Redaguje zespół:
Kamila Wiśniewska (redaktor naczelna)
Elżbieta Oleksiak (redaktor prowadząca)
Adres redakcji
Redakcja Wydawnictw Tyflologicznych PZN,
00-216 Warszawa,
ul. Konwiktorska 9, pok. 25,
tel. 22 635 52 84
eoleksiak@pzn.org.pl
Wydawca: Polski Związek Niewidomych
Publikacja współfinansowana ze środków PFRON
Numer ISSN: 1641-9294
Autostymulacje u dzieci niewidomych i słabowidzących - Kornelia Czerwińska
Miedza – najmniej oczekiwane miejsce na spacer - Przemysław Barszcz
Gimnastyka w każdym miejscu i czasie - Małgorzata Michalska-Miszkurka
Podróże z dzieckiem - Katarzyna Kowalczyk
Hipoterapia, moja pasja - Paulina Miszkurka
Krótka historia pewnego festiwalu - Agata Tumialis
Rodzicielstwo - Anna Zielińska
W drodze do samodzielności, czyli moja historia - Patryk Kalisz
Wsparcie finansowe dla rodziców małych dzieci - Krzysztof Wiśniewski
Okręgi PZN na rzecz dzieci – pomorski, świętokrzyski, warmińsko-mazurski - Marta Łożyńska
Kornelia Czerwińska – pedagog specjalny (tyflopedagog), psycholog, terapeuta integracji sensorycznej, adiunkt w Zakładzie Tyflopedagogiki Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie
Autostymulacje – czyli co?
Kołysanie się, kręcenie, rytmiczne uginanie palców dłoni, potrząsanie głową czy uciskanie gałek ocznych to zachowania stosunkowo często obserwowane u dzieci z niepełnosprawnością wzroku. Zachowania te zazwyczaj wzbudzają niepokój u rodziców, którzy nie rozumieją, dlaczego dziecko podejmuje takie działania. Brak wiedzy na temat tych specyficznych zachowań sprawia, że opiekunowie nie są pewni, jak powinni reagować w momencie ich pojawienia się, co zwiększa ryzyko niewłaściwych praktyk wychowawczych. Podobne wzorce zachowań spotkać można także u dzieci z innymi dysfunkcjami i problemami rozwojowymi, m.in. z niepełnosprawnością intelektualną, spektrum zaburzeń autystycznych czy niepełnosprawnością sprzężoną.
Zachowania te, określane jako autostymulacje lub stereotypie (rzadziej jako manieryzmy), mogą negatywnie rzutować na przebieg rozwoju dziecka z niepełnosprawnością wzroku ponieważ:
Przemysław Barszcz – leśnik, prezes Polskiej Fundacji Przyrodniczo-Leśnej w Krakowie
Na liście przyrodniczych rekomendacji dla rodziców dzieci niewidomych i słabowidzących nie może zabraknąć miedzy. Nie jest to wybór oczywisty; bowiem dziecko i przyroda najczęściej równa się park! Nie dyskredytując ogrodów i lasów chcę jednak zachęcić do wizyty na polnej miedzy. Czego możemy się tam spodziewać i dlaczego jest to miejsce niezwykłe – o tym będzie ten tekst.
Miedza to miejsce niepozorne – wąska, niezaorana linia, granica biegnąca pomiędzy polami. Wystarczy najwyżej kilka kroków, żeby ją przekroczyć. Wbrew pozorom jednak takie, pozostawione przyrodzie miejsce, ma olbrzymie znaczenie dla utrzymania wielkiej różnorodności życia. Miedze stały się bowiem ostoją dla dzikich mieszkańców, jakby żywcem wyjętych ze słowiańskich legend i dawnych opowieści, kiedy świat był jeszcze zupełnie inny.
Gdzie bowiem jeszcze można zobaczyć chomika, nie tego ze sklepu zoologicznego, ale najprawdziwszego, dzikiego, dużego chomika europejskiego, jak biegnie chyłkiem z wypchanymi ziarnem policzkami, albo gdzie usłyszy się wieczorem poćwierkiwanie świerszcza polnego?
Ukryte królestwo
Miedzę śmiało można nazwać ukrytym królestwem, w którym znaleźli schronienie niezwykli mieszkańcy. Przez wieki ludzie uprawiając pola, pozostawiali pomiędzy nimi niezaorane pasy, oddzielające własność poszczególnych gospodarzy. Pozwalali miedzom swobodnie zarastać i stawać się pasami dzikości, przeplecionymi przez krajobraz pól pszenicy, jęczmienia, żyta, owsa, gryki, ziemniaków i kapusty. Przez wieki też zwierzęta i rośliny nauczyły się, że właśnie tam, skryte pośród żyznych pól, mogą w spokoju zakładać gniazda, kopać nory, kwitnąć i wysiewać nasiona. Dla wielu niezwykłych gatunków miedze stały się domem i jedynym miejscem, dzięki któremu mogą przetrwać.
Trznadel i kurzyślad
Porośnięta gęstą, wysoką trawą, rozmaitymi pachnącymi ziołami, kwiatami i plątaniną kolczastych jeżyn, niedostępna miedza jest dobrym schronieniem. Chociaż wąska, ciągnąc się długim pasem pomiędzy polami, stanowi korytarz, którym bezpiecznie mogą wędrować rozmaite stworzenia. Miedza to także bank nasion roślin, które kiedyś znacznie częstsze, obecnie stały się rzadkie we współczesnym krajobrazie rolniczym, w którym maszyny zastąpiły konie i żniwiarzy, a trujące środki chemiczne wytępiły wszystko, co nie pasuje do szablonu. To na miedzy może założyć gniazdo żółty trznadel i na miedzy kwitnie błękitny kurzyślad.
Miedze trzeba chronić
Lista rzadkich zwierząt i roślin, które zachwycą nas swoją obecnością tylko dzięki temu, że istnieją miedze, jest bardzo długa. W przeszłości gatunki te były znacznie liczniejsze. Pola były wówczas nieduże, nie tworzyły bezkresnych przestrzeni obsianych jednym gatunkiem rośliny, na których tępi się każdy chwaścik. Uprawy koszono wówczas kosami lub sierpami, a zamiast wielkich kombajnów po polnych drogach jeździły wozy zaprzężone w konie lub woły.
Później pola zaczęto łączyć. Każdą roślinę, której nie chciał rolnik, uznano za chwast i zaczęto go tępić, stosując środki chemiczne. Wielkie maszyny przepędziły zwierzęta i zniszczyły ich siedliska.
Na szczęście pozostały miedze. Dzisiaj zaczyna się doceniać ich rolę i chronić je. Nie wszystko trzeba zaorać – dla dzikiej przyrody, ale także dla plonów pszenicy, kukurydzy, marchwi czy buraków lepiej jest, jeżeli miedze się pozostawi. W niektórych krajach wzdłuż śródpolnych miedz specjalnie sadzi się ochronne pasy zadrzewień – są nie tylko schronieniem dla rzadkich gatunków, ale także osłabiają siłę wiatru, który wysusza uprawy i wywiewa żyzną glebę.
Spis powszechny mieszkańców miedzy
Jakie zwierzęta i rośliny potrzebują miedzy, żeby przetrwać? Zając szarak, którego młode przychodzą na świat w jej gęstwinie. Kuropatwy i przepiórki znoszące tam swoje jaja, bez obaw, że zniszczy je traktor. Obok nich gniazda zakładają świergotki, skowronki i pośmieciuszki (jak nazywa się podobne do skowronków, czubate dzierlatki). W gliniastych skarpach miedzy kopią norki bajecznie kolorowe żołny.
Wśród zarośli polują tchórze o miękkim futrze i bezszelestnych krokach i przemykają błyskawicznie biało-brązowe łasice łaski (drapieżniki są na miedzy niezbędne, tak jak w każdym ekosystemie). Na wystawionych do słońca miedzach wygrzewają się zielone jaszczurki zwinki, brązowe żyworódki, beznogie padalce i bystrookie węże – gniewosze plamiste.
Na miedzach rozkwitają łany białych zawilców wielkokwiatowych, pomarańczowe, świetliste miłki letnie, wonne róże francuskie, falują kitki zwiewnych traw ostnic, stroszą się kolczaste dziewięćsiły bezłodygowe i popłocholistne, wzrastają owocodajne tarniny i wisienki stepowe, ukrywa się zagadkowy len włochaty, fioletowe sasanki o żółtych pręcikach i słupkach oraz niepozorna, lecz intrygująca rezeda mała.
