Redakcja:
Elżbieta Oleksiak (redaktor naczelna),
Anna Baszniak,
Agnieszka i Roman Kwitlińscy
Jadwiga Mendruń,
Anna Witarzewska
Adres redakcji:
Redakcja Wydawnictw Tyflologicznych PZN,
00-216 Warszawa,
ul. Konwiktorska 9, pok. 25,
tel. (22) 635-52-84
Wydawca: Polski Związek Niewidomych
Publikacja współfinansowana ze środków PFRON
Numer ISSN: 1427-5864
W numerze
Komunikacja, przebieg
i prawidłowości rozwoju (część II) – Anna Maria Florek
Przyroda na
wyciągnięcie ręki – Przemysław Barszcz
„Buszując w kwiatach” – Dorota
Wyszyńska
Warsztaty samodzielności –
Katarzyna Girt
Jesteśmy rodzicami – Agnieszka
i Roman Kwitlińscy
Jak zaakceptować siebie w roli
rodzica niepełnosprawnego dziecka – Izabela Galicka
Niekonwencjonalne pisanki –
Beata Błachut
Okręgi i koła PZN na rzecz
niewidomych i słabowidzących dzieci w 2017 roku – Elżbieta Oleksiak
Spis treści kwartalnika „Nasze
Dzieci” za 2016 rok – Elżbieta Oleksiak
Komunikacja,
przebieg i prawidłowości rozwoju (część II)
Anna
Maria Florek
pedagog
specjalny, logopeda, terapeuta Integracji Sensorycznej, Poradnia dla Dzieci i
Młodzieży z Zaburzeniami Rozwoju w Poznaniu
SEN
Według
L. Wygotskiego słowa są przez dziecko funkcjonalnie
używane jako „narzędzia ukierunkowania uwagi, abstrahowania, wyodrębniania cech
i w końcu ich syntezy łącznie z symbolizacją za pomocą jakiegoś znaku”. Dzięki
temu dzieci potrafią znaleźć wspólne cechy różnych przedmiotów i generalizować
pojęcia.
Wypowiadanie
wielu różnych słów nie ma żadnego wpływu na osobisty rozwój ani na poznanie
otaczającej rzeczywistości (pustosłowie). Dopiero czyny, które podążają za
wypowiadanymi słowami mogą zmieniać świat.
Weź
czapkę z papieru i spróbuj, jak my.
Ola,
la, la, ola, la, li.
W tym
tańcu krok liczyć na raz, dwa i trzy.
Ola,
la, la, ola, la, li.
Śpiące
dziecko to oczekiwana przez rodzica chwila na relaks, czyli gotowanie, pranie,
sprzątanie, prasowanie itp.
Nim
dziecko się obudzi, rodzic będzie przyglądać się: jak dziecko układa swoje
ciało podczas snu, posłucha miarowego oddechu i będzie podziwiać oczywistą
urodę swojego dziecka. „No wiadomo, takie piękne, to na pewno po mnie...”
Noworodek
śpi 22 godziny na dobę, godzinę płacze, a przez resztę doby może robić to, co
chce. Sen jest niezbędny do normalnego życia i prawidłowego rozwoju. Spokojny
sen pozwala na dobry przebieg procesów psychicznych. Początkowo, mimo że
noworodek śpi dużo w ciągu doby, to sen dziecka jest krótki. Tak naprawdę robi
sobie jedną dłuższą drzemkę, ale jeszcze nie widać rytmu dnia i nocy. Około
trzeciego miesiąca życia dziecko wyraźnie różnicuje dzień i noc. Do końca
drugiego roku życia dziecko będzie się jeszcze budzić w nocy i prosić o picie
lub zmianę pieluchy albo wbiegnie do łóżka rodziców po ciepło i poczucie
bezpieczeństwa. Zdarza się to jednak rzadko, nasila się przed wystąpieniem
choroby.
Trzymiesięczne
niemowlę śpi 19 godzin. Dzieci między czwartym a dwunastym miesiącem życia przesypiają od 10
do 18 godzin. Do drugiego roku życia dzieci przesypiają około 16 godzin.
Przedszkolaki śpią około 14 godzin, a uczniowie – 12 godzin. Dorośli śpią około
10 godzin. Ludzie starsi, powyżej 65 lat, sypiają 5 do 9 godzin. Istnieją
różnice indywidualne, ale zasadniczo zdrowi ludzie śpią w nocy średnio około 9
godzin. Zdarzają się nieprzespane noce sylwestrowe, które potwierdzają regułę
spania w nocy. Nieprzespana noc obniża sprawność intelektualną o 40 proc. i
bardzo źle wpływa na układ immunologiczny. Istotne zaburzenia w funkcjonowaniu
ludzi z powodu bezsenności obserwuje się po tygodniu bez snu. Zwierzęta
umierają po trzech bezsennych tygodniach.
Małe
dziecko zasypia, gdy ogarnia je senność i czuje się zmęczone. Noworodki budzą
się przeciętnie co trzy godziny i po krótkim okresie czuwania zasypiają. Bardzo
często zdarza się, że zasypiają podczas karmienia.
Około
trzeciego miesiąca życia obserwuje się ogromną różnicę między snem w porze
dziennej i nocnej. Wpływ na to mają fitony, komórki w
oku rozróżniające naturalne światło słoneczne od światła sztucznego, i
rytmiczność spania i czuwania. Umiejętność rozróżniania dnia i nocy sprawia, że
w nocy można „twardo” spać. W ciągu dnia w otoczeniu dziecka jest sporo różnych
dźwięków i codziennej krzątaniny. W hałasie można zasnąć, ale każdy człowiek
znacznie lepiej wysypia się w ciszy, z dala od zgiełku i gwaru. W pierwszym
okresie życia dzieci wyraźnie wydłużają okres swojej aktywności i różnicują sen
na dzienny, czyli lekki „jak zając pod miedzą”, i nocny, czyli głęboki „jak
niedźwiedź zimą”. W pierwszych trzech miesiącach coraz dłużej dziecko
wytrzymuje bez karmienia, początkowo przesypia bez jedzenia 6 godzin i dostaje
pierwszy posiłek później. Wieczorny posiłek natomiast wcześniej. Gdy śpi około
10 godzin w nocy, to jest już „odchowane”, bo nie trzeba go dokarmiać w nocy.
Dziecko w nocy nie budzi się na ogół z powodu głodu. W nocy dziecko budzi się
najczęściej dlatego, że chce się przytulić. Przebudzone w nocy dziecko rozgląda
się dookoła i, nie widząc przy sobie rodzica, jest przestraszone i płacze.
Czasem zdarzy się, że dziecko obudzi się, bo ma mokre śpioszki i wszystko wokół
też jest mokre. Spanie w mokrej odzieży budzi dziecko, ponieważ mokra odzież to
dyskomfort. Dziecko zasypia natychmiast po całkowitym przebraniu. Czasem
dziecko chce spać ze smoczkiem i przytulać się do swojej ulubionej „pusi-podusi”. Czasem dziecko budzi się, bo za długo
przebywa w jednej pozycji. Czasem dziecko budzi się w środku nocy i jest
całkiem wyspane. Opowiada sobie wtedy wszystkie swoje sny i jest fantastycznie.
Wokoło cicho i ciemno, a dziecięcy głos się „niesie”. „W życiu nie
słyszałam(-em) siebie tak wyraźnie. O, muszę powtórzyć. Ej, może jeszcze raz.
Jest superowo. Nikt mi nie przeszkadza, nikt się nie
wtrąca. Cały dzień gadają mi nad uchem, a ja tylko rozróżniam głos mamy od
głosu taty i reszty świata”.
Na
szczęście dla dzieci ponad 95 proc. rodziców jest normalnych i w nocy podaje
dzieciom smoczek lub wodę, a potem kładzie wskazujący palec na ustach, mówiąc:
„Ciiii. W nocy się śpiiii...”.
RYTM
Rytm
ludzkiego działania można przedstawić jako rytm dnia i nocy, lata i zimy, pracy
i odpoczynku, jedzenia i trawienia, zabawy i nauki, startu i mety, słuchania i
mówienia, początku i końca. Rytmizacja nadaje właściwe tempo ludzkiemu działaniu.
Rytmiczna praca płuc, serca i mózgu przebiega w ścisłym związku, dlatego że
organy te muszą reagować natychmiast na życiowo ważne zmiany. Serce musi
rytmicznie bić, pomimo różnych sytuacji życiowych. W razie koniecznego odwrotu
serce musi wytrzymać niezbędne tempo ucieczki. W razie walki musi dać siłę i
odwagę do zwycięstwa.
Na
początku sprawne działanie zapewniają dziecku odruchy bezwarunkowe, warunkowe i
dynamiczne reakcje odruchowe. Dzięki temu powstają schematy potrzebne do
sprawnego działania. W okresie dominacji odruchów tworzą się relacje dziecka:
ja – otoczenie. Małe leżące dziecko nie czeka biernie na swój rozwój; ono
aktywnym, celowym działaniem ten rozwój powoduje, a reakcje odruchowe bardzo w
tym pomagają. Różnorodność reakcji na bodźce, dzięki odruchom ssania,
połykania, lizania, wypychania, mrugania, szukania, orientacji, kichania,
ziewania, szermierza, żółwia i innym wpływa na rozwój ogólny dziecka. S. Szuman
uważa, że czynności wykonywane przez małe dziecko mają wpływ na jego rozwój
poznawczy. „Umysł dziecka rozwija się głównie na tle jego własnej aktywności
oraz obserwacji działalności innych ludzi – a nie na podstawie biernego,
kontemplacyjnego odzwierciedlania rzeczywistości”.
Rytmiczny
charakter zabaw jest widoczny we wszystkich kulturach i zakątkach świata,
ponieważ jest odzwierciedleniem rytmu oddechu i bicia serca. „Jedzie, jedzie
pan. Na koniku sam.”; „kosi, kosi łapki”, mają podobny, jakże znany rytm: puk,
puk, pauza i ponownie puk, puk pauza i tak do końca, bo tak pracuje serce. Inny
rytm: „idą, idą mrówki...” lub „idzie rak nieborak”. Idą – w górę wdech,
schodzą – wydech.
Zabawy
mają taki sam rytm i podobną treść we wszystkich miejscach na świecie (tekst w
języku polskim i angielskim poniżej). Ludzkie serce w każdym miejscu bije przecież
tak samo i oddycha się identycznie, rytmicznie. Wdech, pauza, wydech pauza; i
ponownie wdech, pauza... Mimo różnych słów wypowiadanych przez opiekunów zabawy
brzmią podobnie, a ich treść niewiele różni się między sobą.
To jest kapliczka. Here is the church.
To jest wieżyczka. Here is the steeple.
W
środku ludzie śpiewają. Open
the door.
Gdy
śpiewają, to się ruszają. And see all the people.
Idzie ksiądz na
kazanie. Here is the parson going pstairs.
Jak się macie
parafianie? And
here he is saying his prayers.
To jest kółeczko. This is a little circle.
To jest kółko. This
is a circle.
To jest koło. This is a big circle.
ZABAWY,
KTÓRE ZAPEWNIAJĄ ROZWÓJ
A.
Cieślikowski podaje, że pierwsze opisy dziecięcych zabaw pochodzą z XIII wieku.
Opisał je kronikarz Wincenty Kadłubek. „Gry i zabawy różnych stanów” spisał Ł.
Gołębiowski w 1831 roku. Skoro nie zapisywano zabaw, a one przetrwały, to musi
istnieć bardzo, bardzo ważny powód takiego stanu rzeczy. Czy dzieci bawiły się
przez setki lat tak samo, jak dziś? Można tylko przypuszczać, że tak było na
podstawie obrazów, rzeźb lub pozostawionych zabawek. Język niektórych zabaw
jest dość archaiczny, więc na pewno został wymyślony przed wieloma laty.
Inny,
obcojęzyczny tekst, a mimo to ruchy palców dłoni są identyczne. Z całą
pewnością, gdyby prześledzić zabawy dzieci na różnych kontynentach, to
podobnych zabaw byłoby znacznie więcej. Na stronach internetowych „finger plays” i „clapping games” są
dziecięce zabawy z różnych stron świata. Wszystkie dzieci bawią się z podobnym
zaangażowaniem, wykonując takie same ruchy rąk do rytmu wypowiadanych słów. Od
bijącego brawo niemowlęcia, przez zabawy rytmiczne przedszkolaków, młodzieży,
dorosłych i najbardziej dojrzałych wiekiem, wszyscy bawią się identycznie:
stają na przeciw siebie i klaszczą w centrum ciała, prawą dłonią klepią dłoń
partnera, ponownie klaszczą w swoje dłonie, klepią lewą dłoń partnera, klaszczą
w swoje dłonie i klepią obie dłonie partnera. Jeśli siedzą, to klepią swoje
uda, a czasem „klikają” środkowym palcem dłoni (jak w filmie „West Side Story”), narzucając rytm zabawy. Można się bawić w
domu i na dworze, w pociągu i w samolocie, w samochodzie i na statku, bo ręce
każdy ma zawsze przy sobie. Zabaw jest tak wiele, że na pewno się nie znudzą.
Zawsze można wymyślić nową, inną, lepszą, ciekawszą zabawę.
Jeśli
kiedykolwiek ludzie dowiedzą się, że potęga intelektualnego rozwoju tkwi w
dziecięcych dłoniach bawiących się w rytmie bijącego serca i zrównoważonego
oddechu, to komputery natychmiast wyłączą...
Mowa
jest rytmicznie skorelowana z wdechem i wydechem. Powietrze wydychane z płuc
przepływa przez głośnię i wprawia fałdy głosowe w drgania, generujące głos.
