Słucham, obserwuję, działam. Rozmowa z Andrzejem Brzezińskim, prezesem ZG PZN
XVIII kadencja władz PZN-u nie należy do łatwych. Od początku było wiadomo, że potrwa ona krócej niż wcześniejsze, a do tego przypadła częściowo w czasie pandemii, a potem wojny w Ukrainie. Czy Polski Związek Niewidomych przez ten czas się rozwinął? Co udało się zrobić, a co jeszcze przed nami? O tym wszystkim z Andrzejem Brzezińskim, prezesem ZG PZN, rozmawia Kamila Wiśniewska z Centrum Komunikacji.
Kamila Wiśniewska: Kiedy Pan Prezes pomyśli o XVIII kadencji władz PZN-u, to co w pierwszej kolejności przychodzi na myśl?
Andrzej Brzeziński: Nawet jeśli zacznę naszą rozmowę dość pesymistycznie, to obiecuję, że jej koniec będzie dużo bardziej optymistyczny. XVIII kadencja rzeczywiście nie należała do łatwych. Przede wszystkim była skrócona do 2,5 roku (ze standardowych 4 lat). Przypadała częściowo na czas pandemii, z którą wiązała się też izolacja. Nie wiadomo było, jak przez najbliższe miesiące będzie kształtował się świat czy zatrudnienie. Trzeba było się bardzo mocno zastanawiać, skąd brać środki na działanie instytucji i finansowanie projektów. Kiedy wydawało się, że z Covidem-19 już się uporaliśmy, wybuchła wojna w Ukrainie, która także spowodowała niemałe zawirowania. I nas nie ominął też kryzys gospodarczy, który pojawił się w Polsce: wzrost kosztów cen towarów i usług, energii, kosztów zatrudnienia. To wszystko wiązało się z niepokojem także wśród naszej społeczności: członków PZN-u czy pracowników.
Trudności nie ominęły też niestety okręgów i kół. Kiedy obejmowałem stanowisko prezesa PZN-u, czy potem dyrektora Instytutu Tyflologicznego, miałem już w głowie pewną strategię działań czy finansowania (choćby wzrostu płac), ale wyżej wspomniany kryzys jednak znacznie zweryfikował kierunek działań, realne możliwości i potrzeby.
Z czym zatem konkretnie się mierzyliśmy?
Na przykład z brakiem wzrostu dofinansowania do zatrudniania osób z niepełnosprawnościami adekwatnie do wzrostu minimalnej. Widzimy to na szczeblu centralnym, okręgowym i w kołach. To rzeczywiście wpływa na problemy z utrzymaniem zatrudnienia i płynną działalnością jednostek. Nie pomylę się bardzo, jeśli powiem, że kwestie finansowe najbardziej nam doskwierały w tej kadencji.
Ta kadencja była też trudna z jeszcze jednego powodu. Chyba jeszcze nigdy w historii Polskiego Związku Niewidomych nie zmarło dwóch wiceprezesów podczas trwania jednej kadencji, w dodatku skróconej. Mówię tutaj oczywiście o śmierci Elżbiety Brambor i Ilony Juszczyk. To nieodżałowana strata dla nas wszystkich.
W wyniku tych wydarzeń do grona Prezydium dołączył Józef Małosek, dyrektor Okręgu Zachodnio-Pomorskiego. Człowiek z dużym doświadczeniem, który jest bardzo zaangażowany w działanie naszej organizacji. Drugą osobą jest Magdalena Orzeszko, dyrektor Okręgu Wielkopolskiego. Oddana pracy, jednocześnie w Poznaniu prowadzi sekcję młodych i stara się, by i takie osoby także gromadzić wokół działań PZN-u.
Pierwszy raz rozmawialiśmy w 2021 r., kiedy to został Pan dopiero co nowo wybranym prezesem PZN-u. Złożył Pan wówczas kilka obietnic: członkom i pracownikom jednostek. Chciałabym teraz Pana Prezesa z jednej z nich odrobinę rozliczyć. Te ponad dwa lata temu mówił Pan o tym, że chciałby zacieśnić relację między okręgami, kołami itp. Czy to się udało?
