Treść artykułu

Dieta, ruch i pozytywny stres w naszym widzeniu

W codziennym życiu nasz wzrok jest przez nas, co może zaskakiwać w swojej wymowie, mało zauważalny. Jeśli sobie narzekamy, to najczęściej na bóle głowy, kłopoty z żołądkiem, zmęczenie fizyczne, a czasem i psychiczne itd. Kiedy tak naprawdę zauważamy nasz wzrok? Kiedy on przestaje zauważać to, co wcześniej było widoczne w naszym otoczeniu bezrefleksyjnie. Jaki właściwie jest numer nadjeżdżającego tramwaju? Ta książka ma za małą czcionkę, a ulotka na produkcie to już jakaś „rozmydlona kaszka”, co się dzieje, u licha?! Oczywiście to na ogół przychodzi z czasem u tych, którzy wcześniej nie mieli problemów z oczami. Są też i tacy, którzy z powodu różnych schorzeń dostrzegają problemy z widzeniem już od najwcześniejszych lat.

Jedno jest pewne, na stan naszego wzroku „pracujemy” przez całe życie, a też i dla swoich dzieci „pracują” ich rodzice. Przejdźmy do rzeczy i wyjaśnijmy sobie w skróconej formie w czym właściwie rzecz.

Powiedz co jesz i pijesz a powiem ci jak możesz widzieć

W krajach wysokorozwiniętych zwyrodnienie plamki żółtej związane z wiekiem (AMD – Age-related Macular Degeneration) jest wśród ich mieszkańców przyczyną największej ilości przypadków utraty wzroku. I trzeba jasno postawić sprawę – na tę chorobę pracujemy całe życie, od najwcześniejszych lat! Codzienna dieta ma tutaj kolosalne znaczenie. W 2011 roku w USA opublikowano dane statystyczne, które wykazały spadek zachorowalności na AMD w ostatnim ćwierćwieczu z 9,4% do 6,5%, a jest to przede wszystkim efekt pozytywnej zmiany trybu życia. W tych cyfrach uwidocznione jest uniknięcie dramatu wielu tysięcy, a może i milionów ludzi. Oprócz czynników takich jak: palenie papierosów (jedna z głównych przyczyn zachorowalności), uzależnienie genetyczne, dbałość o diagnostykę i profilaktykę wzroku, to właśnie urozmaicony, rozsądny sposób odżywiania decyduje o znacznym opóźnieniu, a w szczególności, uniknięciu wystąpienia w drugiej połowie życia tej choroby.

Oprócz AMD mamy całą listę najprzeróżniejszych chorób oczu. Zagrożenia wynikają z wielu przyczyn, ale warto znacząco opóźniać ich rozwój, w wielu wypadkach wręcz ich uniknąć. Ponieważ jest to temat rzeka, więc w tym artykule proponuję niewielki, ale cenny strumyczek wiedzy: co jeść i co pić dla ochrony naszego wzroku.

W skrócie – na pierwszym miejscu warzywa i owoce (z przewagą tych pierwszych), szczególnie te w kolorze czerwonym, żółto-pomarańczowym i ciemnozielonym, w których jest duża zawartość m.in. luteiny oraz zeaksantyny, czynników ochronnych dla naszych oczu, w tym siatkówki m.in. przed szkodliwym promieniowaniem UV, tzw. „naturalne okulary przeciwsłoneczne”. Oba te składniki nie są produkowane przez organizm, trzeba je dostarczać wraz z codziennym pożywieniem. Jak to kiedyś mądrze powiedziano: „pięć miseczek dziennie darów natury na zdrowie”. Brokuły (warto je przez kilka minut podgotować na wolnym ogniu w wodzie z dodatkiem oliwy z oliwek dla łatwiejszego uwolnienia luteiny), kapusta włoska, szpinak, jarmuż, liście pietruszki, kopru, szczypiorku. groszek zielony, dynia, cukinia, avocado, czerwona papryka, pomidory, marchew (zawiera beta-karoten, czyli prowitaminę A – to niezwykle cenna skarbnica m.in. dla oczu), a także naturalne, nieprzetworzone ziarna (np. w popularnym obecnie, musli)… Można wymieniać przez długi czas. Warto je łączyć w zróżnicowane kompozycje sałatkowe, przykład: zestaw avocado z pomidorami powoduje czterokrotne wzmocnienie działania niezwykle cennego likopenu, należącego do rodziny naturalnych barwników, który jest jednym z silniejszych przeciwutleniaczy (antyoksydantów), zwalczających wolne rodniki, czyli „małe bombki” uszkadzające od środka komórki. Bogactwo witamin, minerałów, antyoksydantów to potężna broń w walce o dobre zdrowie.

