Treść artykułu

Nasz kraj nie na niby 2 – Julia Szmyt-Krych

Julia Szmyt-Krych – reżyserka, coach, wykładowczyni na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu

„Nasz kraj nie na niby 2” to cykl warsztatów artystycznych, które odbyły się pomiędzy marcem a kwietniem tego roku w siedzibie Fundacji Mały Dom Kultury w Poznaniu i zostały sfinansowane ze środków budżetowych Miasta Poznania. Była to druga edycja tego wydarzenia. Pierwsza miała miejsce w podobnym czasie, rok wcześniej. Ideą przedsięwzięcia jest zaproszenie dzieci do rozważań na temat kraju, w jakim chciałyby żyć, czyli prawdziwego kraju z marzeń – kraju nie na niby.

W związku z tym podczas warsztatów zastanawialiśmy się, co w kraju można ulepszyć, co działa, a co zupełnie nie działa, czego brak, a czego jest za dużo. Mówiliśmy też o działaniu państwa, zasadach demokracji, o tym, co ludziom jest potrzebne do życia, dlaczego powinniśmy się wzajemnie szanować i być dla siebie dobrzy. Nasza przestrzeń warsztatowa stała się wykreowanym przez wszystkie uczestniczki i uczestników warsztatów krajem, w którym sami wymyślamy zasady i gdzie dbamy o siebie nawzajem, a wszelkie konflikty próbujemy rozwiązać drogą pokojową.

Podczas pierwszego cyklu warsztatów skupiliśmy się na temacie demokracji, drugi cykl odbywał się pod hasłem „Inni”.
Do wzięcia udziału w warsztatach zaprosiliśmy dzieci w wieku od siedmiu do dziesięciu lat. Warsztaty miały formułę integracyjną, więc dzieci z dysfunkcją wzroku i słuchu oraz dzieci bez dysfunkcji mogły spotkać się we wspólnym działaniu i dzięki różnym doświadczeniom i predyspozycjom kreować kraj, w którym dla wszystkich będzie miejsce i gdzie wszystkim będzie dobrze.

Łączenie działania artystycznego z działaniem prospołecznym i edukacyjnym wydaje mi się bardzo ważne i ciekawe, szczególnie w myśleniu o pracy z najmłodszymi. Dzieci zyskują wiedzę na temat otaczającego je świata, rozwijają swoją wrażliwość i umiejętności artystyczne, a także pielęgnują otwartą i tolerancyjną postawę wobec inności. Warsztaty miałam przyjemność prowadzić razem z Marianną Piskorz.

Warsztatowa konstytucja

Od konstytucji zaczynaliśmy. Była ona rodzajem kontraktu, który wypracowywaliśmy wspólnie w grupie wszystkich osób będących na warsztatach. Żeby dany punkt został zapisany, musiał zostać zaakceptowany większością głosów podczas powszechnego głosowania. Konstytucja zawierała wszystko to, co wydawało nam się ważne i potrzebne, abyśmy podczas warsztatów się dobrze i bezpiecznie czuli. Znalazły się tam między innymi takie punkty jak: „słuchamy siebie wzajemnie; zapas chusteczek higienicznych zawsze dostępny podczas warsztatów; morzna popełniacz blendy ortografićne; możliwość bawienia się w chowanego podczas przerw; kiedy chcemy jeść, siadamy z boku i nie biegamy z jedzeniem w buzi, żeby się nie zakrztusić; dbamy o przestrzeń, w której jesteśmy” i jeszcze kilka innych. W trakcie trwania warsztatów dopisywaliśmy kolejne punkty do konstytucji pod wpływem sytuacji, które się wydarzały – nasza konstytucja była więc żywa.

Taki kontrakt na początku wprowadził uczestniczki i uczestników warsztatów w świat prawdziwej demokracji. Wszystkie osoby poczuły, że mają wpływ na to, co się będzie działo na warsztatach i że ich głos jest ważny. Dodatkowo określenie zasad wspólnego działania dało grupie poczucie bezpieczeństwa oraz odpowiedzialności za swoją
obecność na warsztatach.