Jako prezes wielokrotnie odwiedzałem placówki, okręgi, uczestniczyłem w spotkaniach zarządów czy wyborach. Brałem udział w wielu uroczystościach i jubileuszach. Przez dwa lata oczywiście nie udało mi się dotrzeć wszędzie i odczuwam niedosyt w tym względzie. Cieszę się jednak np. z tego, że udało się nam zorganizować szkolenie w Ustroniu Morskim dla 20% kół PZN-u. To pierwsze tego rodzaju przedsięwzięcie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. W „Klimczoku” spotkaliśmy się po to, żeby porozmawiać o tym, jak się organizować, jak pozyskiwać środki na funkcjonowanie. Poruszaliśmy też kwestie rehabilitacji niewidomych i słabowidzących. Chciałbym, żeby członkowie kół wiedzieli, jakie są możliwości w tym zakresie, pomoce optyczne, sprzęt itp. Powinni też umieć pokierować do innych placówek (okręgu, przychodni itd.) i wiedzieć, gdzie w okolicy są jednostki, które takie działania prowadzą. Pobyt nad morzem był też momentem poznawania się i integracji, a także szukania możliwości współpracy między sobą. Szkolenie to było dla nas naprawdę dużym przedsięwzięciem i wiązało się ze znacznym nakładem finansowym. W przyszłości chciałbym, aby odbyły się spotkania dla kolejnych kół PZN-u. Może w formie częściowo hybrydowej? Czas pokaże.
Zorganizowaliśmy też dwa szkolenia dla dyrektorów naszych jednostek: w Ciechocinku i w Muszynie. Przez kadencję nadzorowaliśmy prace jednostek, ujednoliciliśmy schematy organizacyjne, politykę zatrudnienia oraz przepływ finansów. Dużo się działo w tym względzie, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to praca efektowna i od razu widoczna. Jednak zdecydowanie niezbędna.
A jak relacje pomiędzy poszczególnymi placówkami i kołami? Czy współpracujemy ze sobą lepiej i bardziej?
Jeśli chodzi o integrację i współpracę w kołach, okręgach, placówkach, to niestety często problemem jest czynnik ludzki: konflikty. Proszę mi wierzyć, że nieporozumienia, różnice zdań, często zaszłości sprzed naprawdę wielu lat utrudniają wspólne działania w tak dużej organizacji, jaką jest Polski Związek Niewidomych. Trudno utrzymać stabilizację, zapewnić funkcjonowanie, kontynuować obrany kierunek czy osiągać cele całościowo jako PZN, kiedy tego rodzaju problemy doprowadzają do dezorganizacji i nierzadko zniechęcają ludzi do wchodzenia w nasze struktury, zarządy czy zespoły. Niektórzy nie chcą ze sobą współpracować, a ci, którzy nawet by chcieli i mogli, niejednokrotnie zniechęcają się tym, co zastają. Nie na wszystko mam wpływ w tym zakresie, ale chciałbym, żebyśmy pamiętali, że „gramy do jednej bramki” i wszystkim nam powinno zależeć na jednym – żeby w Polsce było lepiej osobom z niepełnosprawnościami narządu wzroku.
Sukcesem jest niewątpliwie obecna sytuacja w Okręgu Mazowieckim. Już podczas pierwszego prezydium poprosiliśmy Główną Komisję Rewizyjną o przeprowadzenie kontroli w związku z podejrzeniami nieprawidłowości finansowych w tym okręgu. Kontrola niestety rzeczywiście je potwierdziła. W kwietniu 2022 r. został odwołany zarząd Okręgu Mazowieckiego i powołany na rok zarząd komisaryczny. W tym czasie został przygotowany przez ten zarząd wniosek do prokuratury w związku z podejrzeniem nieprawidłowości w sprzedaży dwóch mieszkań w Radomiu (majątku PZN-u) i wydatkowaniu środków finansowych uzyskanych z tej transakcji. W tym mieście bez naszej wiedzy został też przekazany Warsztat Terapii Zajęciowej PZN-u innej organizacji. To spowodowało dalszą utratę majątku i części działalności na rzecz naszego środowiska. Jako Zarząd Główny PZN-u podjęliśmy próbę odzyskania tej placówki, niestety bezskuteczną, ponieważ ówczesny Zarząd Okręgu Mazowieckiego, choć działał na szkodę PZN-u i bez wiedzy Zarządu Głównego, to w ramach swoich kompetencji mógł takie decyzje podjąć.