Słychać wypowiadane słowa uporządkowane w logiczne zdania, zawierające swobodne
myśli mówiącego. Komunikacja przebiega w rytmie: mówię – słucham, mówię –
słucham. Każda ludzka wypowiedź posiada swój rytm, bo każde słowo jest
wypowiadane w określonym przez oddech rytmie. Zabawy rytmiczne zbliżają zatem
dzieci do opanowania sposobu wypowiedzi słownych w danym języku. Każdy język
uwzględnia dwie podstawowe funkcje życiowe: rytmiczną pracę serca i prawidłowy
oddech.
Rytmiczne
zabawy stwarzają okazję do tworzenia emocjonalnej więzi bawiących się.
Rytmiczne zabawy dają dziecku sposobność na wykonanie celowego ruchu w
określonym miejscu i czasie. Rytm ludzkiego działania jest widoczny zarówno we
wspólnym, jak i indywidualnym działaniu. Jeśli dwoje ludzi rżnie lub rąbie
drewno, to powtarza: „teraz ty, potem ja, nie rąbiemy obydwa” i pracują w
narzuconym przez wypowiadane słowa, odpowiednim do tempa pracy, rytmie.
Wiosłowanie
jedną łódką w osiem osób bez wyznaczonego rytmu jest nieefektywne. Sternik,
który narzuca rytm działania, sprawia, że łódka popłynie prosto do celu.
Szanty, czyli pieśni pracy ludzi morza, uwzględniają różnorodność działania:
„żagle staw, cumy rzuć...”.
Sianie,
tkanie, przędzenie, ciągnięcie lin, liczenie, pisanie, mówienie, chodzenie i
wiele, wiele innych czynności odbywa się w charakterystycznym rytmie ludzkiego
działania. Służby ratownicze podnoszą poszkodowanego „na trzy: raz, dwa, i
trzy” i dzięki temu poszkodowany jest na noszach w jednym momencie. Komenda:
„do biegu, gotowi, start!” najkrócej, jak tylko można, instruuje: przyjmij
odpowiednią pozycję do zamierzonego działania, skoncentruj swój umysł
maksymalnie i wykonaj to, co zamierzasz, najlepiej jak potrafisz.
Działanie
według narzuconego rytmu najlepiej jest widoczne w tańcu. „Kółko graniaste”,
„Karuzela”, „Dwóm tańczyć się zachciało”, „Nie chcę cię”, „Ta Dorotka”, „Rolnik
sam w dolinie”, „Praczki”, „Mała Marysia”, „Mam chusteczkę haftowaną” i inne.
Jeśli
grupę ludzi w różnym wieku i z różnym temperamentem poprosić o wspólną grę na
bębenkach, to na początku każdy uderza w bębenek w swoim rytmie. Po kilku minutach
słychać jeden, wspólny rytm i chociaż nikt rytmu nie narzuca, to grający sami
grają według jednego, „wiodącego” rytmu. Prawdopodobnie ucho wybiera jeden,
najlepszy i najbardziej wyraźny rytm. Naprzemienna gra na bębenku to pierwszy
czynnościowy dialog. Każdy może powiedzieć to, co chce bez używania słów. Jeśli
dziecko nie ma własnego bębenka, to sobie taki instrument zrobi z garnka,
pudełka lub wiaderka. Do wspólnego grania i „gadania” zaprosi gestem dorosłego:
wyciągnie rękę i kiwnie dłonią w swoim kierunku.
Moje
ręce bam, bam, bam.
To
ja na bębenku gram.
Lewa
dłoń: bam, bam, bam..
Prawa
umie swoje bam..
Czyż
nie pięknie gram?
Bam,
bam, bam i bam.
Rytm
ludzkiego działania jest widoczny w specyfice aktywności: działam – odpoczywam.
Po intensywnej aktywności fizycznej potrzebna jest aktywność na innym „polu
działania”. Rytmicznie zmienna, rozmaita aktywność w ciągu dnia zapewnia
zdrowy, spokojny sen w nocy. Dzień musi się odróżniać od nocy nie tylko
jasnością i głośnością. Jeśli dzienna aktywność jest urozmaicona i można ją
odróżnić od nocnego odpoczynku, to dziecku łatwiej nauczyć się, kiedy jest
dzień, a kiedy jest noc. Kołysanka, zaśpiewana przez mamę: „Ach śpij kochanie,
jeśli gwiazdkę z nieba chcesz, dostaniesz”. „Aaa...
były sobie kotki dwa” wprowadzi dziecko w senny nastrój i pozwoli szybko
zasnąć.
Dzieci
w nocy zazwyczaj śpią spokojnie, ciało dziecka jest ułożone w pozycji „do
spania”, przykryte kołdrą dziecko, śpi do białego rana. Wypoczęte, rześkie
dziecko budzi swoich rodziców uśmiechem... Rano wyspane towarzystwo otwiera
oczy i gdy tylko dziecko zidentyfikuje twarz dorosłego jako „obiekt znany i
mile widziany”, słyszy: „Jak się cieszę, że się obudziłaś(-eś)”. „Yyyyy” – odpowiada dziecko. I tak, przestrzegając zasady
naprzemienności, rozmawiają sobie, myśląc każdy o swoich sprawach. „Kiedy
dostanę śniadanie?” – myśli dziecko. „Co zrobić najpierw?” – myśli dorosły.
Po
przespanej nocy należy zmienić pieluchę. Przed zmianą pieluchy, rodzic pokazuje
czystą pieluchę i mówi, że brudną pieluchę wyrzuci, bo jest „fe”. W czystej
pieluszce będzie dziecku komfortowo. Po zmianie pieluchy czas na zmianę piżamy
na wygodną odzież dzienną. Rodzice
(opiekunowie) ubierają swoje dzieci w taki sposób, żeby dzieci aktywnie
uczestniczyły w wykonywanej wspólnie czynności. Ubieranie dziecka, to świetna
okazja do rozwijania komunikacji. Rodzic opowiada o tym, co będzie robić. W ten
sposób dziecko jest przygotowywane na to, co nastąpi za chwilę. Dziecko ma czas
na przygotowanie się do tego, co nastąpi za chwilę. Werbalizując własną
aktywność rodzic (opiekun), porządkuje sobie „krok po kroku” kolejne etapy
postępowania. „Zmienię ci śpioszki, kaftanik i pieluszka będzie sucha”, mówi
rodzic (opiekun), gdy układa po kolei rzeczy wyjmowane z szafy. Często rodzic
pokazuje śpioszki dziecku, pytając: „Które dzisiaj założymy? Te są z pieskiem,
a te z żabką. Które dziś chcesz założyć?”. Dziecko dokonuje wyboru. Pierwszy
wybór jest przypadkowy, dziecko spojrzy lub dotknie ręką śpioszków, które są w
jego zasięgu. Każdy kolejny wybór będzie coraz bardziej świadomy. Dokonywanie
wyboru wymaga analizy sytuacji, a podejmowanie decyzji jest trudne. „Cieszę
się, że wybrałaś(-eś) z żabką. Dzisiaj idziemy do lekarza, więc musisz być
elegancka(-i)”.
Rodzic
zmienia dziecku ubranie z nocnego na dzienne. Podczas przebierania dziecka,
rodzic opowiada dziecku, jaki dzisiaj jest dzień i co będą robić. W letni
czwartek trzeba się lekko ubrać. „Założymy kolorowe body. Spójrz, jakie są
kolorowe, dotknij, jakie mięciutkie!” Rodzic pozwala dziecku obejrzeć i dotknąć
ubranka, które za chwilę będzie okrywać całe ciało dziecka. Dziecięce ubranka
muszą być zrobione z naturalnego włókna, aby chronić i otulać delikatną,
wrażliwą skórę dziecka. Muszą również gwarantować dziecku swobodę poruszania
się. Sposób ubierania malutkiego dziecka jest całkowicie podporządkowany
rozwojowi dziecka. „Najpierw trzeba nieco podnieść twoją głowę i nałożyć body,
teraz można włożyć prawą rękę do rękawa, teraz lewą rękę do lewego rękawa, i
prawą nóżkę do prawej nogawki a lewą nóżkę do lewej nogawki. I koniec!” Gdy
rodzic prawidłowo ubiera dziecko, to dziecko uczy się sekwencyjności działania
rodzica i słyszy nazwy poszczególnych części swojego ciała. Z czasem rodzic
powie: „Daj lewą rękę” i dziecko poda lewą rękę, bo prawą rękę trzyma rodzic i
poprawia prawy rękaw. Powoli dziecko uczy się współpracować z dorosłym podczas
codziennych, rutynowych czynności. Dziecko uczy się, że jest „POCZĄTEK” i
„KONIEC” czynności i otrzymuje brawa za współdziałanie i cierpliwość i buziaki
na dzień dobry.
Czasami
dorosły położy przypadkiem na dziecku ubranko i wtedy całe dziecko jest ukryte
pod cienkim, bawełnianym, lekkim kaftanikiem. Jeśli ubranie przykrywa twarz
dziecka, to w odruchu obronnym próbuje ono wydostać swoją twarz spod ubranka,
obracając się raz w lewo a raz w prawo. Gdy użyje w tym celu swoich rąk,
obronny odruch twarzowy spełni swoją rolę. Dorosły umilając czas ubierania,
zanuci.
Gdzie
jesteś dziecinko, gdzie?
Wcale
ciebie nie widzę, wcale nie.
Tu
nogi, tu ręce dwie.
A
kuku, a kuku już widzę cię. .
I
zakrywając swoimi dłońmi oczy, dorosły radośnie dopyta:
Gdzie
głowa, gdzie ręce dwie?
A
kuku, a kuku. Czy widzisz mnie?
I
tak, ubierając się, będą bawić się w „a kuku”. Zdejmowanie chusteczki ze swojej
twarzy w sposób naprzemienny i oburącz przygotuje dziecięce ręce do celowego
działania. W odruchu obronnym – zasłaniając twarz – trzeba często ochronić
głowę przed piłką lub innym czynnikiem szkodliwym. Sposób zdejmowania pieluszki
z twarzy dziecka sfotografował w 1963 roku E. Franus. Zdjęcia pokazują
sekwencję zdarzeń i sposób, w jaki dziecko się uczy zupełnie nowej czynności.
Na zdjęciach widać przebieg działania dziecka zdejmującego pieluszkę ze swojej
twarzy raz jedną ręką a raz drugą ręką, czyli symetryczne działanie oburącz.
Najbardziej
wartościową przesłanką zabawy w „a kuku” jest to, że chociaż mama znika, to
pojawia się i znowu znika, ale ciągle istnieje. Dzięki tej nieskomplikowanej
zabawie dziecko czuje się bezpieczne, nawet gdy nie widzi mamy (opiekuna), ma
nadzieję, że mama (opiekun) wróci... Dziecko bawiące się w „a kuku” doskonali
spostrzeżenia czuciowe, słuchowe i wzrokowe. W naturalny sposób narzuca się
naprzemienność: raz mama znika a raz „ja”. Spostrzeżenie, że świat istnieje,
gdy „ja” nań patrzę jest odkryciem zasługującym na Dziecięcą Nagrodę Nobla.
Emocje, które towarzyszą „a kuku”, są takie miłe, że zabawie towarzyszą salwy
śmiechu. Może dlatego niespodzianki są tak oczekiwane... Bawienie się w „a
kuku” doskonali pamięć, uczy czekać, a umiejętność wyrażenia spontanicznej
radości na widok rodzica (opiekuna) jest największym gratisem. Podczas takiej
aktywności wydzielają się endorfiny – hormony szczęścia. Zabawa w „a kuku”
rośnie wraz z dzieckiem: najpierw dziecko zdejmuje przypadkowo pozostawioną
chusteczkę, później samodzielnie zakrywa oczy swoimi dłońmi, chowa się całe pod
kołdrę lub koc, chowa się w swoim, małym domku, chowa zabawkę za plecami, chowa
przedmiot, gdy pójdzie do szkoły, schowa dzienniczek w odpowiednim dla siebie
miejscu i sytuacji...
Zabawa
w „a kuku” pozwoli dziecku zrozumieć pojęcia JEST i NIE MA. Gdy przedmiot
znika, to pytanie: „gdzie jest?” rodzi się samo. Ciekawość, według Feldenkraisa, jest motorem działania dziecka. Poszukiwanie
przedmiotu, który znika, jest dla sześciomiesięcznego dziecka zadaniem
stosownym do wieku. Z badań A. Gopnik wynika, że
dzieci szukają przedmiotów wtedy, gdy dorosły przykrywa je szyfonową szmatką,
tzn. taką szmatką, przez którą widać poszukiwany przedmiot. Przykrywanie
przedmiotu kocykiem lub ręcznikiem nie sprawiało dzieciom zabawowej frajdy i
nie wzbudzało ciekawskich poszukiwań. Roczne dzieci potrafią szukać przedmiotów
przykrytych nieprzezroczystą szmatką w ich obecności. Zabawa „ence-pence, w której ręce?” należy do ulubionych zajęć.
Chowanie przedmiotu do niemowlęcej dłoni jest bardzo zabawne, ale również
bardzo ambitne. Dwulatki chowają przedmioty przed dorosłym, pewnie dlatego, że
nie chcą, żeby kolejką jeździł tata, a lalki ubierała mama. Trzylatki chowają
się przed dorosłym i mówią: „A kuku, jestem tu”. Wchodzenie pod stół, koc lub
pod taboret jest naturalną potrzebą rozwojową dziecka, a głos, który dobywa się
spod koca, jest próbą lokalizacji dźwięków nie tylko z różnych stron, w sensie
z prawej lub lewej strony, ale z różnych pomieszczeń (zza węgła, zza ściany, ze
studni itp.). Dziecko dostarcza sobie różnych wrażeń słuchowych.
