„Biała” nie musi być wstydem
Wyobraźmy sobie, że łamiemy rękę czy nogę. Wtedy konieczny jest gips. To konieczność, a zarazem pomoc i ulga, prawda? No cóż, niestety trzeba z nim przez jakiś czas funkcjonować, uważać na niego i chodzić na wizyty kontrolne do lekarza. Robilibyśmy to wszystko, żeby kończyna dobrze się zrosła i nie pojawiły się niechciane powikłania.
Nigdy natomiast nie słyszałam, żeby ktoś powiedział, że wstydzi się wyjść z gipsem do ludzi. W takim razie co z laskami i podobnymi ułatwieniami dla naszych oczu? Niektórzy obawiają się – czy nawet wstydzą! – chodzić z białą laską, choć jej potrzebują. Ten wstyd staje się blokadą przed bezpieczeństwem… A czy właśnie nie podobnie jest z gipsem?
Ktoś mógłby zarzucić, że łatwo mi to mówić – osobie, która jeszcze nie potrzebuje białej laski ani nie miała nigdy niczego złamanego. Ale wiem coś na temat lup powiększających. Kiedyś bardzo obawiałam się używać takiej lupy przy innych ludziach, a już szczególnie w szkole. Powstawały wtedy pytania: „To jak to jest, masz takie grube okulary i dalej nie widzisz?”. Wtedy można dość dosadnie, ale jednocześnie grzecznie odpowiedzieć: „Nie, właśnie nie widzę. Mam problemy ze wzrokiem”.
Spotkałam się kiedyś z opinią, że jeżeli człowiek nie widzi, to nie ma sensu jeździć z nim na wakacje. No bo przecież „i tak już nic nie zobaczy”. W takich sytuacjach, moi kochani, zachodzą we mnie takie procesy… Przede wszystkim w głowie pojawia się złość, poirytowanie. Chciałabym wtedy takiej osobie, delikatnie ujmując, przekazać, jak w ogóle można tak twierdzić! U osoby z niepełnosprawnością narządu wzroku może oczy nie funkcjonują najlepiej, ale za to pozostałe zmysły i uczucia jak najbardziej! Nie wiem, czy komuś byłoby miło coś takiego usłyszeć.
Każdy przeżywa pewne rzeczy czy wydarzenia ze swojego życia na inny, lecz równie wspaniały sposób. Można przebyć setki kilometrów, żeby spróbować właśnie tego prawdziwego japońskiego sushi. Albo chcieć zdobyć najlepsze bilety do opery. Bo nam na tym zależy. Bo to nasze marzenie. Niezależnie od tego, czy mamy problemy ze wzrokiem, czy nie.
Każdy ma marzenia. Myślę, że trzeba je spełniać, jeśli chcemy czerpać z życia szczęście i satysfakcję. Każdy przeszedł też jakiś odcinek swojej własnej drogi. Stał się on jego własnym kawałkiem. Jego własnym rozdziałem w całej książce zwanej życiem. Każdy z nas ma własną liczbę odcinków czy rozdziałów i jest ich tyle, ile ma być. Ani więcej, ani mniej. Tylko właśnie tyle, ile po prostu ma być…
Fot. Shutterstock
***
Artykuł ukazał się w „Pod lupą” nr 1/2023.
Więcej zarówno o czasopiśmie, jak i prenumeracie dowiesz się, klikając tutaj: https://pzn.org.pl/wydawanie-czasopism/pod-lupa/.
Wydawanie czasopism i biuletynu jest współfinansowane ze środków PFRON.