Co poza tym? W Okręgu Mazowieckim uporządkowano kwestie najmu na ul. Jasnej, a okręg zaczął spłacał swoje zobowiązania do Urzędu Skarbowego i ZUS-u oraz zaciągnięte pożyczki do Zarządu Głównego ZG. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dwóch lat wszystko zostanie już spłacone. Pozostanie jedynie kwestia zobowiązań wobec PFRONU-u. Z tym musimy się zmierzyć i wypracować sposób anulowania długu. Obecnie sytuacja w okręgu się stabilizuje. Jest nowy zarząd. Wyznaczono nowe cele i sposób na organizację kół PZN-u w Warszawie. Niestety wynajem lokali części kół z powodu ogromnych opłat czynszowych został wypowiedziany, ale zarząd okręgu działa i powołał Koło PZN Warszawa Centrum, które zrzesza więcej członków z rejonu Warszawy. Pozostanie najprawdopodobniej także Koło PZN Mokotów oraz Koło PZN Warszawa Prawobrzeżna.
Dość odważnie mówi Pan w naszej rozmowie o niektórych kryzysach i problemach wewnątrz organizacji.
Być może będzie się komuś wydawało, że poruszam w tej rozmowie tematy bardzo kontrowersyjne i niektóre problemy nie powinny ujrzeć światła dziennego, jednak ja jestem przekonany, że ważna jest transparentność działań. Jako Zarząd ZG niejednokrotnie stawaliśmy przed trudnymi decyzjami i sytuacjami, i chciałbym, żeby nasi członkowie o tym wiedzieli.
W PZN-ie rozpoczęliśmy wiele inwestycji.
Tak, to prawda. W Bydgoszczy ze środków Urzędu Marszałkowskiego i PFRON-u wymieniliśmy windę osobową (30% środków wpłynęło z dofinansowania, w 70% ośrodek sam sfinansował to działanie). To duży sukces, cała kwota inwestycji to ponad 200 tys. zł. W „Homerze” cały czas trwają remonty, m.in. przystosowanie budynku do przepisów ppoż. W 2023 r. firma Alcon sfinansowała wybudowanie ogrodu sensorycznego dla osób przebywających na terenie ośrodka. W planach, oprócz dalszej modernizacji, jest też budowa 12 mieszkań wspomaganych dla osób z niepełnosprawnościami. Już działamy w tym kierunku.
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy stery „Klimczoka” w Ustroniu Morskim przejął nowy dyrektor. W 2023 r. rozpoczęto remont i modernizację poziomu -1 (będzie się tam znajdować baza zabiegowa), a także rozpoczęto wymianę windy osobowej, sfinansowaną z Funduszu Dostępności. W ośrodku realizowane są cały czas drobne remonty. Cieszą też małe rzeczy i być może prozaiczne: zakup nowych kompletów pościelowych, czy wymiana telewizorów i zasłon we wszystkich kilkudziesięciu pokojach. To wszystko pozytywnie wpływa na komfort gości odwiedzających ośrodek. Żeby się o tym przekonać – zapraszam nad morze!
Bardzo dużo dzieje się też w „Nestorze”, w Muszynie. Uzyskaliśmy pozwolenie na dobudowę, nadbudowę i modernizację ośrodka. Dzięki temu zwiększymy liczbę miejsc noclegowych i rozbudujemy bazę zabiegową. Jako Zarząd Główny jesteśmy przekonani, że dzięki tym zmianom odpoczynek w tym miejscu będzie bardziej atrakcyjny. Patrząc długofalowo, inwestycja będzie też korzystna finansowo, chociażby dlatego, że „Nestora” będzie mogło odwiedzać więcej gości, a już teraz brakuje wolnych terminów na turnusy rehabilitacyjne. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla kuracjuszy, którzy będą odwiedzać ten obiekt w ciągu najbliższych co najmniej kilku miesięcy, takie prace mogą być uciążliwe, dlatego proszę wszystkich o życzliwość i wyrozumiałość. Wszystkie działania są po to, by w przyszłości było lepiej i bardziej komfortowo.