ZABAWY
SŁUCHOWE
Nagrywanie
swojego głosu jest fascynującą zabawą, a słuchanie swojego głosu z odtwarzacza
– zadziwia. Dzieci z radością, wielokrotnie powtarzają tę czynność, aby się upewnić,
że słyszany głos należy do nich. „Czy to mój głos?” Dzieci są przyzwyczajone do
słuchania siebie z innej perspektywy słuchowej. Ponadto elektroniczne
urządzenia nagrywające odtwarzają głos inaczej, niż wyobraża to sobie dziecko.
Zabawa w „Czyj to głos?” sprawia uczestnikom wiele frajdy. Odkrycie, że swój
głos można zmieniać i ciągle rozpoznawać jako swój, może być początkiem
kariery. Mówienie „cienkim” lub „grubym” głosem wymaga innego zaangażowania
całego ciała. Mówienie „cienkim” głosem, to inne ułożenie narządów
artykulacyjnych i inna mimika. Mówienie „grubym” głosem wymaga cofnięcia i
opuszczenia głowy. „A może przestraszę mamę?” Zmiana głosu, to również
sposobność do przeżywania i okazywania emocji.
Rozróżnianie
ludzkich głosów spośród innych dźwięków jest wrodzoną umiejętnością. Noworodki
żywo reagują na ludzkie głosy, a inne dźwięki ignorują. Selekcja dźwięków jest
dziecku potrzebna do rozpoznawania głosów najbliższych osób. Słuchowe
rozpoznawanie dźwięków jest niezbędnym elementem w nauce języka.
POMOCNE
DŁONIE
Rozwój
ruchów dłoni ma zasadniczy wpływ na rozwój komunikacji. Dziecko najpierw używa
rąk w określonym celu, a dopiero później o tym opowiada. Dziecko najpierw
wyciąga ręce w kierunku upragnionego przedmiotu, a dopowiedzenie „yyy” przez dziecko upewnia otoczenie, że chodzi o misia.
Sformułowane przez dorosłego pytanie ułatwia dziecku komunikację. „Czy chcesz
tego misia?” Uśmiech lub potakujące kiwanie głową jest twierdzącą odpowiedzią.
Dziecko klepie się po brzuchu (klatce piersiowej), a otoczenie dopowiada „takie
dobre”. Gdy dziecko widzi, że dorosły robi „coś nie tak”, to potrafi pokazać z
groźną miną: „Oj! Ty, ty!”. Wyciąganie otwartej dłoni to prośba o...(daj mi).
Wyciagnięcie obu rąk to prośba o zatrzymanie się w tym miejscu. Rozkładanie rąk
w geście „nie ma”, używane jest nawet przez starszych uczniów w szkole.
Wyciągnięcie prawej, otwartej dłoni to gest powitania. Podciąganie ramion w
górę oznacza: „nie wiem”. Ręce w codziennym porozumiewaniu się są bardzo
pomocne, gestykulując ochoczo, dookreślają znaczenie wypowiadanych słów.
Dziecko
położone na brzuchu podpiera się na swoich rękach i łokciach. Położone na
plecach macha rękoma, prostuje ręce, otwiera i zamyka swoje dłonie, a czasem
przypadkowo, trafia piąstką do swojej buzi. „Co to jest? Fajny smak. Świetny
kształt. Dla mnie bomba. Kto nie wierzy, ten trąba”.
Obserwacja
noworodka, który ssie swoją piąstkę, porusza obserwatora do głębi. J. Piaget,
który opisał swojego syna podczas takiego działania, też był poruszony, i jako
ojciec, i jako naukowiec, i jako uważny obserwator. Wkładanie i ssanie swojej
piąstki, to ważny moment w rozwoju dziecka. Trafienie piąstką do buzi bez
kontroli oka, łatwe nie jest. Odkrycie, że ssana piąstka należy do mnie, to
przełom w rozwoju świadomości dziecka. Pierwsze próby umieszczania piąstki w
buzi są bardzo nieporadne. Błądzenie piąstką w powietrzu i powrót do punktu
wyjścia – położenie ręki obok głowy na podłożu powtarza się po wielokroć. Gdy w
końcu dziecku uda się umieścić piąstkę w buzi, to obserwator cieszy się razem z
dzieckiem: „Hurra! Udało się!”. A dziecko? A dziecko... no cóż, dziecko ma
swoje plany i… zaczyna swoje działanie od nowa. I robi to tak długo, aż uzna:
„Umiem piąstkę włożyć do buzi; umiem to i mogę zrobić w każdej chwili, kiedy
tylko zechcę”. Dumne z siebie dziecko zasypia, wyczerpane. Będzie śnić o tym,
jak wielkiej rzeczy dokonało. Gdy się obudzi, włoży swoją piąstkę do buzi i
wyjmie ją, to wtedy druga piąstka sama wsunie się do buzi. Dziecko ma dwie ręce
i chce się dowiedzieć, czy obie smakują tak samo. Ponadto musi wiedzieć, czy
wkładanie do buzi prawej dłoni różni się czymś od wkładania do buzi dłoni
lewej. „W końcu otoczenie, skoro jest takie mądre i takie dorosłe, i takie w
ogóle, i w szczególe, to mogłoby małemu dziecku pomóc. To nie, wszyscy stoją i
się gapią...” A dziecko chce wiedzieć, czy lewa ręka jest taka sama jak prawa
ręka? „A po czym to poznam? Czy jeżeli prawa ręka startuje z punktu «A», a lewa
ręka startuje z punktu «B», to się spotkają? A kiedy? A gdzie? Się pytam?”
Jeśli
tylko dziecko poczuje, że ma dwie ręce i może nimi swobodnie poruszać, to
zacznie organizować im spotkania. Najpierw będą to przypadkowe wycieczki do
centrum ciała. Ręce będą się zbliżać do siebie, aż jedna przypadkowo dotknie
drugiej. Spotkania zdążających do tego samego miejsca dłoni obserwują żądne
wrażeń oczy. Od momentu uważnej, wzrokowej kontroli ruchów swoich rąk dziecko
staje się sprawcą. F. Wilson w książce „The Hand” opisuje to na stronie 47:
„[...] pojawia się kontrola ruchów rąk z możliwością modyfikacji ruchu. Dziecko
zaczyna siebie postrzegać jako SPRAWCĘ”.
Odkrywając
środek swojego ciała, dziecko będzie w tym miejscu miało najlepszy punkt do
obserwacji swoich dłoni. Będzie łączyć dłonie, obracać je, przybliżać, oddalać,
obejmować się dłońmi nawzajem, splatać je, wkładać dłoń w drugą dłoń,
przemieszczać prawą nad lewą i odwrotnie, dotykać swojej twarzy, brzucha,
dotykać innych itp. W trakcie wykonywania tych ruchów dziecko dostrzega coś
niezwykle ważnego: „Ja mogę wpływać na jakość i tempo ruchu, to ja mogę wykonać
taki ruch, jaki sobie zaplanuję, moje ruchy są zgodne z moją intencją”.
Połączenie dłoni w środku swojego ciała jest ogromnym osiągnięciem, ponieważ w
ten sposób dziecko organizuje sobie działanie w centrum, czyli na środku, czyli
w miejscu sprzyjającym koordynacji i wzrokowej kontroli ruchów rąk. Dziecko
potrafi skupić uwagę na swoim działaniu. Spontaniczne zorganizowanie aktywności
na środku swojego ciała, gwarantuje swobodną i łatwą koordynację ruchu pod
kontrolą wzroku w komfortowych warunkach. Łączenie swoich dłoni pod uważną
kontrolą wzroku, to początek świadomego, celowego działania, śledzenia własnego
działania, wprowadzanie niezbędnych zmian i początek myślenia
przyczynowo-skutkowego. Dzieje się tak około trzeciego miesiąca życia dziecka.
Kontrola ruchów rąk zbiega się z kontrolą ruchów głowy. Ten moment w rozwoju to
także uświadomienie sobie, że lewa i prawa strona ciała istnieje. Łączność
między lewą a prawą stroną ciała zapewnia największe spoidło mózgu – ciało modzelowate.
Zapewnia ono przepływ informacji z lewa na prawo i odwrotnie. Łączność prawej i
lewej strony ciała umożliwia wykonywanie skomplikowanych czynności: otwieranie
słoika, nakładanie pasty do zębów na szczoteczkę, prasowanie, krojenie,
wbijanie gwoździ i oczywiście pisanie. Za swoje dotychczasowe odkrycia, dziecku
należą się takie brawa, że „kosi,kosi”. I otrzymuje
je, niezwłocznie. Leżące dziecko na plecach porusza swoimi rękoma, a rodzic
nachyla się i bierze dłonie dziecka między swoje dłonie i śpiewa:
„Kosi,kosi łapki pojedziem
do babki.
Babka
da nam mleczka, dziadek cukiereczka.
Kosi,
kosi, kosiany pojedziemy do mamy. .
A od
mamy do taty, bo tam piesek kudłaty.
W
„kosi, kosi” można bawić się w różnych pozycjach: na plecach, na siedząco,
tyłem do siebie, na siedząco przodem do siebie i stojąc też, jeśli ktoś ma
takie życzenie. Zabawa ma oczywiście wiele wersji: od wiosennych przez jesienne
i zimowe też. Dzięki tej zabawie dziecko bije sobie brawo. W sytuacji, gdy
dziecko samodzielnie nie dąży do łączenia swoich dłoni w centrum swego ciała to
zabawa w „kosi, kosi” daje taką możliwość bez presji. Utrzymanie prawidłowo
ułożonych dłoni, odpowiednio do zaplanowanego działania podczas zabawy w „kosi,kosi” wpływa bardzo korzystnie na rozwój motoryczny,
rozwój poznawczy i społeczny. Fakt, że odruch MORO będzie wygaszany, zmotywuje
dziecko do zabawy. To zabawa w „kosi, kosi” daje dziecku możliwość przeżywania
radości ze wspólnej zabawy z dorosłym. Tworzy się emocjonalna WIĘŹ. Ruchem
dłoni dziecko może poprosić o JESZCZE. Prośba o „jeszcze” daje sposobność na
kontynuację komunikacji. Wystarczy, że dziecko dotknie swoimi dłońmi dorosłego,
a dorosły jednoznacznie zrozumie prośbę dziecka. „I jadą do babci...”
Z
naukowych badań nad różnymi zachowaniami ludzkimi wiadomo, że brawa pojawiają
się spontanicznie w momencie zachwytu nad tym, co oglądamy. Często towarzyszą
temu okrzyki radości. Brawa bije się, gdy: gratulujemy, podziwiamy, zachwycamy
się, czujemy się szczęśliwi, zadowoleni i przyjemnie spędzamy czas. Klaszczemy
rytmicznie do słuchanej właśnie muzyki. Naukowcy zbadali, jak brawa wpływają na
rozwój człowieka. Okazuje się, że klaskanie w swoje dłonie aktywizuje korę
mózgową, co opisali Ji Min Kim, Ji
Min Hong, Ji Heon, Ho Sung w artykule „The cortical effect of clapping in the human brain: A functional MRI study”.
Babcie
intuicyjnie brały dłonie swoich wnuków i biły brawo w rytm zabawy „kosi, kosi”.
Badania potwierdziły to, co babcie wiedziały od wielu pokoleń. Gdyby
przeczytały artykuł potwierdzający ich intuicyjne działanie, to byłyby z siebie
bardzo dumne. Z satysfakcją wymyśliłyby następną zabawę. Babcie nie oglądały
telewizji, nie grały w gry komputerowe, więc mogły wykorzystać o 10 proc.
lepiej swój intelekt. Babcie „siadły sobie” przy ognisku i wspólnymi siłami
wymyśliły kolejną zabawę wykorzystującą działanie oburącz. Tym razem jednak
prawa dłoń wykonuje odmienne ruchy niż lewa. Dłonie często dotykają się podczas
zabawy, chociaż cel „spotkań” jest za każdym razem inny. Zabawę o „sroczce”
wymyślono tylko po to, żeby dzieciom dać możliwość wyboru zabawy. „Sroczka” to
zabawa, w której dziecko używa palców swoich dłoni w inny sposób. W czasie gdy
„Sroczka kaszkę warzyła...”, to dziecko może używać palców prawej dłoni tak,
żeby nauczyć się praksji i w szkole wykorzystać swoje intelektualne możliwości.
W „sroczkę” można się bawić, gdy dziecko jest posadzone tyłem do dorosłego
(dzieci, które utrzymują równowagę w siadzie bawią się same). Dorosły wsuwa
swoją lewą dłoń pod lewą dłoń dziecka w taki sposób, że tworzy się kształt
miski, palce lewej dłoni są ułożone swobodnie i można patrzeć na wnętrze dłoni.
Kciuk przytrzymuje trzy palce prawej dłoni (środkowy, serdeczny i mały),
wskazujący palec prawej dłoni jest prosty i miesza kaszkę w lewej dłoni
zamienionej na miseczkę. Wskazujący palec prawej ręki rysuje kółka na śródręczu
lewej dłoni. Przekraczanie środka linii swojego ciała i ustalenie, która ręka
stanie się dominująca, jest możliwe dzięki „sroczce”. Wyróżnienie palca
wskazującego przygotuje dziecko należycie do wskazywania pożądanych
przedmiotów. Wskazywanie przedmiotów jest ważnym elementem w rozwoju
komunikacji. (Osoby leworęczne używają prawej dłoni jako miseczki i lewy palec
wskazujący miesza kaszkę). Zabawa w „sroczkę” przygotuje dziecko do: obracania
dłoni w nadgarstku (bez tego ruchu manipulowanie przedmiotami jest kłopotliwe)
i planowanego działania. Umiejętność układania dłoni odpowiednio do trzymanych
przedmiotów w celach manipulacyjnych bardzo się przydaje podczas działania.