Równowaga i nie tylko
Bez dzikiej miedzy świat byłby zdecydowanie uboższy. Ukazanie dziecku niewidomemu tego nietypowego ekosystemu może przynieść różnorakie efekty. Po pierwsze, jak każda wycieczka w teren, pogłębia więź z przyrodą, zmusza do ruchu na świeżym powietrzu, odciąga od urządzeń mobilnych. To oczywisty wniosek. Innym efektem wniknięcia w miedzę jest ćwiczenie równowagi i koordynacji ruchowej. Stosunkowo nierówna powierzchnia w łatwym terenie daje duże możliwości treningu.
Małgorzata Karga w artykule „Funkcjonowanie sensomotoryczne dzieci” zauważyła: „w konsekwencji braku ruchu i stymulacji podstawowych zmysłów dzieci niewidome:
Małgorzata Michalska-Miszkurka – instruktor gimnastyki korekcyjnej i metodyki ćwiczeń fizycznych
Gimnastyka korekcyjna to zajęcia, w których mogą i powinny uczestniczyć dzieci, także z dysfunkcją wzroku oraz dorośli. Ma ona charakter korygujący. Rodzice mogą zapisać swoje dziecko na zajęcia na zlecenie lekarza lub nauczyciela, albo wówczas gdy zauważą niepokojące oznaki, np. garbienie się, czy stawianie stóp w niewłaściwy sposób. Głównymi celami gimnastyki korekcyjnej jest leczenie wad postawy oraz im zapobieganie. Realizowane w ramach zajęć ćwiczenia pomagają dzieciom w utrwaleniu prawidłowej postawy ciała, a także w zwiększeniu siły mięśni. Gimnastyka zwiększa sprawność i wydolność. Wady nie pogłębiają się. Zajęcia z gimnastyki korekcyjnej to także forma dodatkowej aktywności. Najczęściej wykonywane ćwiczenie to ściąganie łopatek w pozycji siedzącej, które ma za zadanie korygować wady postawy u dzieci, niwelując garbienie się. Ćwiczenia oddechowe, mięśni grzbietu, brzucha, pośladków, poprawianie ustawienia miednicy pozwolą na osiągnięcie efektów w korygowaniu wad postawy, a także wzmocnią mięśnie odpowiedzialne za ułożenie kręgosłupa i prawidłową postawę podopiecznego.
Najczęściej występujące wady postawy u dzieci:
Katarzyna Kowalczyk – niewidoma mama Seweryna, pracownik Instytutu Tyflologicznego
Polskiego Związku Niewidomych
W dzisiejszym artykule chciałabym poruszyć temat podróżowania z dzieckiem. Jestem niewidomą mamą, dodatkowo zmagam się z innymi schorzeniami i podczas naszych wspólnych podróży to mój syn jest moim przewodnikiem.
Co prawda lato i okres wakacyjny już za nami, ale może moje sugestie i uwagi zachęcą Państwa do dalszego podróżowania z waszymi dziećmi w przyszłym roku. Warto już teraz zaplanować sobie urlop na kolejny rok, tym bardziej, że rezerwując wczasy z dużym wyprzedzeniem, możemy zaoszczędzić sporą sumę w portfelu. Biura podróży zachęcają i kuszą nas różnego rodzaju promocjami, abyśmy zdecydowali się na swoje wymarzone wakacje jak najwcześniej.
Na samym początku – kiedy straciłam wzrok – nie wyobrażałam sobie tego, że kiedyś dam radę sama z dzieckiem pojechać na wakacje. Pierwszy raz po utracie wzroku wybrałam się na urlop, kiedy mój syn miał trzy lata, a ja byłam świeżo po operacji w Niemczech i miałam jeszcze wtedy nadzieję, że jakoś uda mi się ten wzrok odzyskać. Pojechaliśmy do Ośrodka Leczniczo-Rehabilitacyjnego Polskiego Związku Niewidomych „Klimczok” w Ustroniu Morskim. Myślę, że wielu z Państwa zna tę miejscowość. Ośrodek położony jest we wschodniej części miasteczka. Jego niewątpliwą zaletą jest lokalizacja. Bardzo blisko stąd na piękną, piaszczystą plażę, jak również na miejski basen. Do najbliższych kawiarni i restauracji mamy zaledwie kilkadziesiąt metrów. Do tych położonych dalej, musimy dojść ulicą Chrobrego lub nadmorską promenadą.
Kiedy Seweryn skończył trzy lata, postanowiłam, że nadszedł właściwy moment, aby moje dziecko zobaczyło morze. Był za mały, abyśmy mogli pojechać sami. Dlatego za pierwszym razem był to wypad rodzinny, w podróż wyruszyły z nami moja mama i ciocia. Mimo że wyjazd miał miejsce w drugiej połowie sierpnia, było upalnie. Spędziliśmy tam dwa tygodnie, ale wtedy Seweryn nie bardzo interesował się morzem. Zdecydowanie wolał kąpiele na pobliskim basenie i spacery po mieście. Na przestrzeni kilku lat zauważyłam, że Ustronie bardzo się zmieniło. Podczas naszego pierwszego pobytu dało się zaobserwować, że w całej miejscowości występują wysokie krawężniki, które utrudniają poruszanie się osobom z niepełnosprawnościami oraz małymi dziećmi. Obecnie miasteczko stało się bardziej dostępne, większość krawężników zniknęła, pojawiły się też obniżenia i pasy ostrzegawcze. Po Ustroniu łatwo jest się poruszać, ponieważ większość ulic jest prostopadła i równoległa.
W sezonie letnim odbywa się tu wiele imprez i festiwali, np. „Kino na leżakach” czy „Festiwal Kultury Indyjskiej”. W miasteczku działa również amfiteatr, w którym odbywa się mnóstwo koncertów, wieczory kabaretowe i różnego rodzaju imprezy. Urząd Gminy w Ustroniu Morskim w sezonie wakacyjnym organizuje różnego rodzaju koncerty i spotkania, które są bezpłatne.
Miejscowość stanowi świetną bazę wypadową do Kołobrzegu, Koszalina czy Mielna.
W innych latach bywaliśmy również nad Morzem Bałtyckim, ale zawsze wybieraliśmy na urlop inną miejscowość, np. Ustkę albo Krynicę Morską. Zawsze też nam ktoś towarzyszył.
Dopiero po sześciu latach zdecydowałam się pojechać z synem ponownie do Ustronia Morskiego. Tym razem mama nas tylko zawiozła i zostaliśmy na dwa tygodnie sami. Seweryn nie pamiętał miasta z poprzedniego pobytu, ale przez dwa dni poznał całą miejscowość i bardzo pomagał w poruszaniu się. Jak zwykle okazał się świetnym przewodnikiem. W celu sprawnego poruszania się po Ustroniu Morskim wykorzystywaliśmy również nawigację w telefonie, z którą mój syn nie ma najmniejszych trudności.
W ostatnie wakacje uznałam, że Seweryn jest już na tyle duży, że możemy bezpiecznie sami dojechać nad morze. Koleżanka z pracy pomogła mi kupić bilety kolejowe przez internet, a potem wystarczyło tylko zamówić asystę konduktorską, aby czuć się bezpiecznie w podróży. I tak z pomocą obsługi konduktorskiej dotarliśmy pociągiem nad morze. Mój syn znał dobrze już Ustronie z poprzednich wyjazdów, dlatego nie musiałam się o nic martwić. Zaraz po dotarciu do celu, musieliśmy odwiedzić najważniejsze miejsca. Jest tu wiele ciekawych kafejek i restauracji. Miło jest, kiedy obsługa pamięta cię z poprzednich pobytów. Chciałabym Państwu polecić restaurację Skandynawską, która znajduje się przy ul. Osiedlowej 2c. Co prawda znajduje się ona trochę na uboczu, ale jedzenie jest tam wyśmienite i warto tam dotrzeć, aby skosztować najlepszej zupy rybnej w Ustroniu. Knajpka ma swój niepowtarzalny klimat. Wszystkie dania są pięknie serwowane i da się to zauważyć, nawet nie widząc. Z pewnością należy również polecić restaurację The Bun, która znajduje się przy ul. Kościuszki 3. Lokal jest niewielki, ale z klimatem i podają tam najlepsze burgery. Często też trzeba czekać na wolny stolik, bo smakoszy tych fast foodów jest więcej.