W „Labiryncie” w Olsztynie dzięki środkom z Funduszu Dostępności trwają prace nad wymianą dźwigu osobowego (windy), jednocześnie współpracując z dyrektorem, działamy nad rozszerzeniem bazy rehabilitacyjnej, czy rozwinięciem oferty przychodni okulistycznej. Staramy się też budynki dostosować tak, by spełniały wszystkie normy i obowiązujące przepisy, pracujemy też nad ujednoliceniem systemu zarządzania. Obiekt w Olsztynie jest największy i wymaga on dużego zaangażowania.
W ubiegłym roku, 2023 r., wszystkie jednostki (za wyjątkiem jednej) swój bilans finansowy zakończyły na plusie. Na razie nie ma większego zagrożenia, jeśli chodzi o funkcjonowanie naszych jednostek. To też dobra wiadomość.
A co na Konwiktorskiej?
Też będzie winda! I to wcale nie żart. Od wielu lat marzyło się nam, by ten budynek był jeszcze bardziej dostępny dla osób z różnymi niepełnosprawnościami. Starania o to trwały od kilku lat. Udało się: mamy projekt oraz pozwolenie na budowę. Jesteśmy na etapie wyboru podwykonawców itp. Dofinansowanie na to działanie uzyskaliśmy także z Funduszu Dostępności.
Niezależnie od tego w budynkach na ul. Konwiktorskiej cały czas wynajmowane są lokale, a pozyskane w ten sposób środki finansowe są przeznaczane po części na utrzymanie obiektu, a część przekazywana jest na dofinansowanie do realizowanych projektów. Do większości niezbędny jest wkład własny i jest on finansowany najczęściej właśnie z najmu powierzchni. Instytut Tyflologiczny PZN-u realizuje (bądź zrealizował) w ostatnich latach kilka dużych projektów: trening orientacji przestrzennej dla osób niewidomych i słabowidzących (TOPON); projekt „Budowanie kompleksowego systemu szkolenia i udostępniania osobom niewidomym psów przewodników oraz zasad jego finansowania”; szkolenia instruktorów czynności życia codziennego; ponowne wydanie Barragi: programu usprawnienia widzenia czy prace nad czasopismami PZN-u. To naprawdę żmudne i pracochłonne działania. Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim pracownikom Instytutu. Wielokrotnie, jako jego dyrektor, przy różnych okazjach mówiłem, że ostatnie miesiące są trudne. Finansowo i kadrowo. Niemniej gotowość do działania, poświęcenie i oddanie sprawie naszego środowiska to cechy, które znajduję w zespole ludzi, z którymi przychodzi mi na co dzień współpracować w Instytucie. Z zewnątrz tego nie widać, ale przecież bywa tak, że np. jedną transzę danego projektu się realizuje, poprzednią rozlicza, a w międzyczasie pisze się projekt na kolejne lata (tak np. było na jesieni 2023 r.). Przy tym wszystkim oczywiście realizując bieżące założone działania, na które uzyskaliśmy w danym projekcie dofinansowanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że są to sytuacje, które mogą być stresujące i pełne napięcia. Tym bardziej wszystkim dziękuję.
Z dobrym efektem zorganizowaliśmy też turnus pokovidowy ze wsparciem psychologicznym dla 30 osób wraz z przewodnikami. Został on finansowany w 100% ze środków PFRON. Żałuję, że nie mamy możliwości kontynuować tego działania.
W Instytucie Tyflologicznym wciąż regularnie odbywają się spotkania „Laboratorium Ciemności”. Ciężka praca zespołu sprawia, że nierzadko któryś z naszych pracowników usłyszy od np. napotkanego na ulicy dziecka, że wie ono, jak pomóc przejść niewidomemu przez niebezpieczne miejskie skrzyżowanie, bo… był na naszych warsztatach. To naprawdę cieszy! I pokazuje, że nasza misja, którą jest także edukacja, ma sens. Mamy też regularne spotkania kulturalne i edukacyjne w Tyflogalerii PZN-u, do której serdecznie zapraszamy.