Rozróżnianie lewej i prawej strony swojego ciała jest potrzebne do rysowania i
pisania... Śledzenie przedmiotu w ruchu to doskonalenie rozwoju funkcji
wzrokowych. Poczucie granic swojego ciała i moralnego zachowania: „bez pracy
nie ma kołaczy”, to podstawa rozwoju emocjonalnego i społecznego. Nade wszystko
jednak zabawa o „sroczce” uczy SŁUCHANIA, przygotowuje do ROZUMIENIA TREŚCI w
trakcie DZIAŁANIA i CZEKANIA. RADOŚĆ z zabawy jest oczywiście bezcenna, bo
cieszy się całe ciało dziecka tak, że aż brzuch się trzęsie a płuca się wentylują.
Sroczka
kaszkę warzyła.
Ogoneczek sparzyła.
Temu dała na
łyżeczkę.
Temu dała na
miseczkę.
Temu dała, bardzo
prosił.
Temu
dała, wodę nosił. .
A temu
nic nie dała, łepek mu urwała i tam poleciała.
A tu się
schowała.
Trzymając
dziecko na swoich kolanach, dorosły wspólnie z dzieckiem miesza kaszkę do słów:
„sroczka kaszkę warzyła, ogoneczek sparzyła”. Gdy kaszka jest ugotowana, to
należy rozdzielić ją między głodne dzieci. Dotykając lewego kciuka prawym
palcem wskazującym i prawym kciukiem do słów „temu dała na łyżeczkę.” Dotykając
lewego palca wskazującego, do słów „temu dała na miseczkę”. Dotykając palca
środkowego lewej dłoni, do słów „temu dała, bardzo prosił”, a serdeczny palec
dostaje kaszkę, bo „wodę nosił”. Mały palec jest mocno złapany i wykonuje się
ruch oderwania „łepka” i ucieczki w „siną dal”. Gdy dziecko patrzy dokąd ucieka
sroczka, to – niespodziewanie dla niego – sroczka wpycha mu się pod pachę.
Dziecko czeka, zastygłe w ruchu i obserwuje ucieczkę „urwanego łepka”. I nagle
czuje, że prawa ręka wpycha się pod lewą pachę i wybucha takim śmiechem, że
nawet sroczka ucieka. Dziecko uczy się aktywnie słuchać historii. To ważna
część komunikacji. Historyjka jest bardzo interesująca i szalenie pouczająca:
sroczka gotuje kaszę dla dzieci. Kaszę dzieli sprawiedliwie, a niecnota nie
tylko nie dostaje kaszy, jest też ukarana i musi uciekać. Podczas zabawy
dziecko samodzielnie uczy się przekraczania środka linii swojego ciała, rysuje
kółko na swojej lewej dłoni, dotyka każdego palca swojej lewej dłoni i czeka na
moment urwania łepka. Dzieci są bardzo pomysłowe, szybko potrafią schować
uciekiniera pod pachą dorosłego. Obustronna radość jest tak wielka, że dziecko
prosi o sroczkę w nieskończoność. Ponieważ umie prosić, to często może się
bawić. „Sroczka” jest absolutnie fantastyczna. Uczy słuchać i rozumieć,
wzbogaca słownictwo, uczy rozróżniania strony prawej i lewej. Uczy działania
według jasnej, zrozumiałej instrukcji. Dziecko, odpowiednio dotykając swoich
palców, przygotowuje się również do liczenia na konkretach, uczy się rysować
różne kształty, uczy się obserwacji zjawisk blisko i daleko, czyli orientacji w
przestrzeni, uczy się współdziałania lewej i prawej strony ciała niezbędnej
podczas nauki czytania i pisania. Dodając do tego wszystkiego zaangażowanie
uwagi dziecka i możliwość rozładowania napięcia emocjonalnego, to moc tej
zabawy przewyższa pozostałe „o sroczkę”. Lecącą sroczkę trzeba sobie wyobrazić,
bo w rzeczywistości sroki ani nie gotują, ani nie dzielą kaszki, ani nie latają
po pokoju. Czy jest bardziej wartościowa zabawa?
(Zdjęcia
i rysunki: Anna Maria Florek)
Przyroda
na wyciągnięcie ręki
Przemysław Barszcz
leśnik, prezes Polskiej Fundacji Przyrodniczo-Leśniczej w Krakowie
Rozwiniętą przez Hugo Kukelhausa ideą ogrodów sensorycznych, przeznaczonych do
zwiedzania przez dzieci niewidome i słabowidzące, jest takie dostosowanie
przestrzeni ogrodu i ciągów komunikacyjnych, aby możliwe było zwiedzanie
samodzielne, bezpieczne, przy zapewnieniu dużej ilości informacji, dostępnej
dla dziecka niewidomego lub słabowidzącego przy pomocy zmysłu dotyku, węchu,
słuchu. Informacje zależnie od wieku i potrzeby poszerzenia wiedzy botanicznej
dostępne są na różnych poziomach, zaspokajających potrzeby poznawcze osób
zwiedzających o różnym stopniu zaawansowania wiedzy. Dzięki zróżnicowaniu
nawierzchni alejek o jasnym, czytelnym przebiegu (np. alejki główne asfaltowe,
boczne żwirowe), murkom wyznaczającym poszczególne, podwyższone rabaty i
elementom dźwiękowym (np. fontanna w centralnej części ogrodu) dziecko może
łatwo i samodzielnie poruszać się i orientować w ogrodzie.
Najprostszą formą korzystania
z ogrodu jest po prostu relaksujący spacer wśród zieleni, zapachów kwiatów i
ziół, szemrzących strumyków i brzęczących pszczół. Dzieci mające potrzebę gruntowniejszego
poznania roślin mogą swobodnie dotykać liści, kwiatów, owoców, pędów czy też
kory. Taka forma korzystania z kolekcji botanicznej ogrodu sensorycznego
uwrażliwia dziecko na olbrzymie zróżnicowanie świata roślin, będące skutkiem
dostosowania do rozmaitych warunków siedlisk przyrodniczych, porastanych przez
te rośliny w naturze. Dzięki zastosowaniu pisma Braille’a dziecko niewidome
może dodatkowo samodzielnie zapoznać się z opisem rośliny, a także poznać jej
fachową nazwę botaniczną.
Arboretum
w starym parku
Ogród sensoryczny w
Bolestraszycach zlokalizowany jest na terenie słynnego, jednego z najstarszych
arboretów w Polsce, wywodzącego się od XVIII-wiecznego parku dworskiego, kilka
kilometrów od Przemyśla. Na powierzchni jednego hektara zgromadzono bogatą
kolekcję roślin krajowych i egzotycznych. Ogród urządzono w taki sposób, aby
dostosować go do samodzielnego zwiedzania przez osoby niewidome, a także osoby
poruszające się na wózkach.
Rośliny
rosną na rabatach wydzielonych murkami, podwyższonych w ten sposób, aby osoba
niewidoma mogła dotknąć rośliny, wyczuwając kształt i fakturę liści, rozmiar
rośliny, kwiaty, owoce, spękania kory i inne ważne w rozpoznawaniu
poszczególnych gatunków cechy, bez schylania się czy kucania. Górna
powierzchnia murku wydzielającego rabaty wyłożona jest drewnem pełniącym rolę
ławki, na której można przysiąść w celu dokładnego zbadania interesującej
rośliny.
Obok każdej rośliny znajduje
się tabliczka z opisem gatunku w brajlu. Gatunki roślin dobrano w ten sposób,
aby możliwe było poznawanie ich przez osoby niewidome nie tylko poprzez dotyk,
ale również węch (rośliny o kwiatach pachnących, zioła). Zadbano również o
umieszczenie w ogrodzie roślin o jasnych, okazałych kwiatach, które mogą być
dostrzeżone przez osoby słabowidzące.
Oprócz kwiatów i innych roślin
zielnych ogród w Bolestraszycach posiada kolekcję miniaturowych odmian drzew
iglastych, dzięki czemu możliwe jest dotykowe poznanie budowy drzewa od korzeni
aż po wierzchołek, a także zbiór roślin wodnych rosnących w podwyższonej
sadzawce.
Wśród
szklarni, róży i magnolii
Ogród
Botaniczny Polskiej Akademii Nauk w Powsinie na obrzeżach Warszawy to kolejny
ogród urządzony z myślą o osobach niewidomych i słabowidzących. Wielką atrakcją
ogrodu jest specjalnie dostosowana szklarnia, umożliwiająca bezpośredni kontakt
z rosnącymi blisko ścieżki roślinami egzotycznymi, zaopatrzonymi w opisy
dźwiękowe. Wizyta w szklarni to również okazja do poczucia na własnej skórze
warunków, w jakich w naturze występują egzotyczne rośliny.
Ozdobą
ogrodu w Powsinie jest Narodowa Kolekcja Róż, licząca aż kilkaset gatunków i
odmian pięknie pachnących kwiatów. Dobór gatunków innych poza różami roślin o
kwiatach wyróżniających się rozmiarami, kolorami i zapachem (liliowatych,
kosaćców, magnolii, różaneczników i azalii) sprawia, że ogród pełen jest
kwiatów przez cały sezon.
W ogrodzie
zoologicznym
Kilka miesięcy temu swoją
ofertę dla osób niewidomych dostosowało także warszawskie zoo. Powstało
kilkanaście rzeźb z brązu, informacje w brajlu oraz dźwiękowe plany z nakładką tyflograficzną. Choć projekty rzeźb wybrane zostały w
drodze konkursu, niektóre z nich dalekie są od ideału.
Chociaż zadbano o wartość
estetyczną i jakość wykonania rzeźb, zbyt mało uwagi poświęcono
charakterystycznym cechom poszczególnych gatunków zwierząt. Nie dowiemy się z
nich, niestety, nic na temat smukłości ciała żyrafy, zobrazowanej w pozycji
leżącej, którą to pozycję w naturze żyrafy przyjmują niezwykle rzadko. Lew w
formie przyciężkawej bryły, pozbawiony kocich cech, nie daje obrazu sprawnego
drapieżnika. Za mały słoń i zbyt mało zawierająca szczegółów sowa dopełniają
szeregu rzeźb nie do końca edukacyjnych. Jest natomiast kilka modeli udanych,
do których na pewno zalicza się krokodyl. Szeroko otwarta, uzębiona, wielka
paszcza – najbardziej charakterystyczna cecha krokodyla, ukazana jest w pełni.
Chociaż próba dostosowania ogrodu zoologicznego wymaga jeszcze udoskonalenia, z
pewnością warto wybrać się z dzieckiem niewidomym lub słabowidzącym do ogrodu zoologicznego
w Warszawie.
Przewodnikiem skierowanym do
osób niewidomych dysponuje ogród zoologiczny w Płocku. Zawiera on tyflografiki z opisami zwierząt i planami zwiedzania zoo,
wzbogacone o audiodeskrypcję. Przewodnik dostępny
jest bezpłatnie w kasie zoo.
Niezależnie od celowego
dostosowania ogrodu zoologicznego pod kątem edukacji i rekreacji dzieci
niewidomych i słabowidzących, zoo zapewnia szereg ważnych informacji dostępnych
poprzez zmysł słuchu i węchu. Zapach to niezwykle ważny bodziec w świecie
przyrody. Spacerując pomiędzy wybiegami, dobrze zwrócić uwagę dziecka na
zmieniające się – niekiedy bardzo charakterystyczne dla poszczególnych zwierząt
– zapachy. Niezapomnianym przeżyciem będzie również na przykład wysłuchanie z
bliskiej odległości ryku lwa, dostarczające więcej informacji o sile i
zwyczajach lwa niż suchy opis książkowy. Dobrze więc zapoznać się uprzednio z
porami karmienia zwierząt, które oczekując na pożywienie i następnie posilając
się, są bardziej aktywne i częściej odzywają się.
W
lesie
Bardzo
ciekawą propozycją dla dzieci niewidomych i słabowidzących jest założony
staraniem Lasów Państwowych ogród „Leśna Przygoda” w Bucharzewie w
wielkopolskim nadleśnictwie „Sieraków”. Dzieci, poruszając się po ścieżkach o
zróżnicowanych, naturalnych nawierzchniach, mają do swojej dyspozycji dwuhektarowy
teren. Na poszczególnych (ponad 130) stanowiskach mogą brać udział w grach
edukacyjnych i poznawać nie tylko las i jego przyrodę, lecz również
specjalistyczne aspekty pracy leśników: gospodarkę łowiecką, hodowlę i
użytkowanie lasu czy też ochronę przeciwpożarową.
(Zdjęcie: Przystanek „polana” na leśnej ścieżce
edukacyjnej)
Lasy Państwowe swoją ofertę
dla niewidomych wzbogaciły także niezwykłym cyklem filmowym. Nagradzane na
festiwalach i doceniane produkcje to kolejno: „Moczary i uroczyska”, „Rok w
puszczy”, „Na skraju lasu”, „Dzika przyroda w sercu Europy”, „Łowy na grubego
zwierza” oraz „Wycieczki do lasu”. Filmy są piękne pod względem artystycznym i
bogate w walory edukacyjne. Cechuje je także doskonale przygotowana audiodeskrypcja. Filmy zaopatrzone są w audiosłownik
zawierający najważniejsze pojęcia związane z poruszaną tematyką oraz opisy
zwierząt, roślin i siedlisk.