W tym roku „Inni”

„Inni”, jak się okazało, to był (i nadal jest) szczególnie ważny temat w tym roku. Ze względu na wybuch wojny w Ukrainie pojawiło się w Polsce wielu Gości i Gościń zza naszej wschodniej granicy, którymi trzeba było się zaopiekować i którym trzeba było pomóc odnaleźć się w tej trudnej sytuacji, jaka ich spotkała. Dzieci często przeżywały to intensywniej niż dorośli, dlatego rozmowa o „Innych” była dla nich szczególnie ważna w tym czasie.

Dyskutowaliśmy o tym, czym jest inność – co ona w nas powoduje, jak się zachowujemy wobec inności i dlaczego. Zastanawialiśmy się, kiedy sami stajemy się „Innymi” i jak to jest być „Innym”. Szukaliśmy mostów pomiędzy nami i „Innymi”. Rozmawialiśmy o empatii i o tym, co oznacza bycie empatycznym. A wszystkie te tematy przetwarzaliśmy w działaniu artystycznym – powstawały sceny teatralne i twory plastyczne.

Ale kim w zasadzie są „Inni” i dlaczego piszę o nich z wielkiej litery? W naszej warsztatowej narracji postanowiliśmy być ciekawi i ciekawe inności i wytropić kim są ci tajemniczy „Inni”. Poznać ich i dowiedzieć się, dlaczego tak wiele osób się ich boi.

„Inny” z innej kultury

„Innych” można zidentyfikować pod względem koloru skóry i kultury, z której pochodzą. Na warsztatach doszliśmy do wniosku, że często się ich boimy, bo po prostu nie rozumiemy, nie umiemy rozszyfrować zwyczajów, zachowań, języka i kodów kulturowych, którymi się posługują. Wspięcie się za mur takiej inności wydaje się szaleńczo trudne, a bywa i tak, że nasza niewiedza nas po prostu zawstydza, co stwarza dystans między nami a „Innymi”. Ten rodzaj inności był pierwszym, o którym rozmawialiśmy.

Chowany w ciemności

Chowany w ciemności to jedna z ulubionych zabaw podczas warsztatów. Gra się w nią tak samo, jak w zwyczajnego chowanego z tą różnicą, że najpierw buduje się labirynt schowków w sali, a potem jak najbardziej to możliwe likwiduje się dostęp światła. Czyli można powiedzieć, że w tej zabawie zmysł wzroku nie odgrywa żadnego znaczenia. Ta zabawa była punktem wyjścia do rozmowy o inności wynikającej z nieposługiwania się pewnymi zmysłami lub ograniczeniem możliwości posługiwania się zmysłami – wzrokiem, słuchem, ale także o różnicach w percepowaniu świata (ze względu na przykład na autyzm) lub ograniczeń w poruszaniu się. Rozmawialiśmy o tym, co można robić, żeby wyrównywać szanse w funkcjonowaniu w świecie, który jest zdominowany przez zmysł wzroku.

Kiedy ja staję się „Innym”

No i w końcu doszliśmy do wniosku, że każda osoba jest lub bywa „Innym” pod różnymi względami i w różnych sytuacjach. Bo przecież różnimy się od siebie, lubimy różne rzeczy, mamy różne gusta i w Polsce być może czarny lub żółty kolor skóry wydaje się inny, ale tak samo będzie z białym kolorem skóry w Chinach lub Afryce.

To, że się różnimy, uznaliśmy za piękne i dalej rozmawialiśmy o empatii, jako cennej umiejętności, która pomaga przekraczać granice i burzyć mury.

Dziecięca perspektywa myślenia o „Innych”, tolerancja i otwartość małych ludzi zazwyczaj z założenia pisze to słowo z wielkiej litery. Dzieci są gotowe do traktowania „Innych” z szacunkiem i ciekawością. Dopóki nie nałożymy na nie naszego, dorosłego lęku, same go w sobie nie mają. Jestem przekonana, że my – dorośli – powinniśmy więcej i częściej wsłuchiwać się w to, co mówią dzieci i traktować ich głos jako kompas w podejmowaniu przez nas decyzji. W naszym warsztatowym kraju było naprawdę przyjemnie, dużo przyjemniej niż w tym prawdziwym.