W ostatnich miesiącach zatrudniliśmy więcej osób z dysfunkcją narządu wzroku, dzięki czemu w instytucie powstaje komórka opiniodawczo-doradcza zajmująca się kwestiami dostępności. Coraz więcej mamy zapytań o opinie czy ekspertyzy w tej dziedzinie. Opiniujemy też napisy brajlowskie na opakowaniach leków. Codziennie udzielamy wielu porad dotyczących np. rehabilitacji czy prawa.
Chciałbym zaznaczyć, że zdaje sobie sprawę z tego, że wynagrodzenia pracowników Instytutu odbiegają od średniej płac w stolicy, ale staramy się to zmieniać i będziemy dążyć do tego, żeby te płace wyrównywać. Zmniejszy to problem odpływu pracowników do innych instytucji, z którym borykaliśmy się dość mocno w ostatnich latach.
Prezes ZG PZN-u i dyrektor Instytutu Tyflologicznego w jednym. Czy to się sprawdza?
Instytut (a wcześniej Biuro ZG) od początku powstał z myślą o realizowaniu działań na rzecz PZN-u. I rzeczywiście tak jest. Jako prezes i jednocześnie dyrektor mam nadzór nad realizacją działań, które Zarząd ZG i Prezydium tej jednostce wyznaczy. O więcej – trzeba by było spytać pracowników Instytutu (śmiech).
Pracownicy Polskiego Związku Niewidomych są także członkami ciał doradczych w różnych instytucjach.
Jako PZN jesteśmy obecni w różnych radach czy gremiach. I tak np. Elżbieta Oleksiak, kierownik Centrum Rehabilitacji, została członkiem Rady Organizacji Pacjentów przy ministrze właściwym ds. zdrowia, a także Forum Dialogu stanowiącego przestrzeń współpracy PFRON-u z organizacjami pozarządowymi w zakresie wsparcia osób z niepełnosprawnością. Ja natomiast od marca 2024 r. będę członkiem Rady Dostępności, której przewodniczy Minister Funduszy i Polityki Regionalnej. Wojciech Czajkowski, wiceprezes ZG, stara się o członkostwo w Radzie Geriatrycznej. Bierzemy udział w komisjach sejmowych, konferencjach. Jesteśmy obecni w przestrzeni publicznej i staramy się zabierać głos tam, gdzie są podejmowane decyzje ważne dla naszego środowiska.
Polski Związek Niewidomych jako lider? Co Pan sądzi o takim sformułowaniu?
Na pewno nie zgadzam się ze sformułowaniami, że Polski Związek Niewidomych się kończy, że nas nie ma. Rozmowy w ministerstwach, komisjach czy z innymi organizacjami pokazują, że cały czas jesteśmy postrzegani jako największa organizacja członkowska. Jesteśmy traktowani jako partnerzy. Oczywiście nie wszystko nam się udaje. Mamy problemy kadrowe, zmniejsza się też liczba członków PZN-u. Stawiamy sobie pytanie i szukamy odpowiedzi, czy jako instytucja będziemy bardziej pędzić za liczbą członków, czy specjalizować się w danych dziedzinach i podnosić prestiż naszych ośrodków. Niewątpliwie chciałbym placówki rozwijać, wzmacniać w naszych jednostkach i okręgach rehabilitację; szkolić kadrę.
I jedno z ostatnich pytań: będzie się Pan starał o stanowisko prezesa w następnej kadencji?
Słucham, obserwuję, działam. I tak. Będę się ubiegał o stanowisko prezesa w kolejnej kadencji. Wiele działań rozpocząłem i chciałbym je ukończyć. Mam nadzieję, że będę miał taką możliwość. Polski Związek Niewidomych to moje miejsce.
Dziękuję za rozmowę!
***
Artykuł ukazał się w “Pochodni” nr 1/2024 w ramach projektu współfinansowanego ze środków PFRON. Więcej o czasopismach tutaj: https://pzn.org.pl/wydawanie-czasopism/pochodnia/
Fot. K. Wiśniewska/CK PZN