Wobec rosnącego współcześnie
deficytu kontaktu dzieci z przyrodą warto skorzystać z powstającej oferty edukacyjno-rekreacyjnej,
aby przywrócić dzieciom naturę. Jednak każda minuta najzwyklejszego przebywania
w lesie jest równie wartościowa, jak chwile na specjalistycznych ścieżkach
przyrodniczych i w ogrodach botanicznych. Stawiajmy więc zarówno na samodzielne
poznawanie przyrody, jak i na korzystanie z niezwykle wartościowej oferty
przykładowo opisanych instytucji.
(Zdjęcia: Przemysław Barszcz)
„Buszując w kwiatach”
Dorota
Wyszyńska
wychowawczyni
w internacie w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczy
nr 8 dla Dzieci Słabowidzących im. dr Zofii Galewskiej w Warszawie
Pewnego dnia przyszedł
mi do głowy pomysł zorganizowania dla dzieci słabowidzących warsztatów
florystycznych. Postanowiłam skorzystać z oferty Warszawskich Inicjatyw
Edukacyjnych (WIE) i napisałam wniosek, który ku mojej wielkiej radości został
pomyślnie przyjęty. Dzięki temu i funduszom, które otrzymałam na realizację
projektu, mogłam wprowadzić w życie swój plan pod tytułem „Buszując w
kwiatach”.
Moim
celem było, nie tylko rozwinięcie wyobraźni i sprawności manualnej wychowanków,
ale również oswojenie ich ze światem przyrody, poprzez możliwość bezpośredniego
kontaktu z roślinami, dostrzeżenia ich delikatności, piękna i zapachu (u dzieci
słabowidzących jest to bardzo ważne, aby poznawały otaczający ich świat innymi
zmysłami – np. dotyku, węchu). Zajęcia miały także uczyć odpowiedniego
obchodzenia się z kwiatami oraz kreatywnego myślenia przy tworzeniu kompozycji
kwiatowych. Warsztaty te, to propozycja innego, nowego podejścia do nauki o przyrodzie,
podczas której podopieczni uczą się podstawowej budowy roślin, nazw kwiatów i
elementów florystycznych.
I
tak, przez cztery zajęcia uczniowie tworzyli kompozycje kwiatowe z roślin
sztucznych i żywych. Powstały kolorowe wianki, kosze z kwiatami oraz kompozycje
w wazonach i doniczkach. Dzieciom wiele radości sprawiało dekorowanie prac
wstążkami i tasiemkami w intensywnych kolorach. Największą popularnością
cieszyły się takie kolory, jak jaskrawy żółty, mocny czerwony czy intensywny
zielony. Piszę o tym, nie bez przyczyny. Uczniowie słabowidzący wybierali takie
dodatki z uwagi na to, że lepiej je dostrzegali i dzięki temu łatwiej im było
tworzyć swoje kompozycje florystyczne. Po każdych zajęciach była wystawa prac.
Uczestnicy mogli podziwiać swoje „dzieła” i wytwory swoich kolegów. Cieszyli
się z uzyskanego efektu, z niedowierzaniem patrząc, że sami stworzyli tak
piękne prace.
Swoje
kompozycje zabierali później do domu, w którym najczęściej eksponowane były w
widocznym miejscu. Podziwiali i chwalili je wszyscy – rodzice, rodzeństwo,
dziadkowie i przyjaciele. Takie podejście do ich pracy tylko wzmacniało wiarę w
dzieciach, że mimo tego, że słabo widzą, potrafią stworzyć coś pięknego, że tak
naprawdę sztuka nie jest zarezerwowana tylko dla osób w pełni sprawnych. Po
zakończonych warsztatach często pytały, czy jeszcze kiedyś będą takie zajęcia.
Sukces, jaki odnieśli i wiedzę przyrodniczą, jaką zdobyli, zmotywował ich do
rozwijania odkrytych podczas realizacji projektu możliwości i zdolności.
Śmiało
mogę stwierdzić, że dzięki zajęciom florystycznym mogłam
w przyjemny i stosunkowo prosty sposób pomóc dzieciom uwierzyć we własne,
niepowtarzalne, sobie tylko właściwe możliwości i zdolności manualne. Pokazać,
że edukacja plastyczna i twórczość, dzięki którym uczniowie mogli się
samorealizować i poczuć satysfakcję z wykonanych prac, odgrywają ogromną rolę w
rozwoju osobowości dziecka z dysfunkcją wzroku. Obcowanie ze sztuką pozwala
także na kompensowanie braków, rozwój osobowościowy poprzez ekspresję oraz wykorzystanie
indywidualnego potencjału twórczego. Dzieci rozwijając swoją wrażliwość,
nabierają jednocześnie pewności siebie, zaczynają lepiej funkcjonować w
otaczającej rzeczywistości i być może, łatwiej godzą się z ograniczeniami
spowodowanymi uszkodzeniem wzroku.
Cieszę
się, że mogłam stworzyć takie warsztaty. Widziałam, że mają sens i przybliżają
dzieci do świata przyrody. Otworzyły je na krainę roślin i kwiatów (pachnących
i kolorowych), która kiedyś była dla nich niedostępna i zamknięta.
(Zdjęcia:
Dorota Wyszyńska)
Warsztaty
samodzielności
Katarzyna Girt
Polski Związek
Niewidomych Okręg w Opolu
Polski
Związek Niewidomych Okręg w Opolu zrealizował jakiś czas temu ciekawy projekt pod
nazwą „Warsztaty samodzielności”. Warsztaty miały formę grupową, wyjazdową i
odbyły się w ośrodku Jantar w Niechorzu. Program warsztatów, jak cała
działalność Okręgu Opolskiego skierowana do dzieci, zmierzał do niwelowania i
kompensowania ich zaburzeń oraz wykształcenia umiejętności zwiększających ich
ogólną sprawność. Zajęcia były prowadzone przez psychologa i oligofrenopedagoga z uzupełnionym wykształceniem
tyflopedagogicznym oraz z zakresu orientacji przestrzennej i terapii widzenia. Uczestnikami
warsztatów były dzieci słabowidzące i niewidome, w tym dzieci z dodatkowymi ograniczeniami.
W warsztatach aktywny udział brali również ich rodzice i opiekunowie. Zajęcia
były dostosowane merytorycznie i czasowo do wielkości grupy oraz rodzajów
dysfunkcji ich uczestników. Stosowano w nich różne metody pracy wykorzystujące
głównie dotyk i słuch. Ze względu na sprzyjającą pogodę zajęcia w
większości odbywały się na plaży, w otwartej przestrzeni.
Zastosowane
ćwiczenia, gry i zabawy zmierzały do ogólnego rozwoju i poprawy sprawności
dziecka z problemami wzroku na miarę jego indywidualnych możliwości
niezależnego, samodzielnego i aktywnego życia. Wymagały zespołowego
współdziałania oraz wykonywania w sposób prawidłowy ćwiczeń ruchowych,
nawiązywania kontaktu słownego. Na zajęciach między innymi były wykorzystywane naturalne
przedmioty takie jak kamyki (małe, duże), muszelki, szyszki, wodorosty, piasek,
patyki itp. Na przykład podczas jednych z zajęć dzieci wraz z opiekunami
stworzyli ścieżkę dotykową, po której wszyscy musieli przejść. Odbył się także
mecz piłki nożnej z wykorzystaniem piłki dźwiękowej. Dzieci mogły poczuć otwartą
przestrzeń po wejściu na latarnię morską w Niechorzu czy na tarasie widokowym w
Trzęsaczu. W muzeum miniatur latarni morskich mogły własnymi rękami sprawdzić,
jak wyglądają latarnie na wybrzeżu bałtyckim oraz posłuchać krótkich historii o
nich, opowiadanych przez przewodnika. Na zakończenie dzieci otrzymały pamiątki
z Niechorza: duże muszle, których można posłuchać, i rozgwiazdy w intensywnych
kolorach.
Nabyte
umiejętności pomogą poznawać świat za pomocą zmysłów innych niż wzrok oraz
poznawać rzeczywistość z wykorzystaniem resztek wzroku.
W trakcie warsztatów
wykorzystano metody terapeutyczne, psychologiczne i pedagogiczne, które:
·
rozwijały funkcje
poznawcze i społeczne,
·
stymulowały do
samodzielnego przemieszczania się w nowym terenie,
·
rozwijały sprawność
manualną, percepcję dotykowa, słuchową i wzrokową,
·
rozbudzały aktywność
ruchową,
·
integrowały ze
środowiskiem, minimalizowały poczucie wyobcowania i lęku,
·
zwiększały koordynację
wzrokowo-słuchowo-ruchową,
·
integrowały społecznie,
polepszały samopoczucie i nastrój,
·
zwiększały integrację
sensomotoryczną,
·
uczyły poznawać świat
za pomocą zmysłów innych niż wzrok,
·
rozwijały umiejętność poznawania
nowych pojęć, kształtów, zapachów oraz świadomość istnienia nowej przestrzeni i
otaczającego świata,
·
zmniejszały problemy z
poszukiwaniem bodźców lub nadmierną aktywnością na bodźce.
(Zdjęcie: 2)
Opiekunowie
i rodzice skorzystali z różnych form wsparcia edukacyjnego zmierzających do
osiągnięcia przez ich podopiecznych jak największej samodzielności. Mogli także
powymieniać się między sobą wiedzą i doświadczeniem, porozmawiać o wspólnych
problemach i możliwościach ich rozwiązywania, a co najważniejsze, nawiązały się
nowe znajomości i przyjaźnie. Pozostały niezapomniane wspomnienia.
(Zdjęcia:
Katarzyna Girt)
Jesteśmy
rodzicami
Agnieszka
i Roman Kwitlińscy
Jesteśmy
rodzicami trójki dzieci. Ostatnie jest dzieckiem niepełnosprawnym. Ania
urodziła się jako skrajny wcześniak w 26 tygodniu ciąży, ważyła
Martwimy
się o jej zdrowie, przyszłość, postępy podobnie jak przy starszej dwójce, tylko
z większą bezradnością. Bo niby chodzi o to samo, a jednak prawie wszystkie problemy
są inne.
Na
przykład zdrowie. Przy dziecku z dużymi obciążeniami, do takich zwykłych trosk
o przeziębienia, bóle brzucha, rozbite kolana, dochodzą zmartwienia bardzo
poważne, bo takie problemy zdrowotne mają nasze dzieci. Przy dziecku z dużą
wadą wzroku my, jako rodzice czujemy się też trochę jak niepełnosprawni. Nie
mamy pojęcia, jak wytłumaczyć dziecku potrzebę badania okulistycznego. Dla nas
jest to horror. Córka nie chce otworzyć oka i to nie dlatego, że jest krnąbrna.
Ona po prostu panicznie się tego boi. I choć ma tłumaczone, że to przecież nie
boli, że to jest bardzo potrzebne, gdy dochodzi do badania - oko jest zaciśnięte i koniec. Rozwiązania
siłowe nie wchodzą w grę. Zakroplić jeszcze można, ale co dalej? Zostaje
badanie pod narkozą, ale tego każdy rodzic raczej stara się uniknąć. Tym
bardziej, że jest to już badanie ambulatoryjne i wiąże się z zapisem i pobytem
w szpitalu (brrrrr).
I
nawet jak już wiadomo, jaka tym razem jest wada, to pozostaje ogromna
bezsilność. Bo przy wcześniakach krótkowzroczność rośnie co roku i nie ma na to
sposobu, bo jest to związane ze wzrostem gałki ocznej. I można tylko próbować
poprawić życie dziecka, zakupując mu najlepsze, najcieńsze okulary (nie patrząc
na cenę), by nie odgniatały nosa. I myśleć, że może za kilka lat mądrzy tego
świata coś nowego wymyślą
Rozmawiając
z innymi rodzicami, dochodzimy do wniosku, że każdy wypracowuje sobie swój
sposób walki o dziecko w instytucjach związanych z leczeniem. Zależy to
oczywiście od charakteru i temperamentu każdego z nas. Bo najpierw trzeba te
wszystkie problemy zdrowotne zdiagnozować, umówić się do specjalistów, czasami
zderzyć się ze ścianą biurokracji i niewiedzą innych ludzi. I nawet nie możemy
oskarżać ich o złą wole i chęć utrudniania. Po prostu każdy z rodziców dziecka
niepełnosprawnego wie, że gdy zaczyna się wydeptywać ścieżki w przychodniach,
trzeba zaopatrzyć się w ksero. To nic, że różne poradnie specjalistyczne w
danym ośrodku oddziela strop lub ściana, a sama instytucja jest
skomputeryzowana. Wszędzie, szczególnie przy pierwszych wizytach, trzeba
dostarczyć komplet dokumentacji, a jest jej niemało.
Odległe
terminy, brak kompleksowej opieki, szukanie pomocy po znajomych, to życie
codzienne rodziców dzieci szczególnie z niepełnosprawnością sprzężoną.
Niektórzy
rodzice reagują złością, bulwersują się przy okienkach rejestracji. Inni są
zrezygnowani i z pokorą przyjmują odległe terminy. Jeszcze inni (gdy mają
możliwości finansowe) porzucają państwową służbę zdrowia.
Ale
są i dobre strony. Muszę stwierdzić, że nasi specjaliści pomimo natłoku pracy
nie tylko z pacjentami, ale też z dokumentacją, są bardzo kompetentni.
Spoglądając na dzieci, pragną im pomóc. I tak jak my rodzice przychylić im
nieba. Tylko dla naszych dzieci to niebo jest znacznie wyżej.