Jeśli chodzi o klimat i ciekawe wieczory, to polecam Czarną Perłę przy ul. Chrobrego 30, w której prawie co wieczór odbywa się karaoke. Najlepszą rybę zjemy zaś w smażalni Ryba przy ul. Chrobrego 47a. Jest tam też przemiła obsługa. Najbardziej znaną restauracją w Ustroniu jest Kabaczek Pico Bello. W sezonie letnim zdarza się, że trzeba czekać na stolik ponad godzinę. Moim zdaniem jednak miejsce to jest przereklamowane, a serwowane dania nie są warte swojej ceny.
Co roku do nadmorskiej miejscowości ściągają tysiące turystów. W okresie wakacyjnym są to też rodziny z dziećmi i grupy kolonijne.
Obecnie Ustronie Morskie oferuje jedną z najbogatszych baz noclegowych nad polskim morzem. Cały czas przybywa pensjonatów, hoteli, ośrodków wczasowych, apartamentów i kwater prywatnych. Znajdziemy tu oferty dopasowane do każdych potrzeb.
O atrakcyjności miasteczka świadczy też to, że może ono poszczycić się wieloma atrakcjami historycznymi, sportowymi oraz kilkoma ciekawymi zabytkami.
Pisząc o urokach Ustronia, należy wspomnieć, że w miejscowości działa Centrum Rekreacyjno-Sportowe Helios. Aquapark znajduje się jest u zbiegu ul. Polnej i Wojska Polskiego i oferuje turystom mnóstwo wodnych atrakcji, a park wodny to jego największy atut.
Kolejną atrakcją dla dzieci w miasteczku jest park linowy, w którym mamy dostępnych kilkanaście tras o różnym stopniu trudności.
Myślę, że jeśli ktoś nie zna jeszcze Ustronia, z pewnością warto je zobaczyć i poznać jego niepowtarzalny, nadmorski klimat.
Bardzo miło wspominam wszystkie pobyty nad Morzem Bałtyckim, choć nie zawsze dopisywała pogoda. Po kilku takich wyjazdach zapragnęłam czegoś więcej. Przed utratą wzroku wyjeżdżałam czasem na urlop za granicę i teraz też marzyły mi się wakacje gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Chciałam mojemu dziecku pokazać jakieś ciekawe miejsca, nie tylko w Polsce, ale również poza nią. Bardzo, ale to bardzo chciałam poczuć ten śródziemnomorski klimat. Nie byłam jednak w stanie tych marzeń zrealizować sama. Uwielbiam wyjeżdżać w nowe, fascynujące miejsca, poznawać obcą kulturę i zwyczaje, próbować potraw śródziemnomorskich i owoców morza, a także zajadać się soczystymi, południowymi owocami. Wpadłam więc na pomysł, że poproszę o pomoc moją cioteczną siostrę – Karolinę i zaproszę na wakacje. Zgodziła się i została moim przewodnikiem. To miał być nasz pierwszy wspólny wyjazd, dlatego postanowiłyśmy pojechać większą ekipą. Oprócz naszej trójki, pojechały z nami nasze mamy. Na wymarzone wakacje wybrałyśmy Grecję i wyspę Rodos.
Mimo tego, że nasz pobyt miał miejsce w pierwszej połowie czerwca, było bardzo upalnie. Kiedy korzystaliśmy z kąpieli w basenie lub nad morzem, upał tak nie doskwierał, ale kiedy wybraliśmy się na wycieczkę, trudno było znieść tak wysokie temperatury. Z pobytu na Rodos najbardziej zapamiętałam naszą wyprawę do przepięknego miasteczka Lindos. Nawet jak się nie widzi, da się poczuć klimat tych białych, bajkowych domków i niepowtarzalnej zabudowy. I to właśnie tam było niemiłosiernie gorąco. Nie było tam też wiele zieleni.
Ten wyjazd tak mi się spodobał, że w kolejnym roku również postanowiłam wybrać się w jakieś ciekawe miejsce. Moja siostra Karolina zgodziła się nam towarzyszyć, ale tym razem pojechaliśmy już tylko w trójkę. Na nasz urlop wybraliśmy Czarnogórę. To przepiękne, pełne uroku małe państwo położone jest nad Morzem Adriatyckim. Zwiedziliśmy dwa malownicze miasta Kotor i Budvę, które charakteryzują się małymi, wąskimi uliczkami z uroczymi kafejkami. Brukowane uliczki i antyczne zabytki dodają uroku i klimatu tym przecudnym miasteczkom. Podczas pobytu w Czarnogórze udało nam się wypożyczyć auto i pojechać do Chorwacji i zwiedzić przeuroczy Dubrownik. Miasto ma swój niepowtarzalny klimat, jest tam mnóstwo schodów, więc dla osób z niepełnosprawnościami może być trudne do zwiedzania. Mimo uszkodzenia wzroku chciałam zobaczyć tę miejscowość i pokazać ją mojemu dziecku, bo taka okazja mogła prędko się nie powtórzyć. Karolina świetnie sobie radzi w byciu przewodnikiem osoby niewidomej, wspólnie wakacje spędzamy już od siedmiu lat. Moja siostra zawsze znajdzie kilka dni w roku, aby z nami wybrać się na urlop. Jestem jej za to bardzo wdzięczna.
Jeżeli Państwo mają dziecko z niepełnosprawnością wzroku, słabowidzące lub niewidome, to zachęcam do wyjazdów zagranicznych. Zapewniam, że wasza pociecha potrzebuje nie tylko turnusu rehabilitacyjnego nad Bałtykiem, ale również cudownych wakacji gdzieś, gdzie zawsze świeci słońce i ludzie zawsze są uśmiechnięci. Każdy czasem chciałby mieć możliwość poznania nowej kultury, skosztowania egzotycznych potraw, a nawet poobcowania z odmienną przyrodą. Wiem, że takie urlopy są kosztowne, zwłaszcza jak się wybiera na nie całą rodziną. Szukając wakacji, zawsze polujemy na superoferty (np. dziecko do któregoś roku życia korzysta z pobytu w hotelu za darmo). Z tego, co ja pamiętam, to korzystając z takiej opcji kilka lat temu spędziłam urlop w Turcji. Musiałam tylko zapłacić za przelot syna, ale nie ponosiłam już żadnych kosztów jego pobytu w hotelu.
Pisząc o Turcji, chciałabym dodać, że hotele w tym kraju mają świetną infrastrukturę dla maluchów, i dziecko z dysfunkcją wzroku – oczywiście pod opieką rodziców – może czuć się bezpiecznie i spędzić cudowne wakacje. W hotelu, w którym ja przebywałam, było kilka basenów. Jeden z nich zasługuje na szczególną uwagę. Kąpielisko z jednej strony miało obniżenie, dlatego bez problemu można było do niego wejść. Jest to duże ułatwienie nie tylko dla osób z niepełnosprawnością ruchową, ale również dla tych z uszkodzeniem wzroku. Wasze dziecko z pewnością w takim basenie mogłoby bezpiecznie skorzystać z kąpieli, powoli oswajając się z wodą. Nasz basen był bezpieczny i nie był bardzo głęboki.
Jeśli wasze dziecko woli kąpiele w ciepłym morzu, to polecam wyjazd na wakacje do Tunezji. Plaże są tam przecudowne, a morze ciepłe i spokojne, z bardzo łagodnym zejściem. W czasie pobytu z moim dzieckiem w tej destynacji, korzystaliśmy również ze sportów wodnych. Morze jest tutaj bardzo spokojne, więc sporty wodne są bezpiecznym rozwiązaniem. Będąc na wakacjach z pociechami, śmiało możecie skorzystać z roweru wodnego. To świetna zabawa i duża frajda, dzieci będą z pewnością zachwycone! Podczas naszego ostatniego pobytu w Tunezji, korzystaliśmy jeszcze z sofy. Jest to duży ponton z rączkami, który przypomina kanapę przyczepioną liną do motorówki. Taka atrakcja z pewnością zostanie na długo w pamięci wszystkich. Jeżeli się obawiacie o bezpieczeństwo dzieci, to prędkość rejsu można dostosować tak, aby wasze pociechy czuły się bezpiecznie i komfortowo.
