która ma na celu przywrócić człowiekowi naturę, są miejskie łąki. 

Aby lepiej zrozumieć to, z czym mamy do czynienia, należy najpierw zdać sobie sprawę z tego, czym tak naprawdę są łąki. Otóż nie są to zwykłe „trawniki” porośnięte dodatkową roślinnością w postaci kolorowych kwiatów, ziół czy nawet chwastów. Łąki to złożony mały ekosystem, czyli połączenie fauny, flory i elementów przyrody nieożywionej, takich jak gleba, strumyki czy kamienie. Składają się zwykle z różnych gatunków traw i roślin, które towarzyszą człowiekowi od dawna i zwykle znajdowały się w jego najbliższym otoczeniu. Ta roślinna podstawa jest domem dla wielu gatunków owadów i małych zwierząt. 

Do jedzenia i do leczenia

Dawniej łąki pełniły ważną funkcję w codziennym życiu człowieka. Nawet kilka razy w roku koszono i suszono łąkowe rośliny. Taki pachnący wysuszony materiał zwany sianem był świetnym źródłem pożywienia zimą dla zwierząt gospodarskich. 

Zanim w miastach pojawiły się samochody, głównym środkiem transportu były bryczki, wozy i dorożki. Nawet w miastach świeże rośliny porastające pobliże dróg były wykorzystywane jako paśniki dla koni pociągowych. 

Wielka różnorodność łąkowej flory sprawia, że wśród gatunków w niej spotykanych możemy także znaleźć m.in. zioła o niesamowitych właściwościach leczniczych. Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o tym, że te niskie połacie zieleni były niekończącą się studnią inspiracji dla artystów. I można tu wymienić nie tylko obrazy, lecz także rysunki botaniczne czy elementy dekoracyjne na naczyniach lub budynkach.

Na ratunek planecie

Czasy się jednak zmieniły, ale czy rola łąk zmalała? Czy obecnie jest tak, że jedyną pozytywną ich cechą jest to, że cieszą oko i nos? Nic bardziej mylnego. I dobrym tego przykładem są właśnie łąki miejskie. Ci cisi bohaterowie pełnią funkcje o wiele bardziej złożone i potrzebne, niż może nam się wydawać.

Łąki w miastach naprawdę mogą mieć wpływ na klimat. W dobie walki z globalnym ociepleniem i ekstremalnymi warunkami pogodowymi każdy sojusznik wydaje się równie istotny. Nie inaczej jest z miejskimi łąkami. Pomimo niepozornych rozmiarów działają jak gąbki. Zatrzymywanie wody deszczowej w glebie i wewnątrz roślin może łagodzić skutki dotkliwych upałów w miastach. Oprócz zatrzymywania wody, takie zróżnicowane środowisko pełne gatunków roślin może działać także jako filtr powietrza. Ruch samochodowy i spalanie paliw w silnikach przysparza wiele problemów. Wymienić można chociażby smog i zanieczyszczenia powietrza drobnymi (często również szkodliwymi) cząstkami. Jednak łąka miejska potrafi załagodzić ten problem i wychwytywać zanieczyszczenia z powietrza.

Dom dla owadów

Często postrzegamy miasta jako coś zupełnie odrębnego od natury: jako wyobcowaną jednostkę, oddzieloną betonowym murem od przyrody. Nie do końca jest to prawda. Natura wdziera się tu każdym możliwym sposobem, a łąki kwietne potrafią ten proces ułatwić. Im więcej różnych gatunków będzie obecnych w miastach, tym łagodniej będziemy odczuwać pewne niezbyt przyjemne sytuacje. 

Ostatnio ogromnym problemem są plagi komarów i kleszczy. Te ostatnie są szczególnie niebezpieczne przez to, że mogą zarazić nas groźną chorobą zwaną boreliozą. Jak łąki mogą nas ochronić przed takimi zagrożeniami, skoro wysoka trawa to idealne miejsce dla rozwoju kleszczy? Otóż wszystko opiera się właśnie o bioróżnorodność. Zostawiając miejsce niedaleko naszych domów na siedliska rozmaitych zwierząt i roślin, pozwalamy przyrodzie samej się regulować. Łąka i cała plejada roślin to właśnie dom dla np. mrówek, ptaków i jaszczurek, które mogą żywić się kleszczami. Warto też wspomnieć, że to miejsca idealne dla owadów zapylających, np. pszczół. To bardzo dobra wiadomość, bo niestety tego typu owadów w Polsce jest coraz mniej. A bez tych małych pracusiów produkcja owoców i wielu innych rodzajów żywności byłaby niemożliwa.

Różnorodność w łące może także pozytywnie wpłynąć na obieg materii w przyrodzie. Najmniejsi mieszkańcy łąk doskonale potrafią sobie radzić z rozkładaniem materii organicznej. To także dobra informacja dla nas. Wszelkie pozostałości po naszych pupilach i degradowalne śmieci (czyli takie, które mogą się rozłożyć) będą szybko znikać w trawie i wracać do naturalnego obiegu. 

Za i przeciw

Czy należy jakoś mocno przeciwstawiać się idei łąk miejskich? Wśród argumentów przeciwnych często pojawiają się głosy alergików. Obecność uczulających roślin w pobliżu ludzi czasem może wywoływać bóle głowy czy katar. Niektórzy także uważają, że łąki wyglądają na zaniedbane tereny i ich wdrażanie to po prostu lenistwo i niedopatrzenie ze strony władz miejskich. Pewne osoby również mogą twierdzić, że wysokie rośliny mogą ograniczać widoczność i prowadzić do niebezpiecznych wypadków. Wszystkie powyższe przykłady pokazują, że nic nie jest takie proste. Jednak w wypadku łąk pozytywy przyćmiewają wady, z którymi i tak można częściowo sobie poradzić.

Miejmy nadzieję, że idea sadzenia czy też siania rozmaitych roślin będzie silnie rozwijana. W wielu polskich miastach takie łąki powstają i radzą sobie świetnie. Warto również wspomnieć, że takie łąki kosi się raczej rzadko, raz do roku albo nawet raz na dwa lata. To duża oszczędność dla miast, ponieważ mogą one w ten sposób zaoszczędzić na koszeniu i dodatkowo zredukować hałas kos spalinowych i zużycie przez nie paliwa.

Fot. Pixabay

***

Artykuł ukazał się w „Promyczku” nr 2/2022.

Więcej zarówno o czasopiśmie, jak i prenumeracie dowiesz się, klikając tutaj: https://pzn.org.pl/wydawanie-czasopism/promyczek/.

Wydawanie czasopism i biuletynu jest współfinansowane ze środków PFRON.