(Zdjęcie:
Roman Kwitlińska)
Jak zaakceptować siebie w roli
rodzica niepełnosprawnego dziecka
Izabela Galicka, filolog polski i
kulturoznawca, pracownik Fundacji Polskich Niewidomych i Słabowidzących „Trakt”
Narodziny
dziecka są zwykle podniosłym i radosnym wydarzeniem w życiu rodziny. Sytuacja
ta może jednak się zmienić, gdy przychodzi na świat dziecko z dysfunkcją
wzroku, słabowidzące lub niewidome. U dorosłych pojawia się wtedy cała gama
uczuć ambiwalentnych, czyli zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, skierowanych
i na samo dziecko, i na własną rolę jako rodzica. Zwłaszcza młodzi rodzice mogą
czuć się w tej sytuacji niepewni i zagubieni, doświadczać lęku, rozczarowania,
poczucia skrzywdzenia przez los. Jeszcze bardziej może być to nasilone w
rodzinie niepełnej, gdy dziecko jest wychowywane tylko przez matkę lub przez
ojca. Rodzice również często wzmacniają te „złe” emocje dodatkowym poczuciem
winy, co nie prowadzi do konstruktywnych rozwiązań. Dlatego też niniejszy
artykuł ma na celu uświadomienie rodzicom pewnych psychologicznych
prawidłowości i pomoc w adaptacji do niełatwej roli rodzica dziecka
niepełnosprawnego wzrokowo.
Wanda
Urmańska w swojej koncepcji kształtowania się roli
rodzicielskiej wyróżnia cztery fazy:
-
oczekiwania,
-
formalną,
-
nieformalną,
- osobową.
Pierwsza
z nich obejmuje okres oczekiwania na dziecko przed porodem i przygotowywania
się emocjonalnie i mentalnie do roli rodzica. Przyszli rodzice, chcąc
zaadaptować się do nowych zadań, czytają fachową lekturę, rozmawiają z własnymi
rodzicami czy przyjaciółmi, uczestniczą w zajęciach szkoły rodzenia i podejmują
inne aktywności, które mają im pomóc stać się dobrymi rodzicami.
W
drugiej fazie, formalnej, rodzice realizują perfekcyjny lub wyidealizowany
model rodzicielstwa. Może wtedy pojawić się brak biegłości w praktycznej opiece
nad dzieckiem, niepewność co do poprawności podejmowanych działań,
dezorientacja wywołana sprzecznymi informacjami z różnych źródeł. To wszystko
może prowadzić do przeciążenia. W tym czasie początkujący rodzice szczególnie
potrzebują wsparcia i zapewnienia, że są wystarczająco dobrzy w zakresie
potrzeb własnego dziecka i sposobów ich zaspokajania.
Do
fazy nieformalnej rodzice przechodzą, gdy upewnią się w swoich kompetencjach w
roli matki i ojca. Wówczas odchodzą stopniowo od sztywnych zasad i przekonań
dotyczących opiekowania się dzieckiem.
W
ostatniej fazie, osobowej, rodzice rozwijają własny, unikalny styl
rodzicielski.
Poszczególne
fazy nie mają jednak ostro wyodrębnionych granic, często się przenikają, a w szczególnie
problematycznych sytuacjach zdarzy się powrót do zachowania i działań
charakterystycznych dla poprzedniej fazy. Taką sytuację stwarza niewątpliwie
pojawienie się na świecie dziecka z dysfunkcją wzroku. Wtedy poszczególne
stadia adaptacji do roli rodzicielskiej mogą zostać zakłócone.
Przede
wszystkim rodzice przeżywają żałobę po sprawnym dziecku, którego reprezentację
mieli w swojej psychice przed rozpoznaniem trudności. Faza formalna może się
znacznie wydłużyć, gdyż wiedza i umiejętności nabywane w fazie oczekiwania
dotyczyły pełnosprawnego dziecka i stają się nieadekwatne przy dziecku z
dysfunkcją wzroku. Rodzice w szczególnie silny sposób mogą odczuwać brak
kompetencji w opiece nad niewidomym czy słabowidzącym dzieckiem. Nie mogą także
w pełni skorzystać z podpowiedzi i porad dziadków czy znajomych, którym obce
jest podobne doświadczenie. Zawsze, gdy rodzi się dziecko, otoczenie społeczne
rodziny przekazuje jej wiele pozytywnych sygnałów. Kiedy jednak jest to dziecko
niepełnosprawne, te kulturowe zachowania wydają się nie w pełni adekwatne.
Otoczenie może unikać kontaktu lub też okazywać nawet życzliwość, ale
pomieszaną ze współczuciem, co nie ułatwia rodzicom wejścia w nową rolę i nie
redukuje ich niepewności. Trudno jest wtedy młodym rodzicom liczyć na
autentyczne wsparcie z zewnątrz. Bywa też, że otoczenie, zakłopotane tą
sytuacją, rezygnuje z kontaktu z rodziną niepełnosprawnego dziecka, tłumacząc
to izolującą postawą rodziców.
Fazę
formalną może często wydłużać zależność rodziców od autorytetów medycznych,
zwłaszcza jeśli dziecko jest poddawane częstym zabiegom czy diagnozom. Rodzice
mogą w tym przypadku ograniczać się do roli obserwatora i przyjmować postawę
bierności. Konieczność ścisłego przestrzegania zaleceń lekarskich rodzi
dodatkowe napięcie emocjonalne oraz niepewność, czy postępujemy właściwie jako
rodzice.
Dzieci
z dysfunkcją wzroku są znacznie bardziej wymagającymi partnerami relacji niż
dzieci sprawne. Przed rodzicami pojawia się więc specjalne zadanie – nauczenia
się sygnałów, które daje dziecko, dawania mu możliwych do odczytania przez nie
odpowiedzi. Czyli wyzwaniem staje się stworzenie z dzieckiem wspólnego
„języka”, wspólnej strategii komunikacji. Uzyskanie satysfakcji i dumy z bycia
rodzicem jest więc w tej sytuacji bardzo trudne i w zasadzie niemożliwe bez
pomocy profesjonalistów. Dlatego też stadia adaptacji będą tu prawdopodobnie
przebiegać inaczej niż w rodzinie pełnosprawnego dziecka i częściej będzie mieć
zindywidualizowany, a nie modelowy charakter.
Andrzej
Twardowski jest autorem klasycznej już dziś koncepcji czterech etapów
przystosowywania się do roli rodzica niepełnosprawnego dziecka.
Pierwszy
etap to okres wstrząsu emocjonalnego. Występuje on, gdy rodzice zdają sobie
sprawę z niepełnosprawności wzrokowej dziecka. Normalne są wówczas uczucia
lęku, żalu, rozpaczy, bezradności, beznadziejności, skrzywdzenia. Rodzice mogą
mieć obniżony nastrój, niekontrolowane reakcje emocjonalne czy objawy typowe
dla stanów nerwicowych – zaburzenia snu czy apetytu. Nadmierne obciążenie
psychiczne może powodować dezorganizację zachowania. Rozpoczyna się u nich
okres swoistej żałoby, czyli psychologicznej, somatycznej i społecznej reakcji
na utratę wyobrażenia zdrowego dziecka. Cierpienie to będzie wywoływało
sprzeczne dążenia – z jednej strony chęć przywrócenia dziecku wzroku za wszelką
cenę, z drugiej strony zaś nabranie dystansu emocjonalnego wobec niewidzenia
dziecka. Mechanizmy te służą zmniejszeniu odczuwanego cierpienia.
Drugą
fazą jest kryzys emocjonalny. Charakteryzują go takie odczucia jak: poczucie
klęski życiowej, osamotnienie, skrzywdzenie przez los. Rodzice mogą się
obwiniać o niepełnosprawność dziecka, także wzajemnie, co doprowadza do
zaburzenia relacji w rodzinie. Mogą też sądzić, że nie potrafią zapewnić
dziecku optymalnego bezpieczeństwa i warunków rozwoju. Często występuje utrata
zainteresowania światem zewnętrznym i wyhamowanie aktywności. Występuje w tej
fazie ryzyko zakłóceń w komunikacji między rodzicami, co nieraz skutkuje
oddaleniem się ojca od rodziny. Trudno jest stworzyć przestrzeń do wzajemnego
wyrażania i przepracowywania emocji. Typowe dla tego stadium jest nadmierne
koncentrowanie się na negatywnych aspektach niepełnosprawności wzrokowej
dziecka i pesymizm, co do jego rozwoju. Rodzicom niezwykle trudno jest wyobrazić
sobie szczęśliwą przyszłość dziecka, gdyż kierują się oni wyobrażeniami
stereotypowymi i niepełną wiedzą, jaką mieli dotychczas na temat ludzi
niewidomych.
Kolejny
etap to okres pozornego przystosowania się. Rodzice uruchamiają różne
mechanizmy obronne, służące obniżeniu napięcia psychicznego. Nie tworzą jednak
warunków do konstruktywnego rozwiązywania problemów wynikających z obecności w
rodzinie dziecka z dysfunkcją wzroku. Rodzice mogą zaprzeczać
niepełnosprawności dziecka lub usilnie szukać coraz to nowych metod i lekarzy,
by przywrócić dziecku wzrok. Mogą też stawiać dziecku nadmierne wymagania, nie
respektując jego ograniczonych możliwości wzrokowych, co w znacznym stopniu
utrudnia prawidłowy rozwój dziecka. Rodzice mogą też reagować agresją w
stosunku do lekarzy, którzy, ich zdaniem, za mało się starają. Mogą też
przemęczać dziecko rozmaitymi terapiami widzenia. Bywa też, że rodzice „na
siłę” poszukują winnych wystąpienia u dziecka niepełnosprawności, najczęściej
wśród lekarzy. Za tym wszystkim stoją przekonania, że dziecko w przyszłości na
pewno będzie widziało i wewnętrzna niemożność zaakceptowania rzeczywistego
stanu rzeczy. Często w tym okresie wszystkie siły i działania rodziny są
skoncentrowane na przywróceniu dziecku wzroku, co zaburza jej normalne
funkcjonowanie. Faza pozornego przystosowania może trwać bardzo długo i
doprowadzić do wypalenia sił u rodziców. Jest to niebezpieczne, gdyż może
doprowadzić do zmęczenia dzieckiem, zniechęcenia wobec niego, rodzice przestają
akceptować dziecko i zaczynają je postrzegać jako przeszkodę w realizacji
swoich życiowych celów. To powoduje rozluźnienie więzi między rodzicami a
dzieckiem.
Ostatnie
stadium to okres konstruktywnego przystosowania się. Niestety, nie wszystkie
rodziny osiągają ten etap. Pomimo że nadal występują ambiwalentne emocje, to
jednak zdecydowanie przeważają te pozytywne. Rodzice odczuwają radość w
kontaktach z dzieckiem, jako sukces postrzegają nawet drobne postępy w jego
rozwoju. Skupiają uwagę na możliwościach i zdolnościach dziecka, a nie na jego
niepełnosprawności oraz w sposób bardziej racjonalny i zorganizowany niż
dotychczas wspomagają jego rozwój. Uwzględniają też indywidualne potrzeby
wszystkich członków rodziny jak i jej dobro jako całości. Nie wpadają już w
pułapkę nadmiernego zaangażowania wobec dziecka i nadopiekuńczości. Pozwalają
dziecku na autonomię i stymulują jego rozwój w ramach jego indywidualnych
możliwości. Umieją obiektywnie spojrzeć zarówno na samo dziecko, jak i na
sytuację całej rodziny. Ale dzieje się tak tylko wtedy, gdy rodzice świadomie
decydują się na nabywanie wiedzy i umiejętności niezbędnych do zrozumienia
specyfiki rozwoju małego człowieka z dysfunkcją wzroku. Ten proces dojrzewania
do odpowiedzialnego pełnienia funkcji rodzicielskich będzie trwał całe życie,
będzie ewoluował wraz z kolejnymi cyklami życia rodziny i indywidualnym
rozwojem dziecka.
Nieco
inaczej opisuje ten problem Violetta Będkowska-Heine, wyróżniając aż sześć faz
adaptacji rodziców. Granice między stadiami są według niej płynne, a przystosowanie
nie przebiega w prosty, liniowy sposób. Pierwszy etap to wpadnięcie w pułapkę
roli, zwaną „osaczeniem”. Rodzice doświadczają szoku i rozczarowania, a także
lęku i niepewności. Matka odczuwa frustrację i często przyjmuje chorą rolę
symbiozy z dzieckiem, z kolei ojciec często wycofuje się do postawy outsidera.
Aby prawidłowe relacje w rodzinie zostały zachowane, niezbędna jest pomoc
terapeutyczna. Kolejne stadium to oswajanie się z rolą, zwaną „stażem”. Rodzice
uświadamiają sobie nieodwracalne fakty i pomimo, że dominują jeszcze negatywne
emocje, zaczynają aktywnie wypracowywać sposoby opieki nad dzieckiem. Potrzebna
jest wtedy wzajemna pomoc partnerów i wsparcie społeczne. Rozpoczyna się
trzecia faza – emocjonalna i zadaniowa identyfikacja z rolą rodzicielską.