Jeśli chodzi o infrastrukturę hotelową, to warto w ofercie biura podróży sprawdzić, czy dana placówka oferuje udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami. Jeżeli tak, to zazwyczaj w hotelu mamy podjazdy i poręcze. Cały teren albo jego większa część powinny być wtedy dla wszystkich gości dostępne. Na drzwiach lub obok drzwi na wysokości ręki z reguły znajdziemy wypukłe numery pokoi. W takich hotelach zazwyczaj jest też kilka apartamentów przystosowanych dla osób ze szczególnymi potrzebami.
W samym kraju niestety nie ma co liczyć na większe udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami. Przejścia dla pieszych są nieoznakowane, możemy zapomnieć o ścieżkach prowadzących czy pasach ostrzegawczych. Wszędzie natkniemy się też na wysokie krawężniki.
Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam was do zagranicznych wojaży. Z pewnością wspólny wyjazd z dziećmi przyniesie wiele radości i niezapomnianych wspomnień. Bez względu na to, jaki kraj wybierzecie na wakacje, będzie to cudowna wakacyjna przygoda, której nie zapomnicie do końca życia. Życzę udanego polowania na ciekawy wyjazd i przeuroczych, pełnych wrażeń wakacji w przyszłym roku.
Paulina Miszkurka – instruktor rekreacyjnej jazdy konnej i hipoterapii
„Konie mają do zaoferowania znacznie więcej niż swój grzbiet. Sprawdźcie, czego możecie dokonać, gdy zdobędziecie także ich serce!” – Martyna Szkołyk
Hipoterapia – czym jest?
To jedna z metod rehabilitacji ruchowej, która odbywa się z udziałem koni.
Jest terapią wieloprofilową, oddziałuje w tym samym momencie – psychoruchowo, psychomotorycznie, sensorycznie, psychicznie i społecznie.
Ma zastosowanie niezależnie od wieku, jednak najczęściej wykorzystuje się ją w leczeniu dzieci i młodzieży. Sukces metody tkwi w specyfice ruchu konia oraz jego usposobieniu.
Kontakt ze zwierzęciem sprawia, że pacjent łatwiej radzi sobie z emocjami, lękiem, komunikacją, budowaniem więzi. Terapia sprzyja także w odkrywaniu siebie i wyrażeniu swoich uczuć. Pomaga w rozwoju samodzielności. Podnosi na duchu i poprawia humor.
Metoda ta jest wysoce skuteczna.
Historia hipoterapii
W V wieku p.n.e Hipokrates w swoim traktacie opisał jazdę konną jako wspaniałą gimnastykę dla umysłu i ciała wzbogacającą funkcję organizmu i łagodzącą schorzenia. Już wtedy mogliśmy usłyszeć o hipoterapii. Jednakże uważa się, że rehabilitacja narodziła się w roku 1952, gdy Lil Hartel nie przerwała treningów mimo swojej ciężkiej choroby Heinego-Medina i zdobyła srebrny medal w ujeżdżeniu na olimpiadzie w Helsinkach. W kolejnych latach hipoterapia prężnie rozwijała się w Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Francji. W 1985 r. grupa krakowskich lekarzy w Swoszowicach zorganizowała pierwsze turnusy hipoterapeutyczne w Polsce dla dzieci i młodzieży.
Pierwszy kurs rehabilitacji dla dzieci z porażeniem mózgowym z zastosowaniem jazdy konnej odbył się zaś w 1987 r. w Krakowie. W 1991 r. powstała Krakowska Fundacja na Rzecz Rozwoju Rehabilitacji Konnej Dzieci Niepełnosprawnych. 3–4 czerwca 1992 r. zorganizowano konferencję pod hasłem „Hipoterapia – teoria, praktyka, możliwości”. W czasie drugiego dnia spotkania, jednomyślną decyzją uczestników, konferencja została uznana za zjazd założycielski Polskiego Towarzystwa Hipoterapeutycznego, nazwana forum polskich specjalistów zainteresowanych terapią – lekarzy, psychologów, pedagogów, rehabilitantów, instruktorów jazdy konnej, hodowców koni i entuzjastów, pasjonatów.
Polskie Towarzystwo Hipoterapeutyczne (PTHip)
Towarzystwo działające na terenie RP zajmuje się szkoleniem, doskonaleniem hipoterapeutów i unifikowaniem ich umiejętności. Promuje i upowszechnia hipoterapię jako metodę skutecznej rehabilitacji w wybranych schorzeniach. Towarzystwo zrzesza osoby, które widzą w rozwoju hipoterapii drogę pomocy dla osób dotkniętych różnymi chorobami. Walczy o prawa osób z niepełnosprawnością, pomaga w odnalezieniu im radości z życia.
Prezesi Zarządu Głównego PTHip:
Agata Tumialis – od kilku lat współorganizatorka Festiwalu, nauczycielka w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Słabowidzących nr 8 w Warszawie przy ul. Koźminskiej
O.K.U.L.A.R. – za tą enigmatyczną nazwą kryje się niesamowite przedsięwzięcie, które już po raz 10. połączyło społeczność osób niewidomych i słabowidzących z różnych szkół z całej Polski. Ale zacznijmy od początku.
Pomysł na Ogólnopolski Konkurs Uzdolnionych Ludzi Artystycznie Różnorako narodził się ponad dziesięć lat temu w głowach dwóch uczniów SOSW nr 8 w Warszawie – Mikołaja Jabłońskiego i Magdaleny Gendek, ówczesnych uczniów liceum. Konkurs ten miał i nadal ma na celu pokazanie najróżniejszych talentów osób niewidomych i słabowidzących z całej Polski. Odbywa się niezmiennie w kilku kategoriach: plastycznej, literackiej, fotograficznej, filmowej, scenicznej oraz w trzech kategoriach wiekowych: przedszkola i klasy 1–3, klasy 4–8 szkoły podstawowej oraz szkoły ponadpodstawowe. Dzięki tak zróżnicowanym kategoriom, każda osoba może zaprezentować swój talent szerszej publiczności. Co roku organizowany jest uroczysty finał danej edycji Festiwalu. Podczas gali prezentowane są zwycięskie prace we wszystkich kategoriach, poza sceniczną.
Śmiałkowie, którzy zdecydowali się zaprezentować swoje talenty sceniczne występują na żywo podczas koncertu, przed zebraną publicznością i jury, które wyłania zwycięzców w każdej z trzech kategorii wiekowych. Przez lata koncert finałowy odbywał się w Muzycznym Studio Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej. Podczas obostrzeń związanych z pandemią przeniósł się do Internetu i za pośrednictwem różnych platform społecznościowych uczestnicy mogli zaprezentować swoje talenty szerszej publiczności. W tym roku znów spotkaliśmy się na żywo – tym razem w Domu Kultury Kadr, na warszawskim Mokotowie. Festiwal doczekał się również wielu gości specjalnych – pierwsze edycje uświetniała swoim występem Mery Spolsky. Podczas kolejnych gościliśmy zespół Factory of Music, B6 czy Izabelę Trojanowską.
Każdej edycji festiwalu nadany jest inny temat. W minionych latach były to m.in. „Quo Vadis?”, „Moje miasto”, „Wspomnienia...” czy „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu...”. Tegoroczne hasło brzmiało: „Nic dwa razy się nie zdarza”. Jest to cytat z wiersza o tym samym tytule Wisławy Szymborskiej.
Uczestnicy dali z siebie wszystko i nadesłali wspaniałe prace we wszystkich kategoriach. Te literackie można przeczytać w Pod lupą nr 2/2024, dwumiesięczniku wydawanym przez PZN. Ponadto, podczas finałowego koncertu, w kategorii scenicznej zaprezentowali się uczestnicy m.in. z: Warszawy, Lasek, Krakowa i Lublina. Prezentowano układy choreograficzne do muzyki, utwory wokalne i instrumentalne. Poziom występów był niesamowity, wszyscy zgromadzeni goście nie mogli wyjść z podziwu, a jury miało niezwykle trudny orzech do zgryzienia. Po burzliwych naradach wybrano zwycięzców, a pierwsze miejsce, po raz pierwszy w historii Festiwalu, przypadło w udziale dwóm artystom. Pełną listę nagrodzonych we wszystkich kategoriach oraz fragmenty utworów można znaleźć na fanpage’u Festiwalu na Facebooku – wystarczy w wyszukiwarce wpisać „Festiwal O.K.U.L.A.R.”. Serdecznie zachęcamy do odwiedzenia tego miejsca – poza fragmentami tegorocznych występów można odnaleźć tam archiwalne prezentacje sprzed lat.