Optymistyczny przykład pierwszy z brzegu: badania naukowe wykazały bardzo pozytywne działanie resweratrolu występującego w: orzeszkach ziemnych, jeżynach, morwie, skórkach winogron, czerwonym winie. W USA (School of Medicine w St. Louis) prowadzone są zaawansowane badania nad wpływem resweratrolu w terapii retinopatii cukrzycowej oraz zwyrodnienia plamki żółtej oka związane z wiekiem.

Oprócz urozmaiconych sałatek w diecie nie powinno zabraknąć ryb, szczególnie tych tłustych (makrela, śledź, łosoś), tłuszczy naturalnych z pierwszego tłoczenia na zimno, w tym: oliwy z oliwek, oleju słonecznikowego. Zamiast mięsa czerwonego lepiej spożywać białe (np. indycze).

O przyprawach można pisać całe tomy, ale wspomnę w tym miejscu o opublikowanej niedawno, zaskakującej wiadomości. Grupa naukowców z National Eye Institute (USA) stwierdziła, że kurkumina, aktywny składnik kurkumy (m.in. w popularnej przyprawie curry), może mieć pozytywne działanie w leczeniu barwnikowego zwyrodnienia siatkówki oka. Prace trwają (źródło: www.nei.nih.gov/news/).

W ogóle warto zainteresować się tym, co zdrowe, a odrzucić tzw. fast foody. I jeszcze jedno – nie przejadać się, jeść częściej, a mniej (do 5 razy dziennie). Dietetycy głoszą tę maksymę od lat.

A co pić? Ja osobiście uwielbiam zieloną herbatę, soki owocowe i warzywne z własnego „wyciskania” i do obiadu lampkę czerwonego, wytrawnego wina. Jeśli ktoś nie może pić alkoholu, to proponuję winogrona, rodzynki – resweratrol i inne skarby do usług, w tym dla naszych oczu.

Ruch fizyczny, oczami także

Pewien profesor kardiolog kiedyś powiedział: „Kilka kilometrów prężnego marszu to więcej korzyści niż sto pigułek”. Jakiś czas temu ukazała się w USA informacja naukowa, że im więcej biegasz tym mniejsza szansa na wystąpienie zaćmy oraz AMD. Nie wszyscy jednak mogą i chcą uprawiać jogging. Ale np. uprawianie coraz bardziej popularnego nordic walking (intensywny chód z kijkami na wzór narciarskich), z pewnością wpływa bardzo pozytywnie na nasz wzrok. Polecam też rowerek treningowy – pół godziny dziennie „szosowania” w domu ma podobne działanie. Obniżone ciśnienie, lepsza praca serca, dotlenienie organizmu, poprawa metabolizmu – nasze oczy to bardzo cenią. I wiedzą dlaczego.

Stres na plus

Pod koniec ubiegłego wieku podano informację, która może co niektórych zaskoczyć – stres ma pozytywny wpływ na nasz wzrok. Oczywiście chodzi tutaj o pozytywne pobudzenie organizmu poprzez naszą aktywność w życiu. Pewien znany i ceniony aktor powiedział: „Jak nie odczuwam lekkiego stresu przed wejściem na scenę, to znaczy, że nie zagram dobrze…”.

Energia, chęć działania i umiarkowane pobudzenie nerwowe nie pozwalają nam popaść w marazm i lenistwo. Naszym oczom też.

Piotr Stanisław Król

publicysta, redaktor

Polski Związek Niewidomych

Instytut Tyflologiczny