Typowe dla niej są okresy aktywności naprzemiennie z biernością. Rodzice
doceniają sukcesy dziecka i bardziej angażują się w jego rehabilitację. Kolejna
faza roli odgrywanej w rodzinie to „wdrukowanie”. Rodzice zmieniają
dotychczasowy system wartości, starają się nadać pozytywny sens własnemu
rodzicielstwu. Świadomie wybierają cel wychowania dziecka i aktywnie dążą do
jego osiągnięcia. Szczególnie ważny jest wówczas aktywny udział ojca w
wychowaniu dziecka. Piąte stadium to „wrastanie w rolę”, czyli trwałe
przekształcenie przez rodziców obrazu własnej osoby. Funkcja rodzica dziecka z
dysfunkcją wzroku zostaje uznana za naturalną. Ostatni, szósty etap, to
autonomizacja roli, czyli traktowanie jej w kategorii wartości. Wychowanie
niepełnosprawnego dziecka staje się źródłem dumy i satysfakcji, jest odczuwane
jako wzbogacające i rozwijające doświadczenie.
Jak
więc widzimy, wszyscy badacze podkreślają, że dochodzenie do pełnej akceptacji
siebie w roli rodzica dziecka z dysfunkcją wzroku to proces niełatwy, często
bolesny i długofalowy. Ważne jest, dla dziecka i całej rodziny, aby nie
pozostać we wczesnych, destrukcyjnych fazach pozornego przystosowania się.
Konieczna jest do tego celu nie tylko zmiana mentalna i emocjonalna, ale przede
wszystkim wiedza i kompetencje, które można nabyć. Dlatego, mając dziecko z
dysfunkcją wzroku, nie ograniczajmy się tylko do wizyt u lekarzy; nie wahajmy
się skorzystać z pomocy psychologa czy tyflopedagoga.
Są też grupy wsparcia rodziców dzieci niepełnosprawnych wzrokowo. Uczestnictwo
w nich może być bardzo cenne, wymiana doświadczeń pozwoli nie tylko zredukować
stres i uzyskać większy dystans do własnej sytuacji, ale też zdobyć potrzebną
wiedzę, aby rozwój naszego dziecka był optymalny, a ono samo szczęśliwe.
Publikacje
wykorzystane przez autorkę:
Będkowska-Heine
V., Tworzenie roli matki dziecka niepełnosprawnego, [w:] Wybrane zagadnienia
psychopatologii rozwoju dzieci, młodzieży i dorosłych, Oficyna Wydawnicza
Impuls, Kraków 2003
Czerwińska
K., Środowisko rodzinne małego dziecka z niepełnosprawnością wzroku, [w:]
Wybrane aspekty rozwoju małego dziecka z niepełnosprawnością wzroku,
Wydawnictwo APS, Warszawa 2016
Twardowski
A., Wczesne wspomaganie rozwoju dzieci z niepełno- sprawnościami w środowisku
rodzinnym, Wydawnictwo UAM, Poznań 2012
Urmańska W.,
Wczesna interwencja psychologiczna w procesie uczenia się rodzicielstwa, [w:]
Interdyscyplinarność procesu wczesnej interwencji wobec dziecka i jego rodziny,
Wydawnictwo UMCS, Lublin 2007
Niekonwencjonalne pisanki
Beata Błachut
pedagog specjalny, oligofrenopedagog,
surdopedagog, tyflopedagog,
Szkoła Podstawowa nr 11 z Oddziałami Integracyjnymi im. T. Kościuszki w
Katowicach
Wspólne
wykonywanie ozdób świątecznych to wspaniała zabawa dla dzieci, która może też
stać się formą terapii. Zajęcia plastyczne mają ogromną wartość
rewalidacyjno-terapeutyczną w edukacji dzieci z rozmaitymi
niepełnosprawnościami: umożliwiają rozwijanie aktywności twórczej, uczą
wytrwałości, rozwijają wyobraźnię, a przede wszystkim usprawniają motorykę i
koordynację wzrokowo-ruchową. Działania plastyczne ułatwiają nawiązywanie
kontaktu emocjonalnego z dzieckiem, sprzyjają budowaniu właściwych relacji
między uczniem a nauczycielem, rozwijają zainteresowania dzieci.
Poniżej
przedstawiam propozycje wykonania niezwykłych pisanek, które zrobiłam ze swoimi
uczniami podczas zajęć rewalidacyjnych. Zaletą tych ozdób jest niewątpliwie
prostota ich wykonania, co daje nam gwarancję, że każde dziecko (również z
dysfunkcją wzroku) samodzielnie udekoruje styropianowe jajko i odczuje
satysfakcję ze zrobionej przez siebie pracy.
Oto
scenariusz takich zajęć rewalidacyjnych z uczniami niepełnosprawnymi (w tym z
uczniem słabowidzącym).
Temat zajęć: Niezwykłe
pisanki.
Czas:
45 minut
Cele ogólne zajęć:
-
rozwijanie sprawności manualnej,
-
rozwijanie wyobraźni i twórczości dziecięcej,
-
usprawnianie dotyku (w przypadku ucznia słabowidzącego).
Cele operacyjne:
-
uczniowie wykonają prostą ozdobę wielkanocną w postaci pisanki styropianowej,
przyklejając na nią przygotowane przez nauczyciela ozdoby;
-
usprawnią umiejętność posługiwania się klejem;
-
usprawnią swoje umiejętności manualne, w tym precyzję w posługiwaniu się
drobnymi elementami takimi jak szpileczki, cekiny, koraliki itp.;
-
uczeń z dysfunkcją wzroku usprawni swój dotyk poprzez rozpoznawanie cekinów,
guziczków oraz różnych form geometrycznych wykonanych z pianki itp.
Potrzebne materiały:
a) kilka styropianowych jajek,
b) dobry klej w tubie np. Magic,
c) cekiny, guziczki,
d) tasiemki,
e) gotowe piankowe figury geometryczne,
f) krótkie szpileczki do mocowania
cekinów i tasiemek w styropianowym jajku.
Przebieg
zajęć
I. Wstęp
1. Nauczyciel wyjaśnia uczniom cel i
przebieg zajęć.
Nawiazując do zbliżających się świąt Wielkiej
Nocy, informuje, że podczas zajęć wykonają wspólnie niezwykłe ozdoby wielkanocne,
następnie demonstruje przykładową pisankę oraz tłumaczy, jak została wykonana.
2. Uczniowie przygotowują swoje
stanowiska pracy, dobierając potrzebne im materiały.
II. Część zasadnicza zajęć.
1. Uczniowie wykonują pisanki według
własnego pomysłu.
Przyklejają do styropianowego jajka
gotowe piankowe figury geometryczne.
Z pomocą szpileczek mocują cekiny,
guziczki, tasiemki.
Drobne elementy przyklejają, stosując
patyczki, które ułatwiają rozprowadzanie kleju.
Z tasiemek wykonują zawieszki do
pisanek.
My połączyliśmy dwie wielkanocne
ozdoby – zrobiliśmy z jajka kurczaczki z
tasiemkami do zawieszenia.
2. Po
skończonej pracy uczniowie wspólnie sprzątają swoje ławki.
III. Zakończenie
zajęć.
Uczniowie
demonstrują wykonane przez siebie ozdoby, a nauczyciel udziela im pochwały za
ciekawe pomysły.
(Zdjęcia:
Beata Błachut)
Okręgi i koła PZN na rzecz niewidomych i
słabowidzących dzieci w 2017 roku
Jak co
roku zadałam pytanie naszym jednostkom wojewódzkim – okręgom PZN, jakie imprezy
planują dla dzieci i rodziców w 2017 roku. Otrzymałam odpowiedzi z pięciu
okręgów, zamieszczam je poniżej.
Z okręgu kujawsko-pomorskiego napisała Jadwiga Henselek – kierownik działu rehabilitacji, z okręgu
opolskiego Włodzimierz Ożga – dyrektor i sekretarz
Okręgu, z pomorskiego Magdalena Korewa-Łubniewska –
specjalista ds. rehabilitacji, z wielkopolskiego Izabela Kowalczyk –
specjalista ds. rehabilitacji, ze śląskiego pracownik Ośrodka
Wychowawczo-Rewalidacyjnego.
Ze względu na to, że odpowiedzi przychodziły z
opóźnieniem, niektóre z imprez już się odbyły (informuję o nich, żeby mieli
Państwo wiedzę o tym, co się dzieje w okręgach w tej dziedzinie). Inne imprezy
odbędą się w zależności od możliwości finansowych. Bardzo proszę o kontakt z
poszczególnymi jednostkami PZN, jeżeli są Państwo zainteresowani udziałem w
poszczególnych przedsięwzięciach.
Polski Związek Niewidomych Okręg
Kujawsko-Pomorski
85-090 Bydgoszcz, ul. Powstańców
Wielkopolskich 33, tel./fax: 52 341 32 81, 341 59 80, 341 32 81; e-mail: kujawskopomorski@pzn.org.pl; www.kujawskopomorski.pzn.org.pl
Na
2017 rok zaplanowaliśmy, że nasze dzieci obejmiemy całorocznym wsparciem
pedagogicznym i tyfloedukacyjnym. Dzieciom,
szczególnie tym uczącym się w szkołach ogólnodostępnych, demonstrować będziemy
pomoce szkolne i rehabilitacyjne ułatwiające pobieranie nauki. Planujemy też
(pod warunkiem otrzymania dofinansowania) zorganizowanie w czasie wakacji
szkolenia komputerowego dla rodziców z dziećmi w wieku szkolnym. Szkolenie to
ma na celu naukę korzystania ze sprzętu komputerowego i specjalistycznych
programów dostosowanych do potrzeb dzieci z dysfunkcją wzroku w zakresie
ułatwienia edukacji. Służy także
wyposażeniu opiekunów/rodziców dzieci w wiedzę i umiejętności z zakresu
obsługi sprzętu, aby mogli wesprzeć swoje niepełnosprawne dzieci i poradzili
sobie np. z konfiguracją programów, dostosowywaniem czcionki i innych ustawień.
Planujemy
propagowanie programu „Aktywny Samorząd” – zaprosimy rodziców z dziećmi na
spotkania mające na celu dobór odpowiednich programów i pomoc w wypełnieniu
wniosków.
Z
okazji Dnia Dziecka odbędzie się impreza „Wieczór Marzeń w ZOO” w Bydgoszczy oraz
odbywać się będą spotkania integracyjne okolicznościowe, które organizować będą
koła powiatowe PZN. Zachęcamy rodziców do kontaktów z zarządami kół, do
aktywnego uczestnictwa w organizowanych przez nich wycieczkach, spotkaniach
oraz do korzystania z wydawanych specjalnie dla naszych dzieci czasopism
„Światełko” i „Promyczek”.
Polski Związek Niewidomych Okręg Opolski
45-063 Opole, ul.
Kościuszki 25/1, tel./fax 77 442 61 15; e-mail: opolski@pzn.org.pl; www.pzn.opole.pl
Rehabilitacja dzieci niepełnosprawnych z tytułu wzroku będzie
prowadzona w sposób ciągły przez 12 miesięcy, pięć dni w tygodniu w ramach
realizacji projektu dofinansowanego ze środków PFRON, „Krok do przodu” w
okresie od 01-04-2017 do 31-03-2018. Beneficjenci będą mogli skorzystać z
różnych zajęć stymulujących ich do osiągnięcia jak największej samodzielności
między innymi z:
-
tyflopedagogicznych z elementami integracji sensorycznej i
oligofrenopedagogiki,
- tyfloinformatycznych,
-
czynności życia codziennego i orientacji przestrzennej,
-
nauki czytania i pisania brajlem,
-
rehabilitacji podstawowej i społecznej,
- ćwiczeń
rozwoju psychoruchowego,
-
wsparcia psychoedukacyjnego,
-
poradnictwa,
-
wsparcia przewodnika osoby niewidomej,
-
działań edukacyjnych (dla młodzieży) na temat oceny predyspozycji, wykształcenia,
umiejętności i kompetencji niezbędnych do funkcjonowania w sferze aktywności
zawodowej i społecznej,
-
treningu wyciszania emocji, relaksacji, redukcji lęku (z wykorzystaniem
niektórych metod terapii biofeedback),
-
treningu funkcji podstawowych i treningu lateralnego (trening rozpoznawania i
zapamiętywania treści przekazu słuchowego) zwiększającego rozumienie mowy,
umiejętność rozróżniania odbierania i przetwarzania dźwięków,
-
treningu sensomotorycznego niwelującego zaburzenia motoryki, poprawiającego
poczucie równowagi,
- nauki
nowoczesnych metod i form czytania książek,
-
rehabilitacji poprzez prowadzenie zajęć motywacyjnych i aktywizujących,
określenie potrzeb i możliwości edukacyjnych.
Gdy
będzie to niezbędne, nie wyklucza się prowadzenia rehabilitacji w miejscu
zamieszkania lub w terenie (w przypadku nauki orientacji przestrzennej i
niektórych czynności życia codziennego). Szacowana liczba godzin wsparcia
przypadająca na jedną osobę będzie dostosowywana do indywidualnych potrzeb i
możliwości.
Polski Związek Niewidomych Okręg Pomorski
80-261
Gdańsk, ul. Jesionowa 10, tel./fax: 58 341 26 83; e-mail: pomorski@pzn.org.pl;
www.pomorski.pzn.org.pl
1. Lipiec
2017 r.: Wyjazd sportowo-rekreacyjny dla dzieci od 9. do 16. roku życia do
Ośrodka Wypoczynkowego „Kaszubski Bór” w Sominach. Główną atrakcją wyjazdu będą
codzienne lekcje jazdy konnej.
2.
Grudzień 2017 r.: Spotkanie mikołajkowe dla dzieci z dysfunkcją wzroku.
3. Szkolenia
i konsultacje dla rodziców dzieci z terenu województwa pomorskiego dotyczące
problematyki edukacji i rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych. Szkolenia i
konsultacje odbywają się w siedzibie Okręgu Pomorskiego PZN oraz w siedzibach
kół terenowych naszego Związku (terminy – do uzgodnienia z rodzicami).