Tegoroczna, X edycja Festiwalu była wyjątkowa pod względem poziomu, jaki zaprezentowali wszyscy uczestnicy, ale chyba nawet większej wyjątkowości nadawał jej fakt, że Festiwal, który zrodził się w głowach uczniów doczekał się tak pięknego jubileuszu. Mamy nadzieję, że przed nami kolejne, wspaniałe edycje, które nadal będą łączyć społeczność dzieci i młodzieży z dysfunkcją wzroku z całej Polski.
Anna Zielińska – tyflopedagog, pracownik Instytutu Tyflolgicznego Polskiego Związku Niewidomych
Ja i mój mąż jesteśmy osobami słabowidzącymi w znacznym stopniu, a nasze widzenie jest już niewielkie. Jesteśmy rodzicami Szymona i Gabrysi, dzieci dobrze widzą. Przygodę z rodzicielstwem rozpoczęliśmy 10 lat temu, gdy na świat przyszedł syn. Jak wszystkich rodziców, tak i na nas czekały wyzwania, do których jak najlepiej chcieliśmy się przygotować. Razem z mężem uczestniczyliśmy w szkole rodzenia, aby jak najwięcej się nauczyć, dowiedzieć i poznać. Były to zajęcia dla wszystkich przyszłych rodziców. Podczas zajęć teoretycznych praktycznie wszystkie treści były dla nas dostępne, gdyż był to przekaz słowny o okresie ciąży, porodu, opieki nad noworodkiem, a także o aspektach psychologicznych. Zajęcia praktyczne, w których braliśmy udział, wyglądały tak, że pani prowadząca pokazała nam wszystko indywidualnie. Po edukacji i oczekiwaniu urodził się Szymon poprzez cięcie cesarskie w celu ochrony mojego słabego widzenia. Bardzo dobrze wspominam Szpital Specjalistyczny św. Zofii w Warszawie, w którym urodziłam dziecko. Personel był życzliwy i pomocny, dlatego ponad 3 lata później zdecydowałam się tam urodzić córkę.
W początkowym okresie bardzo trudna było dla nas, tak jak dla większości rodziców, zmiana ilości snu. Było go po prostu bardzo mało. Musieliśmy dostosować się do trybu dnia i nocy naszego maleństwa. Natomiast dla nas – rodziców z dysfunkcją wzroku – wyzwaniem było także obcinanie paznokci, angażowaliśmy do tego widzących przyjaciół. Dla mnie trudne było przemieszczanie się z synem, wózka zdecydowałam się używać tylko w znanej mi okolicy, blisko domu. Mąż lepiej wzrokowo sobie z tym radził. Dalsze podróże odbywałam z dzieckiem, nosząc je w nosidle. Gdy Szymon zaczął być bardziej ruchliwy, wyzwaniem dla nas było zapewnienie mu odpowiedniego bezpieczeństwa, żeby np. nie spadł z kanapy. Wraz z rozwojem synka musieliśmy być jeszcze bardziej czujni. Wyglądało to tak, że zawsze byliśmy blisko niego. Pamiętam, że początkowo miałam też trudność z dawkowaniem leków, ale potem znaleźliśmy sposób, jak to dobrze i skutecznie robić. Na strzykawce, którą podawaliśmy lekarstwa, oznaczyliśmy na podziałce wyczuwalne kreski. Kolejnym wyzwaniem było karmienie łyżeczką. Początki wspominam jako frustrujące i trudne, gdyż trafienie do buzi dziecka, które macha rączkami i często się kręci, to nie lada wyzwanie przy takim ograniczonym widzeniu. Po posiłku chłopca często trzeba było umyć, a ubranko uprać, gdyż śliniaki ochronne nie zabezpieczały w wystarczającym stopniu. Z czasem łatwiej było z karmieniem w domu, ale na zewnątrz było to nadal trudne. Zdarzało się, że gdy odwiedzał nas ktoś widzący, prosiłam gościa o nakarmienie syna. Wtedy ja chwilę odpoczywałam. Gdy Szymon miał około półtora roku, może dwa lata, sam chciał jeść łyżeczką różne posiłki i to też było dla nas ułatwieniem, mimo tego, że często potem było sporo sprzątania.
Pamiętam, że syn zaczął się przemieszczać, a potem chodzić, dużym wyzwaniem było zapewnienie mu bezpieczeństwa. Gdy podróżowałam z chłopcem komunikacją, to zawsze brałam go w nosidło, a sama poruszałam się z białą laską. Wspominam to ciepło, gdyż osoby spotykane po drodze nie skupiały się na mojej niepełnosprawności, tylko na moim słodkim maluchu – było to bardzo miłe. Gdy Szymon rósł, a tym samym ważył więcej, na krótkie dystanse chodziłam z nim, trzymając go za szelki, na dłuższe – nadal używałam nosidła, gdyż tak było szybciej.
Najczęściej zakupy robiłam, gdy mąż wrócił z pracy, ponieważ robienie ich z synem w nosidle było bardzo wymagające. Chodziłam z dzieckiem na różne zajęcia ogólnorozwojowe, chciałam wspierać jego psychospołeczny rozwój, ale też po prostu potrzebowałam wyjść z domu do innych mam. Na tego typu zajęciach zawsze byłam blisko syna, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo. Zawsze wymagało to ode mnie bardzo dużego skupienia i energii, po takich wyprawach wracałam do domu bardzo zmęczona, ale zadowolona, że się udało i fajnie spędziliśmy czas. Gdy Szymon był mały, to kolejnym wspólnym podbojem był nieogrodzony plac zabaw. Aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo i dobrą zabawę, chodziłam za nim jak cień. Na inne place zabaw, których jeszcze nie znałam, wybierałam się tylko w towarzystwie osoby widzącej, gdyż w innym przypadku był to dla mnie za duży stres i wysiłek.
Szymon, jak każde dziecko. widzące lubił oglądać książeczki dla maluchów, dla mnie było to wzrokowo niedostępne. Kilku książeczek, które lubił, nauczyłam się na pamięć i potem mu treść opowiadałam, a wszelkie inne pokazywała i czytała mu babcia, czy inne osoby widzące, które nas odwiedzały. Syn bardzo polubił słuchać różnych audiobooków i to bardzo dobrze nam się sprawdzało.
Gdy Szymon poznawał świat i pytał nas o różne rzeczy, zawsze prosiliśmy go, żeby dał nam konkretny przedmiot do ręki. To dużo ułatwiało.
Jak widać sporo tych wyzwań dla rodziców z dysfunkcją wzroku, ale mimo nich realizowaliśmy swoje plany i marzenia. Razem z dzieckiem wyjeżdżaliśmy na wakacje, oczywiście pociągami i busami, gdyż nie możemy samodzielnie prowadzić pojazdów. Wtedy uczyliśmy się funkcjonowania w nowej wspólnej przestrzeni, jaką jest wybrany przez nas środek transportu. Początkowo jeździliśmy w znane miejsce nad morze, do Sobieszewa. Tam dla nas teren jest bezpieczny i przyjazny. Z czasem, gdy Szymon rósł, jeździliśmy także w nowe miejsca.
Pójście dziecka do przedszkola to kolejne wyzwanie. Nowe znajomości, zarówno nasze z innymi rodzicami, jak i Szymona z dziećmi. Był to fajny czas, choć pamiętam, że dopadały nas różne infekcje. Na co dzień jestem osobą otwartą, więc szybko nawiązuję relacje z innymi osobami, to też bardzo ułatwia moje życie w roli rodzica.
Po okresie dwuipółletnim zdecydowaliśmy się na kolejne dziecko, gdyż jako rodzice z pewnym doświadczeniem, czuliśmy się na to gotowi. Gabrysia, nasza córka, urodziła się, gdy Szymon miał 3 lata i 3 miesiące. Jeśli chodzi o opiekę nad córką, to było dużo łatwiej, wypracowaliśmy już sporo przydatnych strategii i oczywiście doświadczenie. Część trudności się powtarzała, np. karmienie łyżeczką, wspólne oglądanie książeczek czy place zabaw. Natomiast byliśmy już wprawieni, więc wszystko było jakieś łatwiejsze.
Gdy Gabrysia była malutka, a Szymon także był jeszcze mały, musiałam zwiększyć czujność, opiekując się moją dwójką. Syn ciekawy malutkiej siostry miał różne pomysły. Wspominam to jako czas dużej radości, ale także zmęczenia. Dzieci z miesiąca na miesiąc rosły i było coraz łatwiej. Często z mężem dzieliliśmy opiekę nad dziećmi, każde z nas zajmowało się jednym z nich. Były momenty, w których przychodziła do nas opiekunka. Jeden raz w tygodniu na kilka godzin, żeby zabrać Gabrysię na plac zabaw, albo poukładać puzzle.
Pamiętam, że gdy dzieci rysowały, nie wystarczało, bym nam rysunki wręczyły, zawsze prosiliśmy, żeby opowiedziały, co na nich narysowały.
W trakcie rozwoju naszych dzieci uczestniczyliśmy w warsztatach dla rodziców. Wspominam to jako wartościowe doświadczenie, m.in. dlatego, że poznaliśmy innych rodziców widzących. Mamy znajomych, którzy są rodzicami niewidomymi, słabowidzącymi, jak i widzącymi.
Nadal wyjeżdżamy na wakacje razem z dziećmi. Oczywiście jak byli młodsi, to było trudne, natomiast teraz jest to dużo łatwiejsze. Jako małżeństwo jesteśmy bardzo samodzielni, mimo naszych ograniczeń wzrokowych. Mąż pracuje zawodowo od wielu lat, natomiast ja podjęłam pracę, gdy syn miał 9 lat, a córka ponad 5. Wcześniej, przed urodzeniem pociech, a po ukończeniu studiów, pracowałam, natomiast po urodzeniu dzieci zajęłam się ich wychowaniem. Teraz od roku znowu wróciłam do aktywności zawodowej.
Gdy dzieci rosły, razem z nimi rosły potrzeby. Z obojgiem chodziłam na zajęcia logopedyczne, na których dostawałam wskazania do pracy w domu. Zadania były na kartach, więc dla nas w formie mało dostępnej. Prosiłam wówczas osobę prowadzącą, żeby wysyłała mi ćwiczenia w formie głosowej. Przekonało mnie to o tym, że trzeba informować o swoich ograniczeniach wzrokowych i potrzebach z tym związanych.
Kolejne wyzwania pojawiły się, gdy syn miał iść do I klasy. Zastanawialiśmy się, jak poradzimy sobie z kaligrafią, gdy sami nie widzimy liter, jak w tej sytuacji będziemy wspierać syna. Zdecydowaliśmy się na pomoc osoby widzącej, która przychodzi do nas 2–3 razy w tygodniu i wspiera nas w tym zadaniu
To co dla rodziców widzących nie jest problemem, dla nas często jest trudnością, ale jako świadomi i zaangażowani opiekunowie, szukamy i znajdujemy korzystne rozwiązania, np. korzystamy z formy wsparcia asystenta osoby niepełnosprawnej.
Patryk Kalisz – niewidomy student filologii angielskiej
Chciałbym w tym artykule napisać kilka słów o sobie, a konkretnie o mojej drodze do samodzielności, która zdaniem wielu moich znajomych nie była łatwa, ale ja nie narzekam na swoją sytuację życiową.
Jestem 26-letnim studentem filologii angielskiej i w tym roku będę bronił pracę magisterską z translatoryki (interdyscyplinarnej nauki zajmującej się tłumaczeniami). W związku ze swoim kierunkiem studiów od listopada 2023 r. do czerwca 2024 r. pracowałem i odbywałem staż w Polskim Związku Niewidomych, gdzie tłumaczyłem teksty m.in. z dostępności dla osób z dysfunkcją wzroku. Poza tym od 3 lat mieszkam już sam, gdyż otrzymałem lokal socjalny. Wcześniej przez 20 lat wychowywałem się w Rodzinnym Domu Dziecka, który kiedyś nazywał się Domem Dziecka Niewidomego.
Skoro jestem przy temacie domu, w którym się wychowywałem, warto wspomnieć o mojej drodze, którą przeszedłem podczas całego pobytu. W głównej mierze była to droga edukacyjna, do czego przyczyniła się „babcia” Cecylia Czartoryska i później „ciocia” Ela, która do dzisiaj zastępuje mi mamę. Przez 16 lat uczyłem się w Ośrodku dla Niewidomych w Laskach, a konkretnie w przedszkolu, szkole podstawowej i liceum ogólnokształcącym. Po ukończeniu edukacji w Laskach, poszedłem na studia filologiczne, o których pisałem powyżej.
Podczas edukacji szkolnej zmagałem się z wieloma trudnościami, ale zawsze wiedziałem, jaki sens ma nauka i rozwój. Wybrałem studia lingwistyczne, ponieważ interesuję się językami. Wiem, jak ogromną rolę w dzisiejszych czasach odgrywa angielski, niemal w każdej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, tj. praca, edukacja itp. Moim celem jest ukończenie studiów i uzyskanie poziomu tłumacza biegłego, bo zależy mi na kształceniu się w tym kierunku. Poza angielskim uczę się hiszpańskiego, który jest przyjemnym językiem. Miałem okazję, poza lektoratem z języka hiszpańskiego na studiach, uczestniczyć w jednym z projektów dla osób niewidomych i słabowidzących, i nadal uczę się tego języka.
Jeżeli chodzi o samodzielność, to już od najmłodszych lat poza podstawowymi czynnościami uczyłem się takich rzeczy jak m.in. samodzielne poruszanie się po mieście, robienie zakupów w sklepie, przyrządzanie prostych potraw czy planowanie dnia. Dzięki życzliwym sąsiadom, w tym i swojej „cioci”, w 2021 r. otrzymałem mieszkanie socjalne. Z początku nie było łatwo, bo zdarzały się sytuacje, w których musiałem o pewne rzeczy pytać znajomych, ale po jakimś czasie nabrałem większej pewności siebie w tym, co robię.
Uważam, że jestem otwarty na nowe znajomości i lubię spotkania towarzyskie. Nie przepadam za siedzeniem w domu przez cały czas i cieszę się, że mam kilku przyjaciół, z którymi mogę czasem gdzieś wyjść i porozmawiać. Poza tym lubię pisać wiersze i artykuły. Chcę w jakiś sposób wyrażać siebie. Lubię też muzykę klasyczną, która uwrażliwia; przez pewien czas śpiewałem w chórze akademickim w jednej ze wspólnot religijnych. W związku z muzycznym zainteresowaniem uczęszczam czasami na koncerty do filharmonii lub innych miejsc, gdzie są grane utwory naszych niesamowitych twórców. Posiadam w domu keyboard do ćwiczeń, chciałbym się nauczyć gry na klawiszach, ale jest to przyszła perspektywa z racji aktualnych obowiązków związanych ze studiami i pracą magisterską.
Poza dysfunkcją wzroku zmagam się również z zespołem Aspergera, co objawia się trudnościami w interakcjach społecznych, jak również problemami emocjonalnymi w niektórych sytuacjach. Zamierzam w najbliższym czasie dokładniej się zdiagnozować, żeby oficjalnie na piśmie mieć potwierdzoną diagnozę, wystawioną przez lekarza psychiatrę. Zależy mi bardzo na poznaniu osób niewidomych, u których podejrzewa się zespół Aspergera. Jestem otwarty na kontakt i zapoznanie osoby lub grupy osób niewidomych właśnie z tym dodatkowym schorzeniem. Kiedyś myślałem nad stworzeniem społeczności zrzeszającej takie osoby, żeby docierać z wiedzą na temat tego schorzenia u osób niewidomych. Myślę, że jest to ważny temat do bliższego rozpoznania – zespół Aspergera w połączeniu z dysfunkcją wzroku.
Podsumowując: Jestem osobą zdeterminowaną, która mimo przeciwności losu wie, że tylko działanie i motywacja mogą pomóc w realizacji naszych pasji i celów.
Krzysztof Wiśniewski – prawnik
Dzieci nie są pełnoletnie, zatem wsparcie finansowe ze strony państwa będzie przysługiwały rodzicom. Poniżej omówię świadczenia, o które mogą się starać.
Podstawowym wsparciem finansowym jest świadczenie pielęgnacyjne
Od 1 stycznia 2024 r. obowiązują nowe przepisy ustawy o świadczeniach rodzinnych regulujące warunki przyznawania świadczenia pielęgnacyjnego. Obecnie świadczenie pielęgnacyjne mogą otrzymać osoby, które sprawują opiekę nad osobami z niepełnosprawnościami w wieku do ukończenia 18. roku życia. Świadczenie pielęgnacyjne przysługuje m.in. matce albo ojcu. Aby je otrzymać, wymagane jest posiadanie przez dziecko ważnego orzeczenia o niepełnosprawności, łącznie ze wskazaniami: konieczności stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji oraz konieczności stałego współudziału na co dzień opiekuna dziecka w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji (takie orzeczenie zawiera informację w punktach 7. i 8. o treści: „wymaga”) albo orzeczenia o znacznym stopniu niepełnosprawności.
Jedną z najważniejszych wprowadzanych zmian obowiązujących od początku bieżącego roku jest możliwość łączenia aktywności zawodowej, bez żadnych ograniczeń, z pobieraniem świadczenia pielęgnacyjnego. Wykreślono bowiem przepis, który przyznanie świadczenia uzależniał od rezygnacji bądź niepodejmowania zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej przez opiekuna sprawującego opiekę nad osobą z niepełnosprawnością.
Również posiadany przez opiekuna status rolnika, małżonka rolnika czy domownika rolnika nie stanowi żadnej przeszkody w otrzymywaniu od 1 stycznia 2024 r. świadczenia pielęgnacyjnego.
Świadczenie na nowych zasadach przysługuje również w sytuacji, gdy opiekun dziecka w wieku do ukończenia 18. roku życia ma ustalone prawo do własnej emerytury lub renty lub innego świadczenia emerytalno-rentowego.
Bardzo istotny ze względu na posiadanie kilkorga dzieci z niepełnosprawnością jest przepis, zgodnie z którym, gdy opiekun otrzymujący świadczenie pielęgnacyjne na nowych zasadach sprawuje opiekę nad więcej niż jednym dzieckiem do ukończenia 18. roku życia legitymującym się odpowiednim ww. orzeczeniem o niepełnosprawności, to wysokość świadczenia pielęgnacyjnego jest podwyższana o 100% na drugą i każdą kolejną osobę, nad którą sprawowana jest opieka – warunkiem jest złożenie wniosku przez opiekuna o podwyższenie świadczenia pielęgnacyjnego.
Wnioski o przyznanie świadczenia pielęgnacyjnego na nowych zasadach można było składać od dnia wejścia w życie nowych przepisów, czyli od 1 stycznia 2024 r. i można to robić nadal. Organami właściwymi do przyjmowania, rozpatrywania i wypłaty świadczenia pielęgnacyjnego pozostają wójtowie, burmistrzowie lub prezydenci miast, właściwi ze względu na miejsce zamieszkania osoby ubiegającej się o to świadczenie. W praktyce w gminach i miastach to zadanie realizują najczęściej ośrodki pomocy społecznej lub centra usług społecznych, a także urzędy miast i gmin oraz inne jednostki organizacyjne danej gminy/miasta, takie jak centra świadczeń socjalnych.
Tak jak dotychczas, wnioski będzie można składać tradycyjnie na formularzach papierowych, które ma obowiązek udostępnić ww. organ lub drogą elektroniczną za pośrednictwem portalu Emp@tia na stronie www.empatia.mpips.gov.pl.
Uwaga: osoby sprawujące opiekę nad dzieckiem w wieku do ukończenia 18. roku życia, które pobierają już świadczenie pielęgnacyjne przyznane im zgodnie z dotychczasowymi przepisami i które będą chciały otrzymać świadczenie pielęgnacyjne na nowych zasadach, muszą również złożyć nowy wniosek o to świadczenie z jednoczesnym oświadczeniem o rezygnacji ze „starego”, dotychczas otrzymywanego świadczenia pielęgnacyjnego.
Od 1 stycznia 2024 r. wysokość świadczenia pielęgnacyjnego wynosi 2988 zł miesięcznie.
Zasiłek rodzinny
Wysokość zasiłku rodzinnego uzależniona jest od wieku dziecka i wynosi: 95 zł miesięcznie na dziecko w wieku od urodzenia do ukończenia 5 lat, 124 zł miesięcznie na dziecko w wieku powyżej 5 lat do ukończenia 18 lat, 135 zł miesięcznie na dziecko w wieku powyżej 18 lat do ukończenia 24 lat. Świadczenie to przysługuje m.in. rodzicom lub jednemu z nich. Dodatkowo przy zasiłku rodzinnym obowiązują ograniczenia wiekowe dziecka. Świadczenie przysługuje do momentu ukończenia przez nie 18. roku życia (lub 21. jeśli kontynuuje naukę). Rodzice dzieci z niepełnosprawnościami mogą je otrzymywać do ukończenia przez podopiecznych 24 lat. Osobom pełnoletnim, które nie są na utrzymaniu rodziców, również przysługuje ono do 24. roku życia. Przyznanie prawa do zasiłku rodzinnego uzależnione jest m.in. od spełnienia kryterium dochodowego. Zasiłek rodzinny przysługuje, jeżeli przeciętny miesięczny dochód rodziny w przeliczeniu na osobę albo dochód osoby uczącej się nie przekracza kwoty 674,00 zł. W przypadku, gdy członkiem rodziny jest dziecko legitymujące się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o umiarkowanym albo o znacznym stopniu niepełnosprawności, zasiłek rodzinny przysługuje, jeżeli przeciętny miesięczny dochód rodziny w przeliczeniu na osobę albo dochód osoby uczącej się nie przekracza kwoty 764,00 zł.
Przy ustalaniu dochodu rodziny uprawniającego do zasiłku rodzinnego i dodatków obowiązuje tzw. mechanizm „złotówka za złotówkę”. Według tego mechanizmu, przekroczenie kryterium dochodowego przez rodzinę ubiegającą się o zasiłek rodzinny wraz z dodatkami nie oznacza wykluczenia jej z systemu świadczeń rodzinnych, ale rodzina ta może otrzymać świadczenia, o które się ubiega odpowiednio pomniejszone o kwotę przekroczenia kryterium dochodowego.
W przypadku, gdy dochód rodziny przekracza kwotę kryterium dochodowego (tj. odpowiednio 674 zł lub 764 zł) pomnożoną przez liczbę członków danej rodziny o kwotę nie wyższą niż łączna kwota zasiłków rodzinnych wraz z dodatkami przysługujących danej rodzinie w okresie zasiłkowym, na który jest ustalane prawo do tych świadczeń, zasiłek rodzinny wraz z dodatkami przysługują w wysokości różnicy między łączną kwotą zasiłków rodzinnych wraz z dodatkami, a kwotą, o którą został przekroczony dochód rodziny.
Łączną kwotę zasiłków rodzinnych wraz z dodatkami, o której mowa powyżej, stanowi suma przysługujących danej rodzinie w danym okresie zasiłkowym:
1) Zasiłków rodzinnych podzielonych przez liczbę miesięcy, na które danej rodzinie jest ustalane prawo do tych zasiłków.
2) Dodatków do zasiłku rodzinnego z tytułu: opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego, samotnego wychowywania dziecka, wychowywania dziecka w rodzinie wielodzietnej, kształcenia i rehabilitacji dziecka – podzielonych przez liczbę miesięcy, na które danej rodzinie jest ustalane prawo do tych dodatków.
3) Dodatków do zasiłku rodzinnego z tytułu: urodzenia dziecka, rozpoczęcia roku szkolnego, podjęcia przez dziecko nauki w szkole poza miejscem zamieszkania – podzielonych przez 12.
W przypadku, gdy wysokość zasiłków rodzinnych wraz z dodatkami przysługująca danej rodzinie, ustalona zgodnie z powyższym mechanizmem, jest niższa niż 20,00 zł, świadczenia te nie przysługują.
Wniosek o zasiłek rodzinny oraz dodatki do zasiłku rodzinnego składa się w urzędzie gminy lub miasta (albo w ośrodku pomocy społecznej lub w innej jednostce organizacyjnej gminy).
Dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego
Wysokość dodatku do zasiłku rodzinnego z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego wynosi miesięcznie:
Marta Łożyńska – prezes Zarządu Okręgu Warmińsko-Mazurskiego PZN
W Sominach (województwo pomorskie) odbył się kolejny letni wyjazd sportowo-rekreacyjny dla dzieci i młodzieży z dysfunkcją wzroku. W tym roku pod koniec lipca znowu wróciliśmy na tydzień do Somin. Oczywiście główną atrakcją, jak zwykle, były jazdy konne. Wiele z dzieci zrobiło duży postęp – jeździło już nie na lonży tylko w korytarzu, samodzielnie kierując koniem. Pływaliśmy też na deskach – SUP-ach (to deska pływająca, na której można stać i pływać z udziałem wiosła), mieliśmy także przejażdżki rowerami wodnymi i motorówką, a do motorówki przyczepiony mieliśmy ponton-kanapę, na którym jazda dawała dużo radości. Odwiedziła nas również edukatorka z Zaborskiego Parku Krajobrazowego, pokazała mnóstwo eksponatów przyrodniczych, np. wypchane zwierzęta, pióra ptaków. Oczywiście, jak co roku, mieliśmy wiele różnych konkursów i innych zabaw – była „randka w ciemno”, konkursy plastyczne, konkurs malowania koszulek, konkurs talentów. Powstały też wiersze i piosenki, a nawet rap na temat Somin. W tym roku było nas więcej – aż 20 uczestników, w tym kilka osób powyżej 18. roku życia, które dzieliły się z młodszymi koleżankami i kolegami swoimi różnymi doświadczeniami. Mamy nadzieję, że spotkamy się w Sominach znowu za rok.
Wyjazd dofinansowany był ze środków PFRON otrzymanych od województwa pomorskiego. Dziękujemy serdecznie za wsparcie.
Magdalena Korewa-Łubniewska – pedagog, nauczyciel wczesnej rehabilitacji dzieci niewidomych i słabowidzących, psychotraumatolog, specjalista ds. rehabilitacji dzieci i młodzieży w Polskim Związku Niewidomych Okręgu Pomorskiego
***
W okresie wakacyjnym Okręg Świętokrzyski Polskiego Związku Niewidomych kontynuował zajęcia rehabilitacyjne dla dzieci i młodzieży niewidomej i słabowidzącej, a także organizował grupowe wyjścia dla podopiecznych.
Działania rehabilitacyjne obejmują dwa projekty, które są finansowane ze środków Miasta Kielce oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W czasie wakacji z proponowanych form wsparcia skorzystało 20 beneficjentów do 15 roku życia. Rehabilitacja odbywała się indywidualnie i ukierunkowana była na wielopłaszczyznowy rozwój dostosowany do możliwości psychofizycznych dzieci i młodzieży z dysfunkcją wzroku. W okresie wakacyjnym zostały także podjęte działania mające na celu zintegrowanie naszych podopiecznych. Dofinansowanie zostało uzyskane ze środków Urzędu Marszałkowskiego w ramach projektu pt.: Aktywny młody sportowiec 2024. W proponowanych formach aktywności udział wzięło 15 uczestników. Beneficjenci mieli możliwość skorzystania z różnych rodzajów aktywności fizycznej oferowanych w mieście, był to: park trampolin, park linowy, wodny, ścianka wspinaczkowa. Aktywne spędzenie czasu wolnego pozwoliło na przełamanie barier i podjęcie wyzwań pomimo uszczerbku wzroku. Wszystkie wyjścia odbywały się grupowo, dzięki czemu zacieśniły się relacje rówieśnicze, co było widoczne podczas grilla kończącego projekt.
Podjęte wyzwania i integracja grupy pozwoliły na wejście z nową energią do podejmowania kolejnych działań oferowanych przez Okręg Świętokrzyski Polskiego Związku Niewidomych w ramach Ośrodka Wsparcia dla Dzieci i Młodzieży z Dysfunkcją Wzroku.
Aleksandra Ślusarska-Golc – pracownik Okręgu Świętokrzyskiego Polskiego Związku Niewidomych
***
Uważam, że działania na rzecz dzieci w Niewidomych Okręgu Warmińsko-Mazurskim Polskiego Związku były zaniedbane przez naszych poprzedników. Działalność sprowadzała się do rozdawania podopiecznym w kilku kołach PZN świątecznych paczek z darów otrzymanych od sponsorów.
W tym roku pracownicy Okręgu przeprowadzili bardzo wartościowe zajęcia edukacyjne w szkołach podstawowych połączone z konkursem plastycznym „Oczko” pn. Jak pomóc osobie niewidomej i słabowidzącej. Zaprezentowano sprzęt rehabilitacyjny oraz film „N jak niewidomy”. Zajęcia miały na celu uwrażliwienie dzieci na potrzeby osób z dysfunkcją wzroku oraz podanie im konkretnych wskazówek dotyczących pomocy. Przy okazji spotkań chcieliśmy dotrzeć do dzieci z niepełnosprawnością wzroku, by ich pozyskać do naszej organizacji. Obie edycje zakończyły się uroczystą galą, a wydarzenie odbiło się szerokim echem w środowisku lokalnym. W roku szkolnym 2024/2025 przygotowujemy się do zajęć o tej samej tematyce dla uczniów klas VII–VIII oraz szkół ponadpodstawowych, obecnie czekamy na zgłoszenia.
Na zakończenie wakacji udało się, dzięki sponsorom, zrealizować „Dzień Integracji” dla naszych podopiecznych w Ośrodku Kulka. 29 sierpnia grupa licząca około 50 osób (dzieci wraz z opiekunami), dzięki zorganizowanemu wyjazdowi, spędziła dzień aktywnie i kreatywnie. Rodzice i dzieci przy wspólnym obiedzie wymieniali doświadczenia i zapoznawali się. Uczestnicy wzięli też udział w zajęciach pod nazwą „Strefa UFO”, gwiezdnym kinie oraz grze terenowej pod okiem wykwalifikowanych instruktorów.
Obecnie przygotowujemy się do zorganizowania grupy samopomocowej. Stworzyliśmy z pomocą pedagoga arkusz diagnozujący umiejętności dziecka, który wypełniają rodzice. Specjaliści po zapoznaniu się z nim będą już przed pierwszym spotkaniem znali mocne i słabe strony dziecka. Pierwsze spotkanie poprowadzi psycholog, kolejne tyflopedagog, następne pedagog. Wszyscy specjaliści ocenią potrzeby grupy oraz indywidualne potrzeby rodzin. Z doświadczenia zdobytego w prowadzonych projektach wiemy, że tematyka kolejnych spotkań będzie wynikała z potrzeb, które wskażą rodzice i dzieci. Nawiązaliśmy współpracę z Przychodnią PZN przy ul. Paukszty 57 w Olsztynie i pozyskaliśmy stamtąd wolontariuszy: Urszulę Gasperowicz, psychologa, Andrzeja Kurowskiego, prawnika, Gabrielę Ogonowską, pedagoga i profesor Marzenę Zaorską, tyflopedagoga.
Dzięki dotychczasowym działaniom pracowników Okręgu udało się pozyskać wielu sponsorów darczyńców, którzy nadal obiecują nas wspierać w inicjatywach na rzecz podopiecznych. Jeden ze stałych sponsorów zaproponował konkretne wsparcie finansowe na zakup pomocy przystosowanych dla dzieci słabowidzących, pedagog sporządzi listę materiałów szkolnych i zostaną one przydzielone zgodnie z potrzebami i adekwatnie do wieku.
Przy okazji organizacji „Dnia Integracji” zauważyliśmy problemy z wykluczeniem komunikacyjnym, materialnym oraz dysfunkcjami w rodzinach. Będziemy starali się bezpośrednio dotrzeć do tych rodzin ze specjalistycznym wsparciem.
Wersja offline wygenerowana automatycznie.
Copyright © 2023 Nasze dzieci. Wszelkie prawa zastrzeżone.