Realizacja
działań wymienionych w punktach 1. i 2. uzależniona będzie od tego, czy
otrzymamy na te cele środki finansowe w bieżącym roku.
Polski
Związek Niewidomych Okręg Śląski
41-500
Chorzów, ul. Katowicka 77, tel./fax: 32 241 37 37, 771 09 22, 771 09 23;
e-mail: slaski@pzn.org.pl;
www.pzn.slaski.pl
Ośrodek Wychowawczo-Rewalidacyjny w 2017 roku będzie
organizował dla dzieci comiesięczne wyjścia do kina, teatru i dziecięcych
klubów.
W lutym organizowane były dla dzieci niewidomych „Ferie
w Mieście”. Podopieczni mieli możliwość wyjazdu na wycieczkę do muzeum chleba i
aquaparku, a także korzystali z imprez organizowanych
na terenie miasta.
W czerwcu będzie organizowany wyjazdowy dzień dziecka
do lunaparku i ogrodu zoologicznego w Chorzowie.
W wakacje przewidujemy jednodniowe wycieczki
krajobrazowe, a od 14 do 28 sierpnia jest organizowany przez ośrodek
specjalistyczny turnus rehabilitacyjny dla dzieci i ich rodziców do
Międzywodzia do ośrodka „Grażyna”. Uczestnicy będą mogli skorzystać z zajęć z tyflopedagogiem, instruktorem usprawniania widzenia,
psychologiem i logopedą.
Cztery ostatnie miesiące roku to udział w olimpiadzie
sportowej, w konkursie miejskim „Gwiazdkowa Aleja”, andrzejki i mikołajki.
Oprócz tego przez cały rok zapraszamy dzieci i
młodzież do ośrodka na zajęcie: tyflopedagogiczne, zajęcia z psychologiem i
logopedą, na naukę brajla, zajęcia z orientacji przestrzennej i czynności życia
codziennego, zajęcia z rehabilitantem wzroku i od niedawna zajęcia plastyczne i
z arteterapii.
Polski Związek Niewidomych
Okręg Wielkopolski
61-714 Poznań, Al. Niepodległości
29, tel./fax: 61 847 46 16, 847 46 17; e-mail: wielkopolski@pzn.org.pl;
www.pzn-wielkopolski.org.pl
Okręg
Wielkopolski PZN zawsze stara się pamiętać o swoich najmłodszych podopiecznych.
W
styczniu odbyło się spotkanie z dziećmi i ich rodzicami, na którym wszyscy
wykonywali ozdoby karnawałowe. Powstały wspaniałe maski i stroje karnawałowe.
W marcu w ramach projektu „Dbamy o
czysty świat, bez względu na to, ile mamy lat” odbędzie się spotkanie dzieci niewidomych
i słabowidzących z plastykiem, który pomoże wykonać prace o tematyce
ekologicznej z materiałów podlegających recyklingowi. Autorzy dziesięciu
zwycięskich prac, wraz z opiekunami, wezmą udział w całodniowej imprezie
integracyjnej, która zostanie zorganizowana w lipcu.
Z okazji Dnia Dziecka w czerwcu
planowana jest impreza urozmaicona wieloma konkursami i atrakcyjnymi nagrodami.
We wrześniu planujemy konkurs czytania
brajlem dla dzieci niewidomych i słabowidzących znających pismo punktowe.
Konkurs odbędzie się w dwóch kategoriach – dla osób początkujących i
zaawansowanych.
Koła terenowe w naszym Okręgu również
planują organizację imprez, w których biorą udział i młodsi, i starsi
członkowie kół, mile spędzając wspólnie czas.
Klub Rodziców Dzieci Niewidomych i
Słabowidzących działający przy naszym Okręgu raz w kwartale organizuje
spotkania rodziców ze specjalistami oraz osobami niewidomymi, które dzielą się
swoim doświadczeniem i pomagają rodzicom dzieci niewidomych w rozwiązywaniu
problemów związanych z różnymi sytuacjami życiowymi. Klub z okazji „Zajączka” i
„Mikołaja” stara się o pozyskanie funduszy na upominki dla swoich podopiecznych.
SPIS
TREŚCI KWARTALNIKA „NASZE DZIECI” ZA 2016 ROK
Nr 1
(310) styczeń– luty– marzec
Zabawki
wpływające na rozwój motoryczny dłoni (część II) – Anna Maria Florek
Druga część kolejnego artykuł
z serii zabawek wpływających na rozwój tym razem dłoni. Do czego dziecko używa
rąk w poszczególnych miesiącach życia, omówienie zabaw i zabawek sprzyjających
rozwojowi dłoni.
Otyłość u dzieci i młodzieży z
niepełnosprawnością wzroku – Magdalena Wrzesińska, Lucjan Pawlicki
Wyniki badań - 238 uczniów z czterech polskich
specjalnych placówek szkolnych dla dzieci niewidomych i słabowidzących w
Dąbrowie Górniczej, Łodzi, Krakowie oraz Wrocławiu - dotyczące skłonności do
nadwagi i otyłości u tych dzieci.
Poczuć
się ptakiem – Przemysław Barszcz
O gatunkach ptaków, zamieszkujących różne
środowiska i w związku z tym budujących wyraźnie różniące się od siebie
gniazda.
Z wizytą w Domu Pomocy
Społecznej dla Dzieci w Niegowie – Renata Nowacka-Pyrlik
Rozmowa z siostrą Cecylią
Lewandowską, dyrektorem Domu, i Renatą Nowicką, kierownikiem Szkoły Filialnej
Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Wyszkowie. O tym, w jakim wieku
mogą być przyjęte osoby, jak przebiega proces dydaktyczno-terapeutyczny, czy mieszkańcy
Domu utrzymują kontakt ze swoimi rodzinami biologicznymi, jak spędzają czas
wolny.
Radość
płynie z audiobooka – rozmowa Izabeli Galickiej z Ewą Olejnik
Wywiad z Ewą Olejnik,
reżyserem dźwięku, doktorantką na Uniwersytecie Fryderyka Chopina w Warszawie,
właścicielką wydawnictwa specjalizującego się w audiobookach dla dzieci i
młodzieży.
Spis
treści kwartalnika „Nasze Dzieci” za 2015 rok – opracowała Elżbieta Oleksiak
Nr 2 (311) kwiecień– maj– czerwiec
Zabawki
wpływające na zmysł równowagi (część I) – Anna Maria Florek
Czym jest zmysł równowagi,
zabawy a zmysł równowagi, zmysł równowagi a inne zmysły, zmysł równowagi a
postawa ciała, aktywność ruchowa a zmysł równowagi.
Tajemnice ptasich piór – Przemysław
Barszcz
O cudownych właściwościach
ptasich piór, co to są lotki i sterówki, jak stworzyć własną kolekcje piór.
Co ma
piernik do wiatraka, czyli dlaczego problemy z integracją sensoryczną
przeszkadzają dzieciom w nauce – Anna Baszniak
Kilka przykładów trudności
dziecka interpretowanych przez terapeutów integracji sensorycznej. Jak i kiedy
mogą pomóc odpowiednio dobrane ćwiczenia z zakresu integracji sensorycznej.
Najnowsze
zmiany w przepisach prawnych dotyczące kształcenia dzieci z
niepełnosprawnościami – Beata Błachut
O możliwości korzystania przez
dzieci niepełnosprawne z placówek specjalnych, integracyjnych, edukacji
włączającej i zmieniających się przepisach prawnych pozwalających na
realizowanie tych form edukacji.
Wiem,
chcę, potrafię być aktywny fizycznie – Jolanta Szuba
O tym, że aktywność fizyczna
daje radość, uśmiech i pewność siebie, to także wygrana z lękiem i obawą przed
doznaniem urazu.
Jak być niewidomą mamą –
wywiad z Izabelą Wasilewską przeprowadziła Izabela Galicka
O tym, jak niewidoma mama
radzi sobie z codziennymi obowiązkami, między innymi sprawdzaniem lekcji. Także
o tym, czy syn wykorzystuje brak wzroku swojej mamy i czy fakt, że ma niewidomą
mamę wpłynął na jego większą samodzielność.
Zachęcam do przeczytania –
Renata Nowacka-Pyrlik
Omówienie trzech wartościowych
książek: „Czego najbardziej żałują umierający”, „Bóg nigdy nie umiera” i „Jesteś
cudem”.
Wiadomości z placówek –
Elżbieta Oleksiak
25 lat Ośrodka
Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących im. Ks. Prymasa
Stefana Wyszyńskiego w Radomiu, o otwarciu nowego ośrodka dla dzieci
niewidomych w Ziemięcicach, o tym, co zaplanowały okręgi PZN dla dzieci z
problemami wzroku i ich rodziców w 2016 roku.
Nr 3
(312) lipiec – sierpień – wrzesień
Zabawki
wpływające na zmysł równowagi (część II) – Anna Maria Florek
Ciąg dalszy rozważań na temat zabaw
i zabawek wpływających na zmysł równowagi. O potrzebie kręcenia się,
podskakiwania, robienia fikołków, rozwoju społecznego, o tym, czy do zabawy
potrzebne są zabawki.
Noc w lesie – Przemysław Barszcz
Omówienie pomysłu spędzenia z
dziećmi nocy w plenerze – niezależnie czy będzie to wspomniany w tytule las,
góry, brzeg jeziora czy też nadrzeczne łąki.
Integracja
sensoryczna w domu – Anna
Baszniak
Przykłady prostych zabaw, nie
wymagających specjalistycznego sprzętu oraz wiedzy i umiejętności
terapeutycznych, które mogą być realizowane w domu. Przykłady zabaw
plastycznych, toru przeszkód, zabaw w sortowanie, słuchowych, ze światłem.
Autyzm u dzieci i młodzieży z dysfunkcją
wzroku – Alicja i Adam Pabich
O szkoleniu „Krok po kroku z
autyzmem i innymi zaburzeniami rozwojowymi”, w którym uczestniczyli rodzice
dziecka głuchoniewidomego. O tym, czym jest autyzm, jak funkcjonuje dziecko z
autyzmem, o przyczynach autyzmu, metodach pracy z dzieckiem autystycznym, o
terapii hiperbarycznej, o związku między niewidzeniem a autyzmem.
Zabawa
to też nauka – Jolanta Szuba
O tym, jak zabawa pomaga w
zdobywaniu nowych umiejętności, czego uczy i dlaczego dzieci tak bardzo ją
lubią. Autorka omawia kilka z nich: „Dom dla królowej i króla”, „Znajdź mnie”
„Korale na bal”, „Układanki”, „Złap mnie”.
Nr 4
(313) październik – listopad – grudzień
Mamusia
– Ks. Jan Twardowski
Piękny
wiersz o świętach Bożego Narodzenia, o tym, jak nowoczesne technologie,
materialne podejście do życia wszystko zmienia a jedno jest stałe i takie samo – Mamusia.
Komunikacja,
przebieg i prawidłowości rozwoju (część I) – Anna Maria Florek
O
tym, czym jest komunikacja, zasadach obowiązujących uczestników procesu
komunikacji, o odruchach przywiązania i przywierania, o związku między
jedzeniem a prawidłową artykulacją głosek, o interakcji matek z dziećmi w
czasie zabawy i jego wpływie na mowę dzieci.
Dzieci
z wolnego wybiegu – Przemysław Barszcz
Autor pisze o potrzebie
przywrócenia dzieciom natury a dzieci naturze. O konieczności przebywania na
powietrzu. Autor uważa, że ograniczenie przebywania na powietrzu odbija się
szczególnie dotkliwie na rozwoju zdrowotnym, społecznym i emocjonalnym. Dzieci
niewidome i słabowidzące potrzebują silniejszego bodźcowania pozostałych
zmysłów.
Trudności
w pisaniu oraz czytaniu – Karolina Domańska
O tym, że nauka czytania oraz
pisania warunkuje sukces szkolny. O badaniach zagranicznych na temat trudności
w pisaniu i czytaniu dzieci niewidomych, o tym, czy dysleksja i dlaczego może
występować u dzieci z problemami wzroku.
Dylematy
i wyzwania w wychowaniu dziecka słabowidzącego – Izabela Galicka
Autorka odwołuje się do
osobistych doświadczeń oraz zapamiętanych z dzieciństwa postaw jej rodziców,
ale także do uniwersalnych doświadczeń psychologów i pedagogów. O zmaganiu się
z wieloma problemami: utratą fizycznej pełnowartościowości, utratą zaufania do
pozostałych zmysłów, możliwości swobodnego poruszania się, społecznego
przystosowania, poczucia własnej wartości.
Wdrażanie
do samodzielności – Karolina Domańska
O potrzebie wdrażania do
wykonywania czynności życia codziennego małych dzieci, a więc inicjowaniu przez
rodziców i opiekunów nauki: ubierania się, czynności higienicznych,
przygotowywania posiłków, poznawania otoczenia,
Trzeba
doświadczenia rodziców, żeby o tym pisać – Elżbieta Oleksiak
O tym, jak powstawał poradnik
będący doświadczeniem obojga niewidomych rodziców wychowujących dzieci.
Poradnik zawiera sześć rozdziałów: przed porodem; pielęgnacja noworodka i
opieka nad niemowlęciem; dziecko w wieku przedszkolnym; zagadnienia ważne w
każdym wieku; problemy psychologiczne i społeczne.
Opracowała Elżbieta Oleksiak, tyflopedagog w Centrum Rehabilitacji Instytutu Tyflologicznego PZN w